Aktywne Wpisy
Odwiertnik +126
Hirosy trójeczka jedzonko wódeczka, czego chcieć więcej
kamil150794 +63
Dziś mija 10 lat neetowania
Nie przepracowałem ani jednego dnia i nie mam takiego zamiaru, bo...
Nie miałem życia takiego jak inni.
Przez większość podstawówki i gimnazjum musiałem siedzieć w ławce z osobami, które do dziś nie umieją pisać, ani czytać.
Dużo nie chciałem. Nie marudziłem, że nie mam matki dyrektorki, prawniczki czy lekarki. Chciałem tylko nie być traktowany przez otoczenie jak genetyczne gówno. Czy to tak wiele? Najwidoczniej.
#przegryw #neet ##!$%@?
Nie przepracowałem ani jednego dnia i nie mam takiego zamiaru, bo...
Nie miałem życia takiego jak inni.
Przez większość podstawówki i gimnazjum musiałem siedzieć w ławce z osobami, które do dziś nie umieją pisać, ani czytać.
Dużo nie chciałem. Nie marudziłem, że nie mam matki dyrektorki, prawniczki czy lekarki. Chciałem tylko nie być traktowany przez otoczenie jak genetyczne gówno. Czy to tak wiele? Najwidoczniej.
#przegryw #neet ##!$%@?
Jest to oddział endokrynologiczny, a ja, w dużym skrócie, mam rozwalone prawie wszystkie hormony - niedoczynność i guzy na tarczycy, chorobę Hashimoto, wrodzony nieklasyczny przerost nadnerczy, guza przysadki mózgowej, szyszynki, a niedawno doszła też pojawiająca się okresowo hipoglikemia.
Ile w życiu trzeba się było nasłuchać, że na pewno nie mam tych chorób (było tak przy każdej jednej), że taka moja uroda, że "wyglądam na wrażliwą osobę". Objawy uniemożliwiły mi uprawianie sportu, od niedawna boję się jeździć samochodem, a na co dzień cierpię z bólu, krwotoków, zmęczenia (skoki kortyzolu, hormonów tarczycy), problemów ze wzrokiem itd.. Obawiam się wyjść na samotny spacer, bo mam wrażenie, że mogę stracić przytomność. Został mi mój teatr, a przed ostatnim spektaklem było mi ciężko ustać za kulisami przed moim wyjściem na scenę...
Oczywiście rozwalone hormony były wielokrotnie potwierdzane badaniami krwi i tzw. profilem steroidowym, który trzeba było robić samodzielnie wysyłając próbkę do Warszawy i płacąc kilkaset złotych, a do tego jeszcze rezonans przysadki i badania USG innych gruczołów.
Przez lata nikt nie brał mnie na poważnie. Tak było z każdą jedną chorobą, a potem okazywało się, że jest już źle i eksperymentowano na mnie różnymi lekami hormonalnymi, które nie poprawiały mojego stanu, a potem po prostu... odpuszczano.
Od lat nie mam już nadziei, szczególnie, że guz w przysadce (i niestety nie tylko w przysadce) został znaleziony tylko dzięki mojemu uporowi...
Hospitalizacja na onkologii, na którą skierowało mnie 3 niezależnych endokrynologów, dawała mi jednak jakąś mikroskopijną nadzieję, że może tym razem ktoś potraktuje mnie z szacunkiem nawet, jeśli niespecjalnie mi pomoże.
Niedawno był obchód i... można go streścić tak:
- rozwalone hormony i nadnercza nie reagujące na dotychczasowe leczenie to "taka moja uroda" i tego się nie leczy, a profil steroidowy z przekroczonymi kilkaset razy normami, to nic takiego (a to jeden z powodów mojego skierowania tutaj);
- wszystkie moje objawy zostały sprowadzone do zmęczenia;
- ten guz w przysadce to może nawet nie guz, tylko taka śmieszna budowa przysadki, która ułożyła się w ksztalt ponad centymetrowego guza, muszą się zastanowić;
- guza oceniają po badaniu sprzed 1,5 roku, bo na razie nikt nowego nie planuje robić;
- jedyne badanie krwi, jakie mi zrobiono przez dwa dni, to badanie prolaktyny, która jest jednym z 3 hormonów, których nie mam #!$%@? poza skalę i na tej podstawie odwołano dalsze badania krwi;
- jak kobieta (niestety jestem kobietą) nie ma brody i nieregularnych miesiączek, to nie ma problemów hormonalnych.
Często się tu pisze na Wykopie o tej legendarnej solidarności kobiet. Kto mi to wszystko powiedział? Stara baba. Ordynator oddziału. Z drugą - młodą.
Rozumiem, na temat objawów można kłamać, ale skoro wyniki badań krwi i moczu są tak złe, to jak można komuś mówić, że nic mu nie jest? Szczególnie, że nie robi tego nawet dla L4, bo nie ma UoP.
Cała moja nadzieja ostatecznie umarła. Czuję się tutaj jak w więzieniu. Nie mam na dziś zaplanowanych dalszych badań.
Coś we mnie pękło. Po tylu latach. W sekretariacie udało mi się dorwać tę młodą i spokojnie zapytać co dalej. Coś tam przebąkiwała o dalszej diagnostyce przysadki - badaniach krwi, pewnie prolaktyny... Na nadnercza odpowiedziała, że diagnostyka zakończona. Leczenia nie będzie. Zapytałam wprost czy mam po co tu być, skoro nie mam zapisnaych żadnych badań, taka moja uroda i, że w takim razie chyba muszę się wypisać na życzenie. Próbowała odwrócić kota ogonem, że oni tutaj tak wspaniale mnie badają, a to ja chcę się wypisać. Zapytałam o nazwisko baby od "taka uroda". Podała. Rozmowę udało mi się nagrać.
I siedzę tak i zastanawiam się co dalej. Mam załamanie nerwowe. To trwa od 2016 roku... Nie mam już siły się z tym użerać... a co miesiąc płacę teraz kilka tysięcy w podatkach i składkach na to, czego właśnie doświadczam. Niedługo być może nie będę móc grać w teatrze, a to moje ostatnie marzenie i pasja... czasem już nawet przy fortepianie mi ciężko wysiedzieć... czasem zasypiam o 19:00 i nie da się mnie wybudzić do 8 rano... a co dopiero mówić tutaj o pracy umysłowej...
Co mogę zrobić w tej sytuacji? Nie mam nawet siły myśleć...
#onkologia #gliwice #zdrowie #nfz #pytanie #wykopefekt #endokrynologia #zalesie #depresja
#zyciejestdodupy
Poszukaj grupek na fb dotyczących podobnych chorób, tam ludzie dzielą się informacjami o polecanych i odradzanych lekarzach.
Możesz też zgłosić tę bierność do
Powiem też, że chcę mieć na wypisie ich opinię, że nadnerczy nie da się leczyć.
W sumie nigdy mi nie przyszło go głowy, żeby szukać takich grup na Facebooku. Póki co spotkałam kilka osób z podobnym problemem głównie w szpitalach, ale też nie
Czyli zalegalizowana korupcja.
Albo lata walki z lekarską hołotą na bazie świadczeń NFZ na które szkoda sił i zdrowia.
Jeszcze tak dopytam: Kiedy rozmawiasz z lekarzami o swoich przypadłościach to jaka jest twoja postawa? Bierna, cicha, boisz się odezwać, może wręcz przeciwnie? Dużo mówisz, starasz się wszystko powiedzieć i wyegzekwować?
Dlaczego wyniki, na podstawie których mnie tu skierowano są nagle "urodą", są nieistotne i nie trzeba tego leczyć?
albo
Dlaczego centymetrowa zmiana w mózgu to nagle nic takiego, nawet jeśli nie byłaby czynna hormonalnie? Dlaczego uważa pani, że to deformacja wrodzona, skoro nie było jej na badaniu sprzed kilku lat?
Na wszystkie te pytania dostaję głupie odpowiedzi.
Pani powiedziała, że WPN leczy się tylko