Wpis z mikrobloga

Za parę dni stuknie mi 27 lat. Dzisiaj miałem być na zajebistym koncercie żeby pobawić się z okazji moich prawie urodzin. Od połowy grudnia chodziłem za moim mistrzem zmiany pytając się i mówiąc że chce mieć tego dnia urlop. Cały czas słyszałem, że będzie wolne Tylko żebym się upomniał. No to upomnałem się jeszcze kilka razy przez kolejne dni i jak za każdym razem słyszałem, że będzie wolne to zakupiłem sobie bilet na ten koncert za prawie 300 zł. I później też kontynuowałem upominanie się. I dzień przed koncertem dowiedziałem się, że urlopu nie dostaje bo ludzi nie ma. I dzisiaj zamiast się bawić jestem w pracy. Ale taki dziadek ze stanowiska obok powiedział mi przed chwilą, że we wtorek, bo wtedy zaczynamy drugie zmiany, będę pracować za niego bo on idzie na urlop. Czyli wtedy ludzie już będą. Więc we wtorek ląduje L4, w międzyczasie napiszę sobie CV i porozsyłam do różnych miejsc. Aby w wieku 27 lat opuścić ten #!$%@? kołchoz, który Odebrał mi jedyną przyjemność jaką miał być ten koncert. Bo chciałem się w końcu oderwać od rzeczywistości i zajmowania się chorym ojcem na chacie 24 na dobę. I zamiast iść na koncert zmienię pracę. Tfu
  • 72
@Wookash071
łobaben. W takich sytuacjach się bierze urlop na papierze a nie na gębę. Ustala się wcześniej biorąc potwierdzenie żeby w razie czego nie było dyskusji. Ja na twoim miejscu i tak bym poszedł na ten koncert, zwłaszcza że wydałeś na bilet 300 złoty i ustales wczesniej z kierownikiem wielokrotnie dlaczego potrzebujesz tego dnia. To już jego odpowiedzialność że ludzi brakuje.

Ja nie wiem skąd wy bierzecie tych Januszy