Wpis z mikrobloga

#anime #animedyskusja #koneserslabychbajek

https://myanimelist.net/anime/4087/Michiko_to_Hatchin

Michiko & Hatchin

Hana to sierota wychowywana w rodzinie pastora. Spełnia tam dwie role - pierwsza to bycie dochodem pasywnym, ponieważ stary klecha inkasuje za nią hajs za prowadzenie rodziny zastępczej, a nie wydaje na nią złamanego grosza. Drugie - jest workiem do bicia oraz obiektem znęcania, dając wszystkim wkoło odrobinę rozrywki oraz sposób na odstresowanie się. Jej koszmar przerywa porwanie - zostaje uprowadzona przez Michiko Malandro, recydywistkę, która właśnie zwiała z pierdla. Pani Malandro szuka swojego starego gacha co ją tak pięknie bolcował, a jej jedynym tropem jest właśnie to dziecko, które spłodził jakiejś babie, a potem #!$%@?ł.

Motyw złodupiec-#!$%@? plus gówniak ma bogatą historię w chińskobajkografii, z wartych uwagi wspomnę chociażby o Seirei no Moribito czy tam inny Sword of Stranger. Jest to właściwie klasyka, która opiera się na prostych schematach. Trudny charakter zabijaki zostaje zmiękczony przez niewinność dziecka, a potem żyli długo i szczęśliwe. W tym akurat przypadku, Hana jednak nie ma tak łatwo. Pani Malandro ma niewielkie pojęcie o obcowaniu z dziećmi, jej cierpliwość mierzy się w nanosekundach, a jedyna znana jej metoda wychowawcza to strzał w mordę. Nic dziwnego, że młoda szybko popada w przeświadczenie, iż wpadła z deszczu pod rynnę, a życie na ulicy może być przyjemną alternatywą.

Gdyby porównywać tę serię do jedzenia, to zdecydowanie nie jest to historia słodko-gorzka, w najlepszym przypadku gorzko-kwaśna, plus za każdym razem gdy się odwracasz to ktoś szczy ci do talerza. Choć akcja osadzona jest w niezwykle kolorowym Brazyliopodobnym kraju, to jego mieszkańców można przedstawić tylko i wyłącznie w ciemnych barwach. Morderstwa, dilowanie narkotykami, prostytucja i handel dziećmi, a w faveli jeden gówniarz zabija drugiego dla pary butów. Można pomylić z prawdziwością, co w przypadku anime nie jest wcale takie oczywiste. Zazwyczaj z doświadczenia widać, że japońscy autorzy stosują tylko i wyłącznie dwa skrajne podejścia do odległych im kultur - albo zachłystują się nimi bez pamięci, tworząc obraz wręcz karykaturalny, albo wykazują się skrajną ignorancją kreując świat tak jak się im wydaje że jest, też rodząc jakiegoś potworka. A tutaj nie. Wygląda na to, że autorzy tutaj odrobili lekcję, przeczytali jakąś książkę, może obejrzeli Miasto Boga, albo kto wie, nawet wybrali się tam na wycieczkę. Efekt końcowy jest znakomity - klimacik ameryki południowej, tej brzydkiej, śmierdzącej i umorusanej gównem wręcz wylewa się z ekranu w akompaniamencie autochtonicznej muzyki w stylu bongo-bong.

Baja jest epizodycznym kinem drogi, które mniej więcej tyle samo czasu co głównym bohaterkom poświęca postaciom z drugiego planu oraz epizodycznym. A jest to naprawdę piękna galeria #!$%@?ów mająca za zadanie ukazanie totalnej zgnilizny świata przedstawionego. I to w sumie ten świat jest głównym antagonistą tego tytułu. Nie potrzeba tu żadnej wyższej siły sprawczej, czy kogoś kto jest wrogiem, by zmienić twoje życie w koszmar. Wystarczy po prostu urodzić się w nieodpowiednim miejscu. Miejscu gdzie szczęściem nazywa się mieć trochę mniej #!$%@? od innych.

Doskonały seans, jeden z wielu świetnych tytułu z portfolio Ś.P studia Manglobe. Z punktu konesersko-mangozjebskiego właściwie obowiązkowy do obejrzenia. Negro latino anime unikat na skalę światową. I tymi słowami żegnam się z wami przyjacielskim pozdrowieniem - Jambo!
kinasato - #anime #animedyskusja #koneserslabychbajek

https://myanimelist.net/anime/...
  • 5
  • Odpowiedz