Wpis z mikrobloga

Mam wrażenie, że połowa moich znajomych tkwi w toksycznych związkach. Nie są w nich szanowani przez partnera/partnerkę, są robieni na kasę albo po prostu do siebie nie pasują ale zarówno jedna jak i druga strona nie potrafi zakończyć relacji.
Sam jestem singlem od ponad połowy roku. Dotychczas byłem w dwóch związkach, chociaż tylko jeden był naprawdę poważny, skończył się dla mnie złamanym sercem i bardzo długo się po nim zbierałem. Na ten moment nie szukam partnerki, skupiłem się na sobie i jest mi z tym świetnie, jednak do czego właściwie zmierzam.
Dzisiaj już widzę, że ten mój związek był bardzo niezdrowy, toksyczny a mimo wszystko kiedy w nim tkwiłem nie widziałem lub nie chciałem dostrzegać mnóstwa rzeczy, które w żadnej zdrowej relacji nie powinny mieć miejsca. Kobieta musiała kopnąć mnie w dupę, żebym zaczął dostrzegać jak bardzo to nie miało przyszłości. Jeśli znowu zacznę randkować, szukałabym w potencjalnej partnerce zestawu kompletnie innych cech niż przejawiały moje byłe dziewczyny. Chociaż wtedy myślałem że złapałem Pana Boga za nogi..
Rozmawiając z moimi znajomymi, często dostrzegam w jak gównianym związku tkwią, widzę w nich siebie z przeszłości i to że popełniają błędy, które ja popełniłem. Tak jak kiedyś do mnie, tak teraz do nich nic nie dociera. Często mam wrażenie wmawiają sobie jak ich partner partnerka jest cudowny/a, a wszystko co nie w smak puszczają w niepamięć na pstryknięcie palca.
Z tego porannego wysrywu chciałbym wyciągnąć banalny morał, że po każdej burzy wschodzi słońce i nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Może zabrzmi to kontrowersyjnie ale dzisiaj jestem WDZIĘCZNY byłej dziewczynie, że tego jednego dnia zerwała ze mną, wyjechała i kompletnie się ode mnie odcięła. Dla niej to też na pewno było trudne ale ja bym nie potrafił się na to zdobyć. Byłem od niej uzależniony. Przez następne tygodnie po tym wydarzeniu nie mogłem wstać z łóżka, bywały chwilę gdzie naprawdę chciałem położyć się spać i więcej nie obudzić, a jednak dzisiaj czuję się świetnie i muszę przyznać, że naprawdę lubię swoje życie.
Cieszę się, że mogłem doświadczyć bycia odrzuconym i momentami życzę tego moim znajomym bo nie wiem czy jest dla nich lepsze rozwiązanie, kiedy zwykłe słowa przestrogi do nich nie docierają. I nie jest tak, że czuję się od nich lepszy, jednak jestem wdzięczny, że odrobiłem w swoim życiu taką lekcję.
#zwiazki #zerwanie #przemyslenia

PS. Ten wpis miał być przynajmniej połowę krótszy.
  • 3
@kemrutnyz: ja mam jednego ziomka chada, gość jak wychodzi do klubu to laski same do niego podchodzą i go wyrywają, a chłop siedzi w związku z jakąś przeciętna i nudna dziewczyna, która jest o niego toksycznie zazdrosna, ciągle robi mu jazdy i wszystkiego zabrania. I #!$%@? wie o co tu chodzi, a gość już z niejednego pieca Chleb jadł a mimo to dał się tak urobić
@kemrutnyz: Ja obstawiam, że nawet więcej niż połowa związków to jest zupełnie z przypadku bo się trafił/a. A nie dlatego, że ludzie siebie faktycznie wybrali. Tam nie ma jakiegoś myślenia, czy to dobry wybór, zastanowienia się, poznania, po prostu jest wpadło to dawaj i siedzimy. Męczymy się, nie chcemy ze sobą być, ale siedzimy. No bo co, jaka jest alternatywa. Przecież nie będziemy się teraz rozstawać po 5 latach.
Ogólnie można