Wpis z mikrobloga

@Musze_wygrac_zycie: A konkretnie co masz na myśli?

Najpierw zapytam o słowo "potrafiły". Wiktoria panowała, ale nie rządziła (to już od dawna były "te" czasy), tytuł cesarski dostała od parlamentu (i premiera Disraelego), by uniknąć "anomalii dyplomatycznej" (jej córka miała zostać cesarzową Niemiec jako żona przyszłego cesarza... panował zresztą 3 miesiące, więc był to zabieg zbędny w sumie, patrząc z perspektywy czasu).

Teraz zaś zwrócę uwagę na fakt najważniejszy: ona została królową
@Musze_wygrac_zycie: Ok :) Powiem ci, że ja ją ogólnie darzę sympatią, ale bardziej przez coś innego... Ona nie miała łatwych początków rządów właśnie przez to, że była kobietą. Pomagał jej najpierw lord Melbourne (premier), później... mąż (Albert). Nie była mu jednak podporządkowana (jeśli już, to raczej się po prostu radziła)... M.in. tego wyrazem jest fakt, że Albert do (przedwczesnej) śmierci pozostał tylko "księciem małżonkiem" (podobnie jak w XX w. Filip, książę