Wpis z mikrobloga

Kilka słów od Ukraińca którego lubię czytać za jego wartościowe analizy.
(I być może kilku naszych polityków też powinno wyciągnąć wnioski z cudzej lekcji.)

Jednym z poważnych problemów pozostaje niezrozumienie, że jest to nasza powszechna wojna o przetrwanie i że żaden z krajów nie będzie za nas walczył ani poważnie poświęcił się dla naszego przetrwania.
Jak widać, memorandum budapeszteńskie nie wystarczyło, aby zapewnić suwerenność i integralność granic. Dziecinna polityka „outsourcingu” bezpieczeństwa narodowego w połączeniu z ówczesną rzeczywistością gospodarczą okazała się destrukcyjna.

Żaden traktat ani sojusz nie zastąpi gwarancji suwerenności, jaką dają własne siły zbrojne i arsenał nuklearny. Kraj, na którym polegaliśmy w kwestii naszej ochrony, nie jest obecnie w stanie bronić swoich interesów narodowych na Bliskim Wschodzie, a jego establishment parlamentarny blokuje pomoc dla Izraela, który jest uznawany za głównego sojusznika spoza NATO.

Nie oznacza to oczywiście, że nie musimy rozwijać i utrzymywać bliskich stosunków w zakresie bezpieczeństwa oraz podpisywać traktatów z tymi krajami, ale trzeba raz na zawsze wyrzucić z głowy myśl, że to one nas uratują.
Nie możemy w dalszym ciągu mieć poważnej nadziei, że otrzymamy wystarczającą ilość broni i technologii, aby poważnie zmienić równowagę sił w tej wojnie.

Błędem jest dalsze budowanie naszej strategii bezpieczeństwa wokół idei, że nasze prawo do istnienia jako suwerennego państwa zostanie zagwarantowane przez kogoś innego.

Tak, naprawdę nie możemy teraz nagle zbudować systemu obrony powietrznej Patriot gdzieś w pobliżu Żytomierza ani rozpocząć masowej produkcji F-16 w Gadiaczu.
Są jednak rzeczy, które możemy kontrolować, począwszy od podejścia do wykorzystania personelu, którego nie można postrzegać jako niewyczerpanego zasobu, który można po prostu spalić w celu uzyskania kolejnego pasa lasu, nie mając żadnych celów operacyjnych. Zawsze można spieszyć się po nowego drona lub kupić sprzęt ewakuacyjny, ale nie o życie żołnierza. Dlatego należy wykorzenić niesławne „do przodu”, a wydajność menedżerów należy oceniać przede wszystkim na podstawie ich zdolności do osiągnięcia wyznaczonego zadania przy minimalnych stratach personelu.

Jakkolwiek niefortunnie to zabrzmi, Europa przeżywająca kryzys demograficzny, który pokrywa migrantami z krajów Afryki i Bliskiego Wschodu, nie wyśle ​​swojej ludności na śmierć, aby Ukraina odzyskała kontrolę nad Berdiańskiem, więc kolejność działań musi opierać się na tym, że mobilizacja naszych zasobów jest bardzo ograniczona.
Inną alternatywą jest oczywiście poddanie się łasce wroga – z dalszymi deportacjami, systemami Gułag-FSIN, konfiskatą przedsiębiorstw i majątków, torturami w systemie KGB-FSB i wszystkimi innymi bonusami, których Ukraina doświadczyła już w latach 30. wiek. Opcja ta niewątpliwie doprowadzi do zniknięcia Ukrainy nie tylko jako suwerennego państwa, ale także jako narodu, który rozpłynie się w samej imperialnej Rosji oraz w migracjach w Europie i Ameryce Północnej.

Bez względu na to, jak przygnębiająco to brzmi, tysiące lat historii ludzkości uczą, że silni zawsze uciskają słabych, uzbrojeni okradają nieuzbrojonych, a kawałki papieru, za którymi nie stoi armia, stają się papierem toaletowym. I tu albo budujemy system wartości, w którym najwyższą wartością i źródłem bezpieczeństwa jest sam Ukrainiec, albo giniemy jak rosa na słońcu.

#ukraina #rosja #wojna

https://twitter.com/Tatarigami_UA/status/1751891056851837061?t=PihrFQf7sKBxxFjYJ0mdMg&s=19
konradpra - Kilka słów od Ukraińca którego lubię czytać za jego wartościowe analizy. ...

źródło: Screenshot_20240129_105733

Pobierz
  • 2
@grzyboslaw: owszem, ale powiedzmy sobie szczerze: ilu u nas polityków, jak i zwykłych ludzi karmionych przez nasze media bezrefleksyjnie wierzy że jak dojdzie do czegoś to wszechmocne USA przyjedzie na białym koniu i nas uratuje?