Wpis z mikrobloga

135 794 + 3 + 119 + 10 + 58 + 5 = 135 989

Miało być całkiem inaczej, ale jak to mówi stare chińskie przysłowie: kto ma szczęście w miłości, ten nie ma w pogodzie.

W piątek ruszam pociągiem do Koluszek, gdzie czeka mnie transfer na spanie i 3 gminki.
Spanko super, wstaje przed 6 i słyszę dudnienie deszczu o okno dachowe… o nie, w takim dyszczu to ja nie jadę.
Szybka zmiana planów: pośpię jeszcze, łapie koleje łódzkie (za 1 zł z rowerem!) do Drzewicy i kręcę minimalna ilość kilometrów żeby załatać dziurę gminną i zdążyć przed popołudniowym ulewami.
Może i przed popołudniowym zdążyłam, ale swoje w deszczu rano trzeba było odpracować. Chociaż te 2 godziny w umiarkowanym kapaniu dzięki błotnikom i nowej kurtce JMP było całkiem komfortowe. Błotniki to cud świata - dupa i plecy suche, a cały rower jakby mniej #!$%@?. No i nie wlewa się przez nogawki do owiewow. Kurteczka fajnie oddycha i ma jedyny słuszny podwójny zamek. Później jeszcze jechałam w niej z 2h jako wiatrówce - na chwilę obecną polecam.

Ale do brzegu: po drodze ładny zamek w Szydłowie, który widać na fotce, a wcześniej pałac w Rusinowie. Poza tym chyba nic ciekawego… przed 16 dojeżdżam do Skarżyska-Kamiennej i zdążam przed ulewą, zadowolona z decyzji o skróceniu trasy i późniejszym ruszaniu.

#rowerowyrownik #wspodnicynaszosie #szosa #100km

Skrypt | Statystyki
Pobierz
źródło: EA5D2AA9-EBFC-4B45-852C-F3C5862ADFB4
  • 4