Wpis z mikrobloga

@panoski: Najbardziej mnie rozwalał ping pong w korpo, w którym nam wyliczali zadania co do minuty.
W sensie byl stół ping pongowy, piłkarzyki, konsole, ale w międzyczasie dostawaliśmy zadnia z czasem wyliczanym co do minuty.
Czyli jak ktoś chciałby sobie pograć w piłkarzyki 30 minut to zostawal 35 minut dłużej w pracy, bo jeszcze musiał dojść do pokoju z piłkarzykami i po zabawie wrócić na swoje stanowisko i tym sposobem nikt
A co z kiblem


@panoski: No jak chcialo ci sie sikac to szedles sikac, ale czas "wykonywania zadania" caly czas leciał , wiec jak byla gruba dwojka to ()

i jedzeniem obiadu?


@panoski: No bez przesady, tacy nie ludzcy to nie byli. Przecież codziennie masz 15 minut przerwy, które mozesz przepieprzyć na głupoty (ʘʘ)