Wpis z mikrobloga

Dziś chciałbym napisać parę słów o zarobkach.

Czy przykładowo 2500 netto dla pracownika fabryki podzespołów dla aut to mało, odpowiednio, czy dużo? Z jednej strony nawet małpa może to robić, z drugiej jednak coś tam się wykonuje i to jeszcze na 3 zmiany, z trzeciej takie pieniądze nie pozwalają nawet na wegetację.

To teraz kilka pytań: czy 10k netto to dużo czy mało? A jeśli średnia wynosiłaby 9kn? Albo gdyby minimalna była 9800n?

Nasza wypłata zawsze powinna odnosić się do minimalnej oraz średniej. Gdzie minimalna oznacza minimum – zawsze biorę sobie za bazę sprzątaczkę i ochroniarza. Jeśli sprzątaczka sprzątając – wykonując czynność prostą, niedokładną*, przyjemną** zarabia 2300 netto, to takie 2500n które jest 1,08 minimalnej za coś bardziej odpowiedzialnego, skomplikowanego oraz mniej przyjemnego jest zwyczajnym pluciem w twarz – już lepiej zatrudnić się jako sprzątacza czy ochroniarz i zrobić 1 sobotę aby dobić do tych 2500.

*możesz umyć 90% podłogi i będzie OK, jak wykonasz 90% detalu to będziesz poprawiał i dokańczał
**sprzątaczka wykonuje różne czynności, a niektórzy przy stoją/siedzą przy taśmie cały dzień co dla ciała jest torturą;

Rząd podnosi minimalną jak głupi, przez co ludziom coraz mniej chce się starać. Kolega, inżynier, usłyszał ostatnio że nie powinien narzekać na wypłatę, bo zarabia 2000zł więcej od minimalnej krajowej. Tylko że w 2018 roku „2000zł więcej” to było 2,31 minimalnej, dziś jest to 1,84 – a ceny usług i produktów rosną proporcjonalnie właśnie do minimalnej…

Czy możemy dać komuś niską wypłatę, argumentując: „każdy z ulicy może wykonywać tą pracę, więc powinna być słabo płatna”? Nie, bo Polacy to skundlony naród – zarabiamy WIELOKROTNIE mniej niż wypracowujemy bo się na to godzimy. Z drugiej strony jeśli mamy 1-2 zakłady na cały powiat, to ciężko negocjować stawkę. Z trzeciej firmy wolą zwolnić dobrego pracownika żądającego podwyżki (albo podwyżka albo wypowiedzenie) i zatrudnić „kogoś tańszego” co utrudnia zdobycie dobrego wynagrodzenia. Jedyna szansa, aby dobrze zarabiać, to dostać się na stanowisko które jest krytyczne dla danej firmy i na które nie ma innych kandydatów – wtedy możemy wynegocjować najwyższą stawę na danym stanowisku jaka jest w naszym kraju. W każdym innym przypadku pracodawca będzie chciał zapłacić nam „tak mało, jak to tylko możliwe”.

Kolejny temat – czy minimalna powinna gwarantować samodzielne utrzymanie się? Odpowiedź to oczywiście „nie”. Tylko, że w naszym kraju źle pojmuje się pojęcie minimalnej. Minimalną powinny zarabiać właśnie sprzątaczki i ochroniarze, albo osoby z bardzo małym doświadczeniem na danym stanowisku. Jeśli ktoś przykładowo pakuje towar w fabryce od 5 lat i wciąż zarabia minimalną – mimo że ze względu na doświadczenie pakuje go bardzo szybko, sprawnie i poprawnie, to jest to sytuacja patologiczna. W normalnych krajach minimalna to stawka głównie dla migrantów, nierzadko nieznających języka, którzy pracują po 10-12h dziennie. Po 6 dniach takiej pracy nawet w Polsce z minimalnej robi się „średnia krajowa”.

Ostatnie podwyżki minimalnej pokazały ludziom, którzy jeszcze dwa lata temu zarabiali te 2000-2300zł a dziś mają kilka stów więcej, że w tym kraju nie warto się starać i szkolić. Niedługo minimalna będzie wynosiła 3000zł netto, i każdy kto będzie zarabiał wtedy poniżej 2 minimalnych – a takich będą dziesiątki milionów, niepotrzebnie się uczył, starał, szkolił czy awansował, bo mając duże umiejętności dla gospodarki jest wart mniej, niż „2 sprzątaczki co sobie tak powoli myją te podłogi”.

Zapraszam do dyskusji - minimalna rośnie za szybko? A może ze względu na drożyznę wciąż jest za mała?

Pobierz
źródło: comment_1656143326a2H6dCiRfEIxYerWLHQchc.jpg
  • 19
Ja to w ogóle mam wrażenie, że na świecie nadal panuje niewolnictwo. Może popukacie się w czoło i powiecie, żem debil, ale...
Ale niewolnictwo takie ukryte, pod ułudą wolności. Wypłaty masz mieć tyle, żeby stykło do 10go. A najlepiej, żeby nie stykło, żebyś pożyczył. Masz trząść dupą przed utratą pracy i w pocie czoła robić robotę. Podwyżki nie dostaniesz, bo "firma w dobie kryzysów nie przynosi dostatecznych dochodów", a jak się nie
@Voww:

Dokładnie - u mnie trochę lepsza sytuacja (te same studia) ale też bez szału. Człowiek uczy się, znajduje super pracę w zawodzie, nabiera doświadczenia a potem się zastanawia czy nie iść na kasę, bo mniejsze pieniądze ale nie trzeba wydawać kilkaset zł na dojazd...
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@Voww: 3000-3200 netto po MiBM to absolutnie normalne, rok temu proponowali po 2500 xD. I w sumie to też trochę zrozumiałe na początku pracy, bo jednak wdrożenie konstruktora czy technologa nie trwa 2 tygodnie. Smutne jest natomiast to, że perspektyw na dużo więcej za kilka lat nie ma, myślę że raczej ciężko będzie przekroczyć 5k na etacie.
@TrocheSmieszne: To jest normalne?! No daj spokój. Chyba, że miałeś na myśli powszechne.
Wdrożenie? W moim przypadku trwało miesiąc, wliczając w to przestawienie się z NXa na catie i poznanie metodologi tworzenia produktu w tej firmie i zaraz wrzucenie w projekty, bo czas goni.
A wdrożenie w obsługę kasy i nauka kodów to podejrzewam też około miesiąca.
I wracając do wątku poruszonego przez autora wpisu - ludzie się godzą na takę
@Voww: żebyś dostał 2,5k koszt pracodawcy to około 4k.
Pierwsze do odstrzału powinno być złodziejskie państwo za karanie grzywną kogoś kto ma czelność uczciwie pracować.
@xyzzy: No to jest osobna kwestia. A z drugiej strony czy ktoś pracownika pyta ile wydaje na np dojazdy do pracy? Przecież to też są koszty, wcale nie małe.
@Voww: Właśnie dlatego powinna być jakaś wymagana proporcja między zarobkami szefa firmy i zarobkami pracowników. Świat niestety zmierza do tego, żeby była wąska grupa obrzydliwie bogatych ludzi, a za pieniędzmi idzie też władza i takie szaraczki będą miały coraz gorzej.
@xyzzy: Dlatego pracownicy powinni dostać całość kwoty i niech sami opłacają zus i inne koszty które płaci pracodawca. Wtedy chociaż część zobaczyłaby jak są ruchani przez państwo.