Wpis z mikrobloga

Cześć Mirki i Mirabelki,

W trakcie ostatniego weekendu byłem na festiwalu #lollapalooza #berlin i chciałem się z wami podzielić małym podsumowaniem i przemyśleniami. Może dzięki temu zachęcę kogoś do wzięcia udziału w następnej edycji w przyszłym roku.

Lokalizacja: Stadion olimpijski oraz okoliczny park olimpijski w Berlinie

Muzyka i artyści: Pod kątem muzycznym bardzo przyzwoicie, nie było mega szału, bo to nie #tomorrowland i rozmach dużo mniejszy. Ale duże zróżnicowanie gatunkowe i ciekawe nazwiska miały za zadanie, ściągnąć na festiwal jak największą ilość osób.

Było 5.5* sceny: Perry's Stage (w środku stadionu), Main Stage South&North na polanie przed głównym wejściem do stadionu, Alternative i Winegarten - z boku stadionu oraz Kidzapalooza* xD obszar ze sceną i występami dla dzieci w lekko oddalonym parku za Main South.

Mnie najbardziej podeszła Perry's Stage gdzie grali między innymi: LilLy Palmer, Vini Vici, W&W (Sobota) czy Danny Avila, Kshmr, Fedde Le Grand, Lost Frequencies (Niedziela)

W moim odczuciu bardzo dobre sety zagrali LilLy, Fedde (w klimatycznej koszulce Doner Kebab xD) i Lost Frequencies - doskonale wiedział, że miał zajebistą konkurencję w postaci zamykających w tym samym czasie maina Imagine Dragons i postarał się to w jak najlepszy sposób wynagrodzić osobom co wybrały jego występ <3 oraz co by nie mówić Guetta.

Odwiedzałem oczywiście też inne sceny, bardzo fajne występy dali Mumford&Sons na Main North czy AJR na Alternative. Wiadomo, fani mainstreamu mieli też coś dla siebie, występy Zary Larsson, Avy Maxx, Macklemore czy Jasooon Deruulo przyciągnęły tłumy widzów na obu głównych scenach.

Idealnie szło zauważyć, który artysta jest preferowany przez niemiecką część festiwalowiczów np. Ski Aggu, Alligatoah - który zamykał Perry's stage pierwszego dnia wtedy co Guetta maina, Domiziana czy Alexander Marcus - wtedy inne sceny pustoszały.

Dziwnym, a zarazem spoko rozwiązaniem były 2 main stage, na których nigdy nie było koncertów w tym samym czasie, co wymuszało na ludziach relokację pomiędzy scenami.

Dodatkowo zawsze była minimalnie 15 min przerwa między artystami na danej scenie na jakieś szybkie siku/refill piwa czy wody.

Sceny nie różniły się od siebie designem. Prosta scena z dużymi wyświetlaczami po bokach-trochę szkoda, bo czasami scena sama w sobie potrafi zrobić super klimat. Ale dzięki temu ludzie będący daleko od sceny byli w stanie zobaczyć co działo się na scenie.

Cena: ~100 euro/dzień - raczej standardowa cena jak na europejskie festiwale, ja miałem bilet weekendowy, bo szkoda było mi nie skorzystać ze zniżki 15% od pracodawcy ( ͡° ͜ʖ ͡°).

Pogoda: Cały weekend mega słonecznie, 30*+, zero chmurek czy deszczu nic dodać, nic ująć biorąc pod uwagę termin, czyli połowę września i lokalizacje — deszczowy Berlin.

Ludzie: Mega dużo pozytywnych osób z całego świata z nastawieniem przede wszystkim na dobrą zabawę i było widać to, że umieją się dobrze bawić. Przyznam się szczerze, że nie widziałem żadnej aferki, a nie raz przy "put your hands up" browary leciały na sąsiadów. Nie było też zgonujących osób co przy takiej pogodzie, jaka była jest mega zaskakujące i często się zdarza na różnych festiwalach.

Randomowi ludzie podbijający, żeby sobie zrobić zdjęcie, zagadać czy poprosić o łyka wody :) Nikt nigdzie się nie przepychał, czy to do toalety, czy w trakcie powrotu S-bahnem. Pod scenami pełna kultura i uszanowanie przestrzeni.

Klimat i atrakcje: Na terenie całego festiwalu było mnóstwo różnych atrakcji. Na stoiskach patronów np. Rockstara można było spróbować sił w ujeżdżaniu elektrycznej puszki xD lub losować kulki z nagrodami z automatów rodem znad Bałtyku, Camel - gdzie można było spróbować siły w surfowaniu, Coca-Cola,T-mobile, Loreal - robienie makijażu itp. Był nawet strefa mody gdzie można było kupić cichy z second-handu. Można było pograć w beerponga, wziąć udział w quizie wiedzy o Niemczech/Berlinie.

Teren festiwalu obfitował również w różnego rodzaju atrakcje artystyczne m.in. futurystyczne rzeźby, intrygujące przebrania czy nawet małe wystawy ze zdjęciami.

Największą atrakcją był chyba diabelski młyn - przejażdzka za 5 euro zapewniała mega widoki na cały obszar festiwalu świetnie podświetlony wieczorem.

Sam stadion jest bardzo ładny, otoczony różnymi rzeźbami z olimpiady czy wieżami. W nocy bardzo pięknie podświetlony, co bardzo pasuje do festiwalowego klimatu.

Jedzenie i picie: Olbrzymia ilość stoisk z jedzeniem i piciem rozproszona na obszarze całego festiwalu, dzięki czemu ludzie się nie grupowali i nie czekali w mega kolejkach oraz nie musieli chodzić z jednego końca festiwalu na drugi, żeby coś kupić.

Nie było płatności gotówka, za wszystko płaciło się zbliżeniowo opaską, co miało bardzo duży wpływ na redukcję kolejek.

Szeroki wybór piwa, drinków i jedzenia (przeróżne food trucki: burgery, makarony, azjatyckie, meksykańskie - każdy znalazłby coś dla siebie). Piwo w cenie 6.5e + kaucja 2e za plastikowy kubek (dzięki czemu ilość śmieci leżąca na ziemi była minimalna). Jedzenie ~5-15e.

Co mnie mega zaskoczyło, że praktycznie pod każdą sceną chodzili wolontariusze z wystającymi wysoko z plecaka i widocznymi z daleka proporczykami "Algida"/"Bier" sprzedający piwko czy lody. Chciałeś uzupełnić płyny? Nie musiałeś nawet wychodzić spod sceny.

Organizacja: Bardzo dobrze zaplanowany festiwal i lokalizacja będący w stanie pomieścić ogromną ilość osób. Ogromna przestrzeń na terenie całego festiwalu, piękna i równiutka trawka wokół stadionu, że człowiek nie bał się, że zęby straci czy w razie zmęczenia będzie siedział na żwirze, czy w błocie. Praktycznie brak kolejek na wejściu i wyjściu, idealne rozplanowanie punktów gastronomicznych. Bardzo dobrze działająca apka festiwalowa informująca na bieżąco o wszystkich zmianach, bez żadnych problemów z doładowaniem opaski. Dużo cywilizowanych toalet i toi toi na płycie boiska i obrzeżach, przez co kolejki były małe i dostęp do wody pitnej praktycznie wszędzie.

Z minusów to powiedziałbym, że festiwal zaczynał się zbyt wcześnie i zbyt wcześnie się kończył (12-23 sobota czy 12-22 niedziela). Start o ~12 był troszkę problematyczny, bo żeby się dostać z drugiego końca miasta to musiałem już praktycznie po 10 ruszać z mieszkania no i robienie biforka przed 12 jest mało przyjemne :D Dodatkowo wszystkie efekty wizualne/pirotechniczne dużo lepsze wrażenie i klimat robią gdy już słońce zajdzie i się ściemni.

Dojazd Bardzo dobry dojazd praktycznie z każdej części Berlina. Mimo 50k+ ludzi nie było problemu, żeby się wydostać komunikacją miejską na zakończenie festiwalu.

Muszę przyznać, że festiwal mega pozytywnie mnie zaskoczył i na pewno tam wrócę!

Link do aftermovie https://youtube.com/watch?v=ZEGlzJOFz9o&si=NzPDDEM10x73bzgb

#festiwale #edm #tomorrowland
  • 1
  • Odpowiedz