Wpis z mikrobloga

Mądrość dnia:

laska którą pogoniłeś, jeśli wróci do ciebie to tylko po to, żeby ci na zimno zdrowo dojechać.


Może tak być.

  • 21
  • Odpowiedz
@kosmita: mnie "niepokoi" zgodność z autopsją, choć bardziej podejrzewam mniej świadome czynniki. #!$%@? z tym w sumie, ważne żeby wyciągać konstruktywne wnioski i nie popełniać tych samych błędów.
  • Odpowiedz
@Krokiruks: absolutnie nie mój typ, a poza tym jak dla mnie no-go-zone, bo pracujemy dla tego samego klienta. Takie mam zasady. Poza tym widziała moją kobietę i pogratulowała mi. Rzadki typ, masz rację że konkret.
  • Odpowiedz
Jak kobieta wraca to tylko po to żeby się zemścić.


@Krokiruks: o, coś podobnego też powiedziała. Kurde, jest to dla mnie pewna nowość, mimo wieku. Nie sądziłem, że kobiety tak na to patrzą.
  • Odpowiedz
@kosmita Szczerze? Nie wiem jak inne kobiety na to patrzą, bo ja z natury jestem mściwa. A jak wiadomo zemsta najlepiej smakuje na zimno. Jak ktoś wyrządza ci krzywdę to trzeba oddać 2 razy mocniej. To element terapeutyczny i wychowawczy ( ͡~ ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@Krokiruks: mnie nie przyszło to do głowy, podejrzewam że wielu facetom też nie przyszłoby to do głowy. Tobie i mojej znajomej pierwsze co zaświtało to właśnie "zemsta". Żadne inne skojarzenia tylko to. Chrzanić statystykę. Jak dla mnie dwie prawie przypadkowe dziewczyny wykładające taką kawę na ławę to nie zbieg okoliczności, tylko powszechna zasada, której nie znałem.

To element terapeutyczny i wychowawczy ( ͡~ ͜ʖ ͡°)


czyli
  • Odpowiedz
@kosmita Zaznaczyłam, że należę do mściwych osób. To znaczy jak ktoś nie wyrządzi mi krzywdy to nie umiem być zła dla takiej osoby. Po prostu idę dalej. Ale jak ktoś mi nadepnie na odcisk to umiem być pamiętliwa, złośliwa i bardzo nieprzyjemna. Podejrzewam, że większość różowych snołflejków z tego portalu się ze mną nie zgodzi, bo są takie do rany przyłóż ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
jak ktoś nie wyrządzi mi krzywdy


@Krokiruks: rozstanie uważasz za krzywdę. Może odrobinę przesadzilem pisząc że "pogoniłem" tamtą dziewczynę, rozstanie nastąpiło z mojej inicjatywy ale obydwoje - wydaje mi się - wiedzieliśmy, że zabrnęliśmy w martwy punkt. Bo tak robię, wolę kogoś zwolnić niż czekać aż położy wypowiedzenie na stole. Nie mam jakiegoś mega kłopotu z rozstaniami, nie mam żadnego kłopotu z odrzuceniem. Obydwoje sporo sobie zawdzięczamy. Był moment że
  • Odpowiedz
@kosmita Nie uważam rozstania za krzywdę. Rozeszłam się po 10 latach z facetem i nikt na tym nie ucierpiał. Szanuję go. Jak nie ma uczuć to bez sensu ulegać czy brnąć do ściany. Po takich sytuacjach zostają albo kwasy albo brak szacunku. Dorośli ludzie powinni traktować się w sposób dojrzały.
  • Odpowiedz
Jak nie ma uczuć to bez sensu ulegać czy brnąć do ściany.


@Krokiruks: Tu były ściany realiów ograniczające ruch w jakimkolwiek kierunku. Uczucia wydaje mi się były, z mojej strony owszem, do tej pory są, bo nie masakrowaliśmy się tkwieniem w punkcie bez wyjścia. Dlatego nie mam oporu przez rozstaniami, bo można to zrobić zanim zacznie się kogoś ranić. Z jej strony hm... wydaje mi się że też były, może
  • Odpowiedz