Wpis z mikrobloga

W ogóle to to filozofanie o potencjalnym zarobku i racjonalizowanie piractwa jest jak dyskutowanie z kucem o akapie. Tak, kupiłbyś peceta za pare koła i nie wydałbyś nigdy ani grosza na dobro cyfrowe, bo nie zawiera w sobie krzemu. Jak zmienisz duże/średnie studio na pojedynczego artyste ponoszącego koszty to jednak nie pasuje takie gadanie o kopii autobusu, bo wiesz że ultra #!$%@? by było być na jego miejscu, ale moralnośc się zmienia
  • Odpowiedz
Przechodzimy do świata w którym owoce pracy są raczej niematerialne/ulotne, często czysto cyfrowe i myślenie o konsumowaniu treści jak o zakupie beczek od bednarza to przebywanie mentalnie dziesiątki lat wstecz.
  • Odpowiedz
No spoko, ale to jest płakanie nad teoretycznym zyskiem. Jak wydam książkę to rozumiem mam prawo płakać że cała Polska mnie okrada bo każdy obywatel PL mógłby ją kupić więc w ten sposób okradają mnie z zysków? Tak samo nie masz gwarancji że ta osoba która spiraciła grę by ją w ogóle kupiła, a to że ma piracką kopię nie ma większego znaczenia bo ci nie zapłaciła i tak, i co zrobisz,
  • Odpowiedz
@mesje_labul: Taki przykład dotyczący tego jak subiektywna jest kwestia moralna, bo często pada argument że piractwo to kradzież, bo moralnie jest to jak kradzież więc powinno nazywać się to kradzieżą. Ale ludzie też mają inne definicje co do moralności w wielu innych kwestiach więc ja po prostu kompletnie nie uznaję argumentu "moralnej kradzieży".

Albo ktoś mi przedstawi że poprzez piractwo bezpośrednio powoduję utratę zarobku twórcy, albo nie ma żadnej kradzieży. A
  • Odpowiedz
+ argument z kupowaniem po wypróbowaniu jest inwalidą, bo większość serwisów (vide Steam), daje możiwość pogrania np. 2h i przetestowania tytułu.


@Shashek: 2 godziny, gdzie większość gier jest zrobiona tak że zanim naprawdę poprawnie przetestujesz grę to te 2 godziny już miną i tyle ze zwrotu. Myślisz że twórcy gier o tym nie wiedzą i nie projektują gier tak abyś nie był w stanie ich zwrócić jak już zdasz sobie sprawę
  • Odpowiedz
Albo ktoś mi przedstawi że poprzez piractwo bezpośrednio powoduję utratę zarobku twórcy, albo nie ma żadnej kradzieży. A jedyne dwa argumenty to "1 piracka kopia = 1 strata monetarna kopii", czyli mogę doprowadzić kogoś do bankructwa przez powielanie danych w nieskończoność albo po prostu twórca liczy teoretyczny zysk jako stratę, co jest właśnie równie mądre jak liczenie każdego możliwego potencjalnego klienta który czegoś nie kupił jako stratę.


@supra107: trochę podchodzi pod
  • Odpowiedz
@supra107: fakt, dema kiedyś były standardem, a teraz ich nie ma, i to jest pewna szkoda. Argument o braku wersji demonstracyjnych dalej mnie nie przekonuje. Jak kupujesz inne produkty, książki, płyty muzyczne, to mogą być a nie muszą jakieś skrawki prezentujace. Jeśli tego nie ma, to trzeba bardziej polegać na opiniach, już może nie w znacznym stopniu recenzentów, tylko też uwzględniając opinie graczy. W przypadku innych produktów jest bardzo podobnie. Nigdy
  • Odpowiedz
trochę podchodzi pod fikołek. Wydawcy nie interesuje czy sobie skopiowałeś grę milion razy. W dalszym ciągu jedna osoba sobie pobrała pirata, nie gra w niego, nie używa, tylko zużywa swoje miejsce na dysku. Do bankructwa się w ten sposób ich nie doprowadzi.


@mesje_labul: To nie jest mój argument tylko argument niektórych osób którzy sprzeciwiają się piractwu. Jednym takim był Kazik Staszewski, przez co powstała swego czasu strona o nazwie Strata Kazika,
  • Odpowiedz
To nie jest mój argument tylko argument niektórych osób którzy sprzeciwiają się piractwu. Jednym takim był Kazik Staszewski, przez co powstała swego czasu strona o nazwie Strata Kazika, która obecnie jest niestety dostępna tylko w archiwach, i służyła ona zobrazowaniu absurdu takiego argumentu.


@supra107: Dopiero sobie przypomniałem. Fakt było coś takiego, a całość to mocno śmiechowa sytuacja.

A same prawa autorskie jednak ograniczają rozwój, czego przykładem jest choćby potrzeba istnienia takiej
  • Odpowiedz
@mesje_labul: Wiesz, ja jak najbardziej szanuję twoje opinie, tym bardziej że byłeś skłonny do przeprowadzenia bardzo cywilizowanej dyskusji i wymiany argumentów, co przy takich dyskusjach rzadko się zdarza bo cały wątek zazwyczaj zalewany jest krzykaczami którzy krzyczą tylko swoją rację i olewają to co masz do powiedzenia bo nie jest to zgodne z ich przeświadczeniami. Wiadomo że nie do końca się ze wszystkim zgadzamy ale to naturalne i najważniejsze że zgadzamy
  • Odpowiedz