Wpis z mikrobloga

Wojna na Ukrainie to jest proxy war. USA i reszta NATO chcą by tak zostało.
Opinii publicznej fajnie się wspiera wojnę w której nie giną "nasi". Łatwiej wysłać czołg na Ukrainę, niż czołg z załogą. Bo gdy czołg zostanie zniszczony - nikogo w krajach NATO to nie interesuje, a gdyby umarła polska/amerykańska/francuska załoga - nagle byłoby parcie opini publicznej by zakończyć wojnę bądź ją eskalować. NATO nie potrzebuje tego chaosu - osiąga wszystkie postawione sobie cele bez wysyłania żołnierzy i tak pozostanie.

Nie ważne czy to była rakieta ukraińska czy rosjanie pomylili koordynaty - dopóki Putin świadomie nie zaatakuje kraju NATO - NATO nie dołączy do wojny.

Powiem więcej - jeśli nawet to był celowy atak rosjan a na rakiecie byłby podpis Putina - to patrząc po nic nie znaczącym celu, byłaby to prowokacja ze strony Rosjan. Na prowokację również NATO nie odpowie, bo nie jest to w ich interesie.
NATO dołączy dopiero gdy żołnierze rosyjscy przekroczą granicę NATO.

NATO od zawsze było sojuszem antyrosyjskim.
NATO nie chce bronic ukrainy i straty ukraińskich żołnierzy nie są uważane za straty NATO.
NATO po prostu chce widzieć jak Rosja krwawi.

Zełeński i Ukraina są teraz źli że zwala się na nich winę. Osobiście wierzę że to nie ukraińska rakieta. Ale Ukraina nie ma nic do gadania. Z punktu widzenia NATO - Ukraina ma wykrwawiać Rosjan a nie próbować wciągać w wojnę jakikolwiek kraj NATO.

Ukraina może robić miliony spotów o tym jak "Polska i Ukraina" są bratnim narodem, że "za wolność naszą i waszą", bądź pisać że Polska została zaatakowana tak samo jak Ukraina.
Polska ani żaden inny kraj NATO się na to nie nabierze.

My, jak i każdy kraj NATO - dbamy tu o swoje bezpieczeństwo. Słaba, zmęczona i poniżona Rosja zwiększa nasze bezpieczeństwo. Wojna NATO z krajem posiadającym głowice jądrowe zmniejsza nasze bezpieczeństwo.
Simple as that.

#ukraina
  • 2