Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Nie wiem w sumie po co to piszę. Może tylko po to żeby z siebie to wyrzucić. Nie opowiem nawet 1% całej mojej historii, bo nie czuję się komfortowo żeby o tym pisać nawet gdybym miał 100% pewności, że nikt nigdy mnie z tym wpisem nie powiąże. Może wtedy byłoby to jeszcze bardziej użalaniem się nad sobą... Chciałbym usłyszeć miłe słowo, choć na nic już nie liczę. Z drugiej strony wiem, że żadne miłe słowo nic tu nie zmieni. Mam już ponad 30 lat, większość życia zmarnowałem. Miałem dobre warunki, żeby coś osiągnąć w życiu, ale najlepsze lata roztrwonilem. Od kilku lat nie pracuję. Jednocześnie czuję do siebie odrazę z tego powodu, a z drugiej strony ból że jednak chciałbym normalnie żyć, ale bywają dni, że nie mam siły żeby zrobić najprostsze rzeczy (psychicznie). Czasem mam wrażenie, że tak niektórzy odnoszą sukces i stają się odrobinę lepsi i z tego poziomu wyskakują jeszcze wyżej, tak moje życie to totalne przeciwieństwo. Pogrążam się bardziej i bardziej. Choć w sporadycznych kontaktach, jeśli gadam o bzdurach ktoś pewnie nawet myśli, że jestem spoko gość i nie zdaje sobie nawet sprawy jak jest tragicznie źle. Czuję też że przez to nie żyje prawdziwym życiem. Wszystko jest jakby udawane. Za dziecka byłem bardzo wrażliwy i kiedyś mi to przeszkadzało, ale teraz nie czuję praktycznie nic. Już tak się pogodziłem z tym, że jestem nikim, nic dobrego we mnie nie ma, na nic nie liczę i niczego się nie spodziewam, życie jest mi obojętne. Czasem nawet myślę, że lepiej byłoby nie być, nie urodzić się. Mam ogromne problemy ze snem, z pamięcią długotrwałą (nie wiem na ile to pokłosie braku snu, kontaktów społecznych, stresu, kompletnym brakiem skupienia się i koncentracji (lata internetu i bezsensownego czytania co leci, bez zastanowienia), czy objaw już jakiejś demencji (miałem bardzo dobrą pamięć, szczególnie do języków). Mimo wszystko, jeśli z kimś rozmawiam to pamiętam bardzo dużo. Wszystkie inne sytuacje to porażka. Nie pamiętam nawet dobrze co robiłem wczoraj (może też przez to że każdy dzień jest praktycznie taki sam). Znam j. Angielski na b. Dobrym poziomie (mam z nim cały czas kontakt (filmy na YT, artykuły, choć jeśli chodzi o mowę to już zardzewiałem kompletnie)). Nawet gdybym był w stanie złożyć jakieś CV do korpo, to nie wierzę że dostanę się gdziekolwiek. Mam taką dziurę w historii, że nie da się tego zakamuflować, a nie chcę brnąć w kolejne kłamstwa. W życiu pracowałem fizycznie, byłem też za granicą jakiś czas. Teraz z uwagi na problem dermatologiczny z rękami nie mógłbym (gdybym nawet miał siłę psychicznie się zmotywować, że nie będę w stanie wykonywać nawet najprostszych prac) pracować np. W rękawicach. Na ile mogłem to robiłem badania, dermatolog, alergolog. Testy uczuleniowe... Ręce są juz w miarę ok, ale praca w rękawicach wykluczona i przy ciągłym drażniącym kontakcie po kilku dniach nie jestem w stanie normalnie funkcjonować. Dermatolog nie dał jasnej diagnozy, zapalenie z bliżej nieokreślonych przyczyn, ale dało się jakoś podleczyć, że mogę na codzień normalnie funkcjonować. Z jednej strony myślę, że poradziłbym sobie w korpo, ale z drugiej strony jeśli mam już podjąć jakieś kroki to pojawia się tak dużo myśli, że sobie nie poradzę, to nie ma sensu, nic nie zapamiętam kiedy trzeba będzie się czegoś nauczyć, zje mnie stres na rozmowie nawet jeśli by mnie na taką zaproszono, nie dogadam się z ludźmi (choć jestem raczej spokojny), dam sobie na głowę wejść bo nie jestem zbyt asertywny. Dochodzi do tego jeszcze kwestia przeprowadzki i wynajęcia nawet pokoju w innym mieście. Mam jakieś parę tysięcy oszczędności, ale trzymam na czarna godzinę (stomatolog, maści etc.). Nie widzę wyjścia z sytuacji. Jest mi tak bardzo wstyd. Jestem wrzodem na społeczeństwie. Jednocześnie nie chcę tak żyć, a z drugiej strony nie potrafię inaczej. Tęsknię za ideałami które były mi kiedyś bliskie: uczciwość, prawda, lojalność, honor, umiejętność współczucia. Chciałbym móc być dla kogoś wzorem, kimś autentycznym. Jestem karykaturą czlowieka. Tu nawet nie chodzi o pieniądze, jakiś związek tylko zwykle uczciwe, ciche życie (a może sam się oszukuję). Napisałem całe 0% odnośnie przyczyny tego wszystkiego, ale to jest Wykop, tu mi nikt nie uwierzy. Po co ja to piszę? To kolejny wpis jakich tutaj setki, choć przyczyna tego wszystkiego jest inna niż to co kiedykolwiek gdzieś mogłem przeczytać w takich wpisach. Jednak zachowam to dla siebie. Nawet już miś się robi żal tych którzy odpiszą, bo nawet dobre rady pewnie nie zostaną wcielone w życie. Mimo wszystko dziękuję jeśli doczytałeś/doczytałaś do końca.

---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #637d39f8b5a8e320fab2c847
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: karmelkowa
Przekaż darowiznę
  • 5
@AnonimoweMirkoWyznania: ja mam problem z dłońmi, przez gownine myslo imiona nerwice (częste mycie dłoni)
O ile kremuje i nie myje zbytnio mydłem w płynie jest Ok.
Mi pomogło spojrzę nie z innej perspektywy, poszedłem do terapeuty, a ona opowiedziała mi to co mówiłem ale w pozytywnym świetle…. Fajne przeżycie.
Jak nie możesz roboty znaleźć wygoogluj 54daynovena
Trzymaj sie
OpatulonyŁoś: Na przyszłość używaj akapitów.

Nic jeszcze nie jest stracone. Owszem, młodość już minęła ale przed tobą nadal sporo życia, jeszcze masz czas aby zacząć wszystko totalnie od początku. Pomyśl sobie, że są kobiety po dziecku/dzieciach które po wypadnięciu z rynku pracy na 6-7 lat też muszą się zmierzyć z dogonieniem świara i życia które im uciekło podczas gdy były zajęte rodzeniem dzieci i siedzeniem w domu. Więc są w podobnej