Wpis z mikrobloga

przebudziwszy się pewnego sobotniego poranka, nie wychodząc jeszcze spod kordły, odpaliłem sobie maila
przeglądałem wiadomości. niektóre przesuwałem do spamu, inne do ulubionych. w końcu natrafiłem na takiego, który miał tak absurdalną treść, że nie mogąc nadziwić się temu jak bardzo jest głupia, postanowiłem przysunąć telefon bliżej oczu. leżałem na plecach, telefon przysunąłem nad głowę i jeb - telefon spadł mi na twarz, klasyk. podniosłem telefon z twarzy i widzę, że na ekranie pojawił się znaczek „wysłano”. wniosek był prosty - podczas upadku nosem musiałem na nią odpowiedzieć, pytanie tylko czy „tak”, czy „nie”. mój dylemat został rozwiany, kiedy następnego dnia dostałem powiadomienie, z data i godziną spotkania. Mateusz. jak oglądałem jego program to dostałem szmerów serca. chciałem to anulować, ale nie chciałem jemu robić przykrości, bo widziałem, że był aktywny. pewnie by sobie pomyślał, że przyjrzałem się jego programowi bliżej i doszedłem do wniosku, że jest paskudny. miałby rację, ale chciałem być dla niego miły, więc zostawiłem te „tak”.

napisał. chciałem być miły, więc odpisałem. ciągnął rozmowę przez trzy godziny, a ja nie chciałem robić jemu przykrości, więc z nim cały czas gadałem. tak jak ja lubi kościół i zamordyzm. zaproponował spotkanie. chciałem być miły, więc się zgodziłem.

poszliśmy na pizze. on jadł, a ja jadłem i piłem browary. z każdym piwem stawał się odrobinę mniej głupi, czwarte piwo wycisnęło z niego tyle, ile tylko się dało - osiągnął wtedy poziom 3/10. spotkanie przebiegło dosyć spokojnie, a po nim od razu napisał do mnie na messengerze. trzeba się znowu spotkać koalicjancie. zgodziłem się, bo chciałem być miły. zaproponował, żeby spotkać się u nich, choć biuro aż w 90km dalej. zgodziłem się, bo nie chciałem być niemiły. no po prostu nie chciałem robić jemu przykrości, bo widziałem, że podobało się jemu na pierwszym spotkaniu. pojechałem do nich. zaparzył sagi i zaproponował, żebyśmy zagrali w obsadzanie stanowisk. ta tępa #!$%@? zaklepała "premiera". on to tak się wtedy cieszył. ale kasy dużo, pewnie bede rządzić, bo ty same #!$%@? będziesz miał. sam wybierał kto ma jakie stanowiska i mi dał #!$%@?, ale zgodziłem się, bo nie chciałem być niemiły. "premier" to aż 20k wyplaty, dało jemu to dużą przewagę, ale widząc jak się cieszy, nie poinformowałem go, że bez większości to #!$%@? będzie miał. (chciałem być dla niego miły). po grze otworzył wino i zaczął się do mnie przymilać. wiadomo jak to się skończyło. nie mogłem jemu odmówić, bo pewnie by pomyślał, że nie zdobędzie większości i do końca życia miałby kompleksy, słusznie zresztą, ale ja nie chciałem robić jemu przykrości.

za 15 minut jedziemy do sejmu wybierać ludzi na stanowiska, bo trochę głupio było mi odmówić, jak zapytał, czy porządzimy razem. ja to chyba jakieś problemy z asertywnością mam. Mateusz ty kłamliwa #!$%@? nienawidzę cię, a pewnie spędzę z tobą resztę kadencji.

also dostałem ostatnio kilka zapytań dlaczego tak rzadko piszę. niestety nie mam czasu. Mateusz ty #!$%@? ;/

#pasta #bekazkonfederacji #polityka
Pobierz ArRog - przebudziwszy się pewnego sobotniego poranka, nie wychodząc jeszcze spod kord...
źródło: konfederacja-pis-spotkanie-696x464