Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Nie mam już siły i muszę to z siebie wyrzucić. Gdziekolwiek, równie dobrze tutaj.

Jestem po rozwodzie i mam jedenastoletniego syna z tego związku. Mam nową żonę od kilku lat i trzylatka razem.

Kiedy pierwszy syn miał sześć miesięcy, spadł byłej z przewijaka. Wgniecenie czaszki, neurochirurgia w Katowicach, na szczęście bez urazu mózgu. Niestety żonie odwaliło, zostałem wyrzucony z łóżka, zamieszkałem na pięterku. Moją rolą było zarabianie pieniędzy, jej rolą opieka nad dzieckiem. Nie sprzątała, nie gotowała, nie sypiała ze mną, nie dbała o siebie i nie podjęła pracy. Byłem nieszczęśliwy i zdobyłem się na odwagę żeby ją opuścić. Wyprowadziłem się i od dnia wyprowadzki płaciłem jej 500 miesięcznie tytułem alimentów. Młody miał wtedy trzy lata. Żyliśmy w zgodzie choć osobno, wkrótce poznałem kogoś z kim się związałem i założyłem rodzinę. Musieliśmy się więc rozwieść, rozwód w zgodzie, równe prawa względem dziecka, widzenie z dzieckiem bez problemów.
Syn ma już jedenaście lat. W szkole się nad nim znęcają, była twierdzi że robi wszystko by mu pomóc ale przy pytaniu chłopaka co jest grane, nabiera wody w usta.
Ostatnio zaczął spędzać u mnie więcej czasu i wyszło że nie czyta, nie uprawia sportu, nie ma kolegów. Matka codziennie zostawia go u dziadka i znika pod pretekstem szkoły masażu. Młody siedzi przy komputerze albo telefonie i jest całkowicie od tego sprzętu uzależniony. Kiedy rozmawiałem o tym z byłą, obiecała że mu okroi czas przy elektronice. Niestety, nie dotrzymała słowa. To wyszło w lipcu, kiedy zabrałem go ze swoją rodziną na wakacje. Zmusiłem ją żeby szukała pomocy u specjalisty dla dziecka, obiecała że to zrobi. Któryś raz z rzędu.
Była ma 39 lat. Do dziś nie przepracowała jednego dnia, utrzymuje się z alimentów, 500 plus i pomocy ojca. Mieszka we własnym domu, który nadal jest tylko częściowo wykończony. Nie ma ciepłej wody ani ogrzewania, ogrzewany jest drewnem z kominka.
To nie ściema.
Dziecko jest niedożywione, chude, uzależnione od elektroniki i nic nie potrafi zrobić sam. Nie umie jeść nożem i widelcem, zawiązać sznurówek, nie chodzi sam do szkoły choć ma tylko 800metrow do tejże. Jeszcze pół roku temu nie potrafił się samodzielnie umyć, musiałem go nauczyć jak facet powinien się myć. Dwa tygodnie temu nauczyłem go jeździć na rowerze. Czemu tak późno? Pracuję w transporcie, nie ma mnie na miejscu po trzy, cztery tygodnie, wracam na trzy cztery dni... Nie jestem ojcem jakim chciałbym być. Ale do rzeczy.
Coraz częściej zarzucałem byłej braki w wychowaniu syna i nagle wpadła na pomysł, żebym kontaktował się z nią wyłącznie smsem. Obiecała że zabrała synowi telefon więc do niego się nie dodzwonię; zajrzałem na Whatsapp a tam jego aktywność kilka godzin wcześniej. Próba rozmowy z byłą spełzła na niczym.
Z powodu awarii samochodu spędziłem ostatnio w domu dziesięć dni, więc udało mi się młodego ściągnąć do siebie ale była nie chciała ze mną rozmawiać. Zamknęła mi drzwi przed nosem wypuszczając dziecko. Był piątek, 17:30.
W trakcie jazdy do mnie młody przyznał że na śniadanie jadł płatki z mlekiem, obiadu nie było w domu więc pojechali do dziadka ale tam też nie było obiadu. Zagotowało się we mnie i napisałem jej SMS a w nim co myślę o niej i jej wychowaniu naszego syna.
W trakcie wizyty okazało się że młody ma nowy stary telefon do samego dzwonienia do mamy raz dziennie. Taki stary model z klapką. Niestety okazało się, że piszą do siebie kilkanaście razy dziennie, on jej ze wszystkiego zdaje relacje. Ze szczegółami. Wściekłem się i zabrałem mu telefon. I nagle, po tygodniu stwierdził że jednak był obiad tydzień wcześniej. Szedł w zaparte choć nie potrafił sobie przypomnieć co jadł.
Jedenaście lat nie dałem dziecku klapsa.
Kazałem mu wstać z sofy, odwrócić się i schylić. Dostał na dżinsy jednego płaskiego klapsa za okłamanie ojca. Nie uronił łzy, bo to był taki niby-klaps. Nie wróciliśmy do tematu, choć wyjaśniłem mu dlaczego dostał klapsa i dlaczego nie wolno kłamać. Pogratulowałem mu jedenastu lat bez klapsa i spieprzenie tematu. Ostatni dzień u mnie minął fajnie, obejrzeliśmy piratów z Karaibów.
Następnego dnia przyjechała po niego matka, napisała SMS że jest pod domem i dziecko może już wyjść. Wyszedłem więc żeby ją opieprzyć za telefon którego miało nie być i kilkanaście kontaktów dziennie ale nie wyszła z samochodu i nie uchyliła nawet okna. Usłyszałem że jestem agresywny i jej grożę i mam natychmiast oddać dziecko albo dzwoni po policję.
Zgłupiałem. Popukałem się w głowę i poszedłem po dzieciaka. Pożegnaliśmy się i pojechał.
Dwa dni później byłem już w trasie i odebrałem telefon z GOPS w sprawie wszczęcia procedury niebieskiej karty. W tej samej sprawie dzwoniła do mnie później dzielnicowa, mam się stawić po powrocie.
Ja. Zero agresji, człowiek ciepłe kluchy, ponownie ożeniony, nowy dzieciak... Ja. Ojciec który skarcił klapsem jedenastolatka za kłamstwo, klapsem, po raz pierwszy w życiu.
Jestem zdruzgotany, załamany, czuję że tracę chłopaka. Napisałem do niej z prośbą o wyjaśnienie co tu się odjaniepawla i usłyszałem że dziecko nie chce ze mną rozmawiać ani do mnie jeździć i że się mnie boi.
Jestem umówiony z adwokatem po powrocie i
będę walczył o syna. Na szczęście obecna żona zna temat od podszewki i stoi za mną murem. Nie zmienia to jednak faktu, że żyję w cholernym stresie a do powrotu do domu i spotkania z adwokatem jeszcze dwa tygodnie.
Trzymajcie się, ojcowie bez kontaktu z dzieckiem... Co za świat, wystarczy jej słowo, brak awantur, wizyt policji czy świadków rzekomego dramatu by baba do której mam pretensje o wychowywanie dziecka niezgodne ze wspólnymi ustaleniami założyła mi niebieską kartę.
Będę walczył do zwycięstwa lub porażki ale zrobię wszystko by jej dziecko zabrać. Zmienię pracę żeby być na miejscu i poświęcę się chłopakom.
Trzymajcie kciuki.


---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #62fb9d8fdc34d0ff86331c7c
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: karmelkowa
Doceń mój czas włożony w projekt i przekaż darowiznę
  • 3
@AnonimoweMirkoWyznania: syndrom ehhh no tego, ze dziecko się straci? Matka uzależniła od siebie syna, bo boi się go „ponownie stracić”?
Weź go do siebie, spędzaj więcej czasu, bo gdzie on ma się nauczyć być facetem. Zapisz na zajęcia sportowe i wspieraj i mów mo ze jesteś z niego dumny, wyznacz małe kroki,
Poczytaj z nim książki jak 7 nawyków skutecznego nastolatka czy dzikie serce, zachęć go do oglądani wartościowego xontentu na