Wpis z mikrobloga

Nienawidzę weselnego krindżu. W tym roku byłem w końcu beztroski, bo rok temu popandemicznie zdodgowałem 4-5 wesel.
Nagle telefon/privy i 4 invite'y. Oczywiście 3 od osób z którymi bym się prawdopodobnie już nigdy w życiu nie spotkał, z czego 2 bym nawet na ulicy nie poznał, bo to daleka rodzina. Jeden invite niestety padł od bliskiej rodziny i #!$%@? nie wiem. Z jednej strony mam ich w dupie, ale z drugiej starzy już praktycznie grożą wydziedziczeniem i matka powiedziała że jak przyjadą z oficjalnym zaproszeniem to ona ma to w dupie i mówi że przyjdę z os. towarzyszącą. Prawdopodobnie skończy się tak, że pójdę do kościoła i #!$%@? dewolaja na sali zeby potem stamtąd #!$%@?ć w trymiga.
Z drugiej strony nie wiem, czuję się niekomfortowo z tym, że wychodzę na rodzinnego creepa takimi akcjami. Tylko #!$%@? mać, no co na ten moment mam jedną koleżankę, nie w związku, a jakbym chciał #!$%@?ć szopkę, że jestem normalny i ją wziąć, to będę musiał tam siedzieć znacznie dłużej.
Czyli finalnie albo wychodze na creepa i już trudno jest jak jest i słucham przy każdej możliwej okazji suszenia łba, "a no wszyscy mają dziewczyny żenią się, a ty...", albo biorę laskę z którą będę w stanie porozmawiać przez 1h + jakoś z rodzinką sobie porozmawiam z 2h i będę siedzieć na dupie dopóki mój mental state nie każę mi stamtąd wybiec.

#przegryw #wesele
  • 7