Wpis z mikrobloga

Kojarzycie wypowiedzi u upadku cywilizacji łacińskiej (której co zabawne nikt nie potrafi nawet zgrabnie określić)? Kojarzy zapewne każdy, nie tylko z internetu, ale chociażby z opowieści prawicowych populistów.
Mają one przeważnie jedną myśl przewodnią - cywilizacja jest chrześcijańska, więc odrzucenie chrześcijaństwa prowadzi do uśmiercenia wszystkiego, co Zachód osiągnął. Przekonujące?
Skupmy się może jednak na tym, jak wygląda to chrześcijaństwo w rękach ludzi, którzy nadają mu taką wartość - czyli wspomnianym wcześniej prawicowym populistom.

Mówi wam coś nazwisko Szájer? Można tej osobie przypisać wiele rzeczy, natomiast jeśli ktoś tu go skojarzył, to zapewne dlatego, że, wprost mówiąc, podczas ruchania się z ponad dwudziestoma facetami, trzeba było zacząć #!$%@?ć przed policją. Został złapany, w plecaku miał ze sobą MDMA. Oczywiście policja zainteresowała się nim nie ze względu na homoseksualną orgię, ale za złamanie norm covidowych tego okresu.
Ktoś może powiedzieć - nic strasznego, chłop się zabawił i nikomu krzywdy nie zrobił, no może te covidowe regulacje mógłby przestrzegać. Problem w tym, że József Szájer to żołnierz z frontu ideologicznej walki Fideszu, żołnierz reprezentujący nieskażoną genderem, homoseksualizmem i satanizmem węgierską tożsamość chrześcijańską.
Przykład z naszego podwórka - ruchanie na boku w Ordo Iuris. Każdy chyba Ordo Iuris kojarzy, sytuację też, a nawet jak nie, to hasło mówi wystarczająco, więc nie ma co się o tym rozpisywać.

To co zawsze mnie uderzało najbardziej, to jak ogólna i niekonsekwentna jest ta tożsamość chrześcijańska takich grup. O szczegóły ciężko się doprosić, a retoryka jest skupiona na wywoływaniu wrogości wobec tych, którzy przeszkadzają, zamiast na ulepszaniu siebie i swojego otoczenia przy pomocy chrześcijańskich zasad. W ostatnich latach przeszkadzał oczywiście głównie zachód i gender (i czasem jakiś Soros).

Bardzo zgrabną syntezę takiego systemu wartości przedstawił Dominik Hejj, polsko-węgierski politolog, w swojej książce Węgry na nowo.

Myśląc o węgierskim chrześcijaństwie, większość osób mimochodem stosuje polskie kalki. Dowodem na to był rok 2016 i entuzjazm polskiej prawicy dotyczący hasła „kontrrewolucji kulturalnej”, które w Krynicy w czasie Forum Ekonomicznego wygłosił Viktor Orbán. Od tej wypowiedzi minęło sześć lat, w czasie których kontrrewolucja nie nastąpiła. [...] Jednocześnie chrześcijaństwo bez wątpienia stało się narzędziem budowania wizerunku państwa. Narzędziem bardzo plastycznym, które można dostosować do okoliczności, ale i trudnym do zidentyfikowania. Definiowanie Węgier jako państwa chrześcijańskiego pomaga w utrzymaniu wizji dualnego świata, w której Węgrom przeciwstawia się całą jego resztę. W wizji tej Zachód jawi się jako obszar zeświecczony, proimigrancki, multikulturowy, wyjałowiony z wartości narodowych. Węgry z kolei mają być państwem, które chroni instytucję rodziny, tradycyjny styl życia i dba o diasporę zamieszkującą sąsiednie kraje. [...] Chrześcijaństwo w tym konstrukcie nie ma wiele wspólnego z wiarą jako taką. Chrześcijaństwo deklarowane na poziomie państwowym stało się na Węgrzech czymś w rodzaju ideologii politycznej, de facto jedynie udającej religię. Służy legitymizacji systemu, który wprowadził Viktor Orbán.

Chrześcijaństwo jest niczym joker wyciągany z talii kart w trudnych sytuacjach. Przykład? W sporze o praworządność pomiędzy Węgrami a unijnymi instytucjami rząd w Budapeszcie używa argumentu: kolejne unijne postępowania to zemsta bądź kara Unii Europejskiej za to, że państwo węgierskie nie prowadzi proimigranckiej polityki i że – jako kraj chrześcijański – chce bronić wartości. Ataki te prowadzić ma zresztą nawet nie tyle Unia Europejska jako samodzielny byt, ile „sieci Sorosa”, które zawładnęły Brukselą. Przeciwko finansiście przeprowadzono na Węgrzech co najmniej kilka kampanii. Chrześcijaństwo jest w końcu także spoiwem łączącym to, co na pozór niepołączalne. W czasie ostatniego przed pandemią spotkania Orbán–Putin, które odbyło się w Budapeszcie w 2019 roku, Orbán mocno akcentował, że Rosja i Węgry należą do tego samego kręgu kulturowego – cywilizacji chrześcijańskiej. Nawet jeżeli politycznie Europa wyklucza Rosję, to przecież nie wyzbędzie się wspólnych pierwiastków kulturowych. [...] Viktor Orbán w 2022 roku dwukrotnie zablokował obłożeniem unijnymi sankcjami patriarchy Cyryla stojącego na czele moskiewskiej Cerkwi, nobilitującego rosyjskie zbrodnie w Ukrainie.

W spisie powszechnym z 2011 roku 37,1% Węgrów zadeklarowało przynależność do Kościoła rzymskokatolickiego, a 15% do kościołów reformowanych (11% to kalwini). Jedynie 1,5% określiło się jako ateiści. Z kolei 16,7% nie należy do żadnego związku wyznaniowego, a 27,2% respondentów odmówiło udzielenia odpowiedzi na ten temat (odpowiedź była dobrowolna). Siedem lat później, w grudniu 2018 roku, za głęboko wierzących uważało się 17% Węgrów (dane Pew Research Center). Można domniemywać, że w ciągu ostatniej dekady odsetek ten regularnie spadał. [...] Węgierskie społeczeństwo jest dużo bardziej liberalne światopoglądowo niż polskie. W 2009 roku wprowadzono na Węgrzech instytucję związku partnerskiego osób tej samej płci. W wielu aspektach jest ona niemal tożsama z instytucją małżeństwa. Tym, co w warstwie prawnej odróżnia homoseksualny związek partnerski od małżeństwa, to brak możliwości wspólnej adopcji dzieci, brak możliwości wzajemnego przekazania sobie nazwisk i brak domniemania ojcostwa.

Jednocześnie na Węgrzech odnotowano jeden z najwyższych wzrostów poparcia dla legalizacji małżeństw jednopłciowych. W ciągu ośmiu lat (2013–2021), a zatem już wtedy, kiedy trwała na Węgrzech kampania wymierzona w mniejszości seksualne, skoczyło ono o 16 punktów procentowych. Podobny wzrost (o 17 pp.) odnotowano przy pytaniu o poparcie dla adopcji dzieci przez pary jednopłciowe. Wskaźnik ten wyniósł 59% (w Polsce 33%). Co więcej, według 62% Węgrów wychowanie dzieci w rodzinach jednopłciowych jest tożsame z wychowaniem w rodzinach heteroseksualnych. Zdania tego nie popiera 31% badanych. W Polsce to odpowiednio 39% i 51%. Dzieli nas światopoglądowa przepaść. [...] W propagandowym przekazie wskazano, że przedstawiciele tej grupy [LGBT] żyją niezgodnie z wartościami chrześcijańskimi. Postawiono też znak równości pomiędzy nieheteronormatywnością a pedofilią. Retoryki tej użył najpierw przewodniczący Zgromadzenia Krajowego Węgier László Kövér, a następnie premier Viktor Orbán.

Kolejnym obszarem zasadniczo odróżniającym Polskę od Węgier jest stosunek do aborcji. Na Węgrzech pozostaje ona legalna i jest dostępna w zasadzie na życzenie do dwunastego tygodnia ciąży. W uzasadnionych medycznie przypadkach dopuszczalne jest przeprowadzenie aborcji w dowolnym momencie, bez względu na zaawansowanie ciąży. Chodzi tu o sytuację zagrożenia życia i zdrowia kobiety bądź chorobę płodu, która uniemożliwia jego przeżycie po porodzie.

Jednak przekaz akcentujący konserwatyzm nowego, budzącego zachwyt polskiej prawicy archetypu Węgra ma tak naprawdę charakter fasadowy. Jest sposobem kreowania wizerunku państwa na arenie międzynarodowej. Desygnowanie Węgrów na obrońców chrześcijaństwa i ostatnich strażników wartości konserwatywnych w Europie jest ważnym z perspektywy Fideszu czynnikiem konsolidującym wyborców prawicowych. Na resztę społeczeństwa nie ma jednak większego wpływu.


Obraz obrońców chrześcijaństwa jaki się wyjawia po przeanalizowaniu ich działań jest banalnie prosty - dużo mówimy, ale nie robimy nic, a jak już coś robimy, to małpujemy Zachód. Związki partnerskie są, aborcja dostępna na życzenie prawie jak w państwach zachodnich. Nie da się tego wytłumaczyć brakiem odpowiedniej siły, bo Orban nie dość, że rządzi już ponad 16 lat (z czego 12 lat ciągiem), to w dodatku ma pełną kontrolę nad państwem. Może jednak to chrześcijaństwo jest fasadowe i służy nie zbudowaniu moralnych postaw własnego obozu, ale odpowiedniemu nacechowaniu własnego politycznego wroga? Paradoksalnie - jedyne, co ostatnio wyszło Orbanowi po chrześcijańsku, to pucowanie berła Putinowi, niczym papież Franciszek.

Ciekawostka - Fidesz to skrótowiec od nazwy Związek Młodych Demokratów, a partia swoje korzenie ma w liberalnym stowarzyszeniu studentów.

A książkę Hejja całym sercem polecam.
#anatomiapopulizmu #postkomunistycznepanstwomafijne #neuropa #polityka
lgdameamefan - Kojarzycie wypowiedzi u upadku cywilizacji łacińskiej (której co zabaw...

źródło: comment_1667215290B9D2rZSMiS6KeB9yQY4ykM.jpg

Pobierz
  • 4
Nie da się tego wytłumaczyć brakiem odpowiedniej siły


@lgdameamefan: To jest właśnie sedno. Wzmocnieniem chrześcijaństwa to się może interesował Franco. Dla prawicowych autokratów nowego typu religia jest interesująca tylko jako źródło politycznej siły. Po tysiącu lat panowania zostało chrześcijaństwu w Europie jeszcze sporo sreber rodowych do wyprzedania. Ale żeby w nie inwestować więcej niż rzucenie jakichś ochłapów? Co to, to nie.

PS: Książkę Hejja rzecz jasna kupiłem, choć dopiero zacząłem czytać.
eoneon - > Nie da się tego wytłumaczyć brakiem odpowiedniej siły

@lgdameamefan: To...

źródło: comment_1667215650mGv3xEsm6845AKYPVQZdrP.jpg

Pobierz
Podobny wzrost (o 17 pp.) odnotowano przy pytaniu o poparcie dla adopcji dzieci przez pary jednopłciowe. Wskaźnik ten wyniósł 59% (w Polsce 33%).


@lgdameamefan: I ci ludzie wybrali po raz kolejny Orbana. Ale to jest chyba kwestia rozproszenia wyznań u nich. U nas niestety całość puli zgarnia KK, stąd dużo spójniejsze urobienie społeczeństwa.