Trasa do Wrocławia przez Koniec Świata. Na początek pobudka o 2:20 i zawrotne 2.5h snu. Jazdy nocnej wyszło 3h, a nad ranem było dość zimno. Pod Łodzią trochę pagórków, a w samym mieście asfalt się niestety nie poprawił od mojej ostatniej wizyty. Podczas przerwy w Sieradzu doszedłem do fundamentalnej konkluzji - nigdy więcej hotdogow na Shellu, ani to dobre. Za Sieradzem fatalne drogi, a przynajmniej do momentu wjazdu do Wielkopolski - tam znacznie lepiej. Za Końcem Świata, okolice Ostrzeszowa i Sycowa znowu bardziej pagórkowate, akurat, żeby nie było nudno. Później kolejne atrakcje, czyli zamek w Oleśnicy i sam Wrocław, gdzie nie miałem już za bardzo czasu na nic więcej niż przejazd przez stare miasto.
Trasa do Wrocławia przez Koniec Świata. Na początek pobudka o 2:20 i zawrotne 2.5h snu. Jazdy nocnej wyszło 3h, a nad ranem było dość zimno. Pod Łodzią trochę pagórków, a w samym mieście asfalt się niestety nie poprawił od mojej ostatniej wizyty. Podczas przerwy w Sieradzu doszedłem do fundamentalnej konkluzji - nigdy więcej hotdogow na Shellu, ani to dobre. Za Sieradzem fatalne drogi, a przynajmniej do momentu wjazdu do Wielkopolski - tam znacznie lepiej. Za Końcem Świata, okolice Ostrzeszowa i Sycowa znowu bardziej pagórkowate, akurat, żeby nie było nudno. Później kolejne atrakcje, czyli zamek w Oleśnicy i sam Wrocław, gdzie nie miałem już za bardzo czasu na nic więcej niż przejazd przez stare miasto.
#rowerowyrownik #szosa #300km
Skrypt | Statystyki