Aktywne Wpisy
wieszjo +12
Wykopki które znowu nabierają się na Natana bo trochę pokrzyczał żeby pokrzyczeć, nie jesteście jednak zbyt wymagającym audytorium ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#famemma
#famemma
Znowu pokochałeś Natana?
- Tak znowu go pokochałem 22.1% (38)
- Cały czas go kochałem 34.9% (60)
- Nie, już mi się przejadł i się nie nabiorę 2 raz 22.1% (38)
- Nigdy go nie kochałem, tfu. 20.9% (36)
filip9111111 +26
Moja historia w skrócie: kurs zacząłem w 2014, jeździłem z różnymi instruktorami, około 15 godziny jazd usłyszałem, że albo zacznę jeździć lepiej albo trzeba będzie dokupić o wiele więcej godzin. Zauważyłem wtedy, że jeden instruktor jest całkiem ok, nie krzyczy, niby nie jeździ mi się tak źle, no to jeździłem z nim jak się dało.
Niestety, facet uczył źle - łuk na pamięć, a jeśli chodzi o moją ogólną jazdę, to mówił, że ''wszystko jest do poprawy'', co dla mnie było bezużyteczną informacją. Kiedy wyjeździłem około 50 godzin zdenerwowałem się na niego, kiedy podczas jazd zadzwonił mi telefon w kieszeni, a on do mnie z tekstem że to, że go nie wyłączyłem to jest ''brak kultury'' z mojej strony. Dałem sobie spokój z tym burakiem (on telefon odbierał) i z prawem jazdy na lata, bo i tak mieszkałem w mieście z niezłą komunikacją, a skoro ''wszystko do poprawy'', no to widocznie jestem beznadziejny i nie wiadomo co robić. Wiele mówi fakt, że i tak ze wszystkich instruktorów z nim jeździło się i tak najlepiej albo najmniej źle - o instruktorach można by napisać pastę - był jeszcze m.in. stary choleryk Tadeusz, pierdzielący o ''magii czterech kółek'' czy totalnie znudzony Ernest, powtarzający w kółko ''gaz, gaz, no gaz'', pierdzielący najwięcej o tym, żeby bram nie blokować (a staliśmy i tak w korku, więc bezsens). Jako kursant byłem też świadkiem kolizji i jeszcze musiałem iść na policję i do sądu składać zeznania w sprawie... a wiecie co jest najśmieszniejsze? Że ci beznadziejni instruktorzy też mieli swoich fanów - nawet o tym #!$%@? Tadeuszu niektórzy (pomijając skargi) pisali, że jest ''surowy, ale dobrze uczy'', bo widocznie lubią, jak dziad drze na nich mordę. Ludzie są dziwni.
Później znowu wracałem i ponownie przerywałem kurs. Wreszcie w 2022 trafiłem na dobrego, inteligentnego instruktora Michała - powiedziałem mu, że jestem trudnym kursantem, że wszystko do poprawy, a on na spokojnie szlifował ze mną te wszystkie elementy po kolei. W wielkich nerwach zdałem wewnętrzny za drugim razem, ale tylko dlatego, że on widział, że poza egzaminem jeżdżę lepiej. Niestety, zaraz potem przestał uczyć, zapisałem się na praktyczny - ale się rozchorowałem...
Na jazdy wróciłem w tym roku w maju, jeździłem z kolegą z pracy. Było bardzo miło i bez stresu. Wystarczyło 8 godzin. W poniedziałek zdałem egzamin za pierwszym razem. Jak?
Tu najważniejsze: nie śpieszyłem się. Nie jestem pewien, nie jadę. Stoję i tyle, sytuacja sama się wyklaruje. Trzykrotnie na egzaminie nie wiedziałem jak i kiedy pojechać na skrzyżowaniu, egzaminator się denerwował, były głupie teksty, że utrudniam ruch. Ale miałem to gdzieś, bo wiedziałem, że za bycie powolnym i nieogarniętym mnie nie obleje, a za stwarzanie niebezpiecznych sytuacji i wymuszanie - tak. Jeszcze lepiej, co najmniej dwukrotnie nie pojechałem tam gdzie on chciał, źle wykonywałem polecenia i słuchałem tekstów, że jaki ma być efekt z jazdy jak nie wykonuję jego poleceń. Ponadto często mówiłem do siebie rzeczy typu: ''Ojej, tutaj muszę uważać, nie chciałbym wymusić'' albo ''Będę bardzo powoli wyjeżdżał, widoczność taka słaba...'' .Miałem w głowie słowa instruktora - jak będziesz jeździł bezpiecznie, jak wyczekasz, to zdasz. No i zdane. Egzaminator nie był miły, na koniec mówił że bardzo wolno myślę, że lepszy może być dla mnie autobus, a ja już miałem na to wywalone.
Mogę sobie stać i czekać, a i tak można egzamin zdać. Egzaminator może myśleć, że jestem debilem, ale NIE MA najmniejszego znaczenia. Więc warto gadać do siebie, komentować sytuację na drodze, komunikować niektóre manewry. Bonusem jest satysfakcja jeżeli egzaminator będzie poirytowany, a i tak zdacie. Uwierzcie mi, sporo na mnie narzekał, za nic nie chwalił :'D
Więc jeżeli macie problem jak ja - miejcie jednego instruktora, czekajcie jak nie wiecie jak jechać, róbcie wszystko powoli i nie przejmujcie się głupimi tekstami. Lepiej stać ''bezradnie'' zamiast ryzykować. Bądźcie ostentacyjnie ostrożni, nawet mówcie, że się rozglądacie, że nie chcecie wymusić.
Dzięki za przeczytanie ściany tekstu.
#prawojazdy #naukajazdy #przegryw
Ja polecam płacić po pierwsze ratami za kurs bo wtedy instruktorowi będzie zależało na jazdach i nie będzie brał po 100 kursantów na raz po drugie gdy zdecydowałem
podejmowanie bezpiecznych decyzji to jedno, ale dynamika, zachowanie wobec innych uczestników to drugie, to też jest oceniane.
nie mniej - gratuluję, życzę bezproblemowosci na samodzielnej trasie :)
@Sagez: ty chyba masz coś z garem
A ja głupi jeszcze myślałem, że "a pewnie ma gorszy okres czy coś, dam mu szansę", wytrzymałem z nim dość długo, bo aż 1,5 miesiąca, potem zmieniłem i dostałem zajebistego wyluzowanego gościa, do dzisiaj pluję sobie w brodę że tamtego nie obsmarowałem na recepcji tylko powiedziałem, że jest nerwowa atmosfera w samochodzie
Najwięcej nauczyłem
teraz wróciłem do prawka, dostałem super intruktorke, nie zawsze się z nią zgadzałem, ale widać było że jej zależy i nie było mowy o podnoszeniu głosu czy innych toksycznych zachowaniach, egzamin zdałem za 1 razem, mimo że egzaminator był niestabilny psychicznie