Wpis z mikrobloga

@empiufo: Pracowałem na stacj paliw, główny ajent-szef mieszkał 30km od stacji paliw
I często był potrzebny bo to ludzie z Orleny przyjechali, albo ktoś z szefostwa robotników, bo nowa stacja, więc jakieś prace na parkingu z oswietleniem itp.
Co się do niego dzwoniło, to:
-Juz prawie jestem, juz flagi widzę
I przyjeżdzał po 2 godzinach.
Najgorsze, ze ja o tym, ze już flagi widzi, juz jest na zakręcie ludziom mówiłem a
@Iudex: ja mam odwrotnie z kumplem. Mówię, że już wyjeżdżam i będę pod blokiem po niego za 5 minut.
Podjeżdżam kumpla nie ma, dzwonię:
-No gdzie jesteś?
-Już ubieram buty i schodzę (°°
Zanim ten wywlecze swoją dupę z mieszkania to 5 minut spokojnie mija.
Teraz jak wyjeżdżam po niego to mówię, że już pod blokiem czekam( ͡ ͜
@empiufo: To o moim starym, u niego zawsze tak było. "Już jadę", "zaraz będę", "za 10 minut jestem". Mijają godziny, robi się wieczór, potem noc i w końcu telefon, że on nie da rady. Kontakt się urywał na kilka miesięcy albo i lat.