Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mam pewien problem ze sobą, który mocno ogranicza mój rozwój i z którym chciałbym się w końcu uporać. Zacznę od początku.
Przez dłuższy czas swojej młodości mieszkałem w budynku w którym były cztery mieszkania. Ja z mamą mieszkaliśmy w jednym z nich, a trzy pozostałe zajmowali różni członkowie jednej rodziny. Przez cały czas ich główną misją było uprzykrzenie nam życia do tego stopnia, abyśmy sprzedali im za bezcen nasze mieszkanie i wyprowadzili się, skutkiem czego mieli by cała nieruchomość dla siebie.
Każde wyjście z domu było obarczone strachem, non stop byliśmy wyzywani, poniżani, nasza własność była niszczona, rozgadywali najróżniejsze rzeczy na nasz temat w okolicy. Sam nie potrafiłem nic z tym zrobić bo zawsze mieli znaczna przewagę ilościowa. Kilka razy się postawiłem ale ostatecznie zawsze dostałem w mordę i nic to nie dawało. Porównał bym ich do taboru cygańskiego, który wiedząc ze jest liczny nie miał problemu z zakrzyczeniem nas w każdej sytuacji. Najgorsza była bezsilność i świadomość ze nie ma żadnego wyjścia z tej sytuacji, sam nie mogę nic zrobić i nikt nie jest w stanie pomoc. Wychodząc z domu zawsze byliśmy obserwowani i słyszeliśmy jak nas obgadują z okien i balkonu. Każdy nasz ruch po wyjściu z domu był zawsze przez nich obserwowany.
Pozostawiło to we mnie skutki z którymi nie potrafię sobie poradzić. Złe czuje się między ludźmi, cały czas mam wrażenie ze wszyscy na mnie patrzą i mnie oceniają. Bardzo dobrze czuje się sam ze sobą, ale gdy jestem w miejscu pełnym ludzi paraliżuje mnie strach i nie potrafię trzeźwo myśleć. Zamiast cieszyć się życiem, na każdym kroku mam w głowie myśli na temat tego co pomyślą o mnie ludzie w otoczeniu.
Mimo to nie zamknąłem się w strefie komfortu, pracowałem w różnych zawodach w kilku krajach, znam biegle 2 obce języki i stałe się rozwijam. Jednak czuje ze rozwój mój jest strasznie blokowany przez fobie których nabawiłem się przez te wydarzenia.
Nie chce iść na żadne psychoteriapie, bo rozumiem swój problem na tyle, ze nie wydaje mi się aby ktoś mógłby mi pomoc przez samą rozmowę. Czy istnieje jakaś substancja, która w tej sytuacji mogła by mi zostać przepisana przez lekarza i pomoc mi w kontaktach z ludźmi? Coś co sprawiłoby ze czułbym się swobodnie w otoczeniu ludzi i mógł normalnie żyć i się rozwijać?
Mam 29 lat
Dziekuje za przeczytanie i ewentualne porady.

---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #637e80f54bf3873cacec0121
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: sokytsinolop
Przekaż darowiznę
  • 3
@AnonimoweMirkoWyznania: Ludzie maja nad Tobą czasem tyle władzy, ile im dajesz. Niestety ci ludzie z przeszłości dalej maja władze nad Twoim obecnym dorosłym życiem, co jest mega smutne. Nie chcesz iść na terapie, ale już chcesz zażywać jakaś substancje, która Ci pomoże w kontaktach z ludźmi? Nie ma takiej substancji.
ChłodnyKnur: Generalnie to jak poszedłbyś do magika dostałbyś pewnie SSRI, które zwyczajnie sprawiłoby, że przestałbyś się przejmować swoimi myślami. Tak strzelam w twoim przypadku, bo po wpisie nie widać żebyś miał poważniejsze zaburzenia. Czy warto? To dyskusyjne, bo ssri powoduje spadek libida, czasem anorgazmie, trudności w utrzymaniu erekcji.

Ogólnie prawie każdy lek psychotropowy wpływa na sferę seksualną. Są leki, które nie ingerują tak bardzo jak trazodon, mirtazapina, ale nie wiem, czy