Wpis z mikrobloga

Dobra, obejrzane Drive to Survive, więc w sumie kilka przemyśleń.

Dwa różne seriale. Odcinki 1-8 to najgorsza, najnudniejsza #!$%@? jaką stworzono w historii F1. Nawet na standardy DTS - nic się nie działo. O ile w poprzednich sezonach były jakieś smaczki, foksmashe czy golf z Sainzami, o tyle tutaj no kompletnie nic. Tsunoda ma brudno w pokoju, Steiner wszedł na Bardzo Dużą Górę, Toto kmini patrząc się przez okno odrzutowca, Ricciardo biega po australijskiej drodze a ujęć z farmy Hornera jest tyle, że można by zrobić szczegółowy plan miejscowy z rozpiską pokoi. W dodatku ilość reżyserowanych biednie scenek jest na tyle duża, że w porównaniu do tego zeszłoroczny telefon Hornera do Checo "Witamy w RedBullu" to pikuś. Oczywiście z sezonu wycięto wszystko, co było w jakimkolwiek stopniu interesujące, natomiast Mazepin obrócił się w Bahrajnie z 6 razy.

Nawet te sztucznie dokręcane dramy w tym sezonie nie dymią. W porównaniu do poprzednich sezonów "konflikty" Ricciardo z Norrisem czy walka Ferrari z McLarenem to takie... e. Brakowało im chyba z czego to dokręcić, bo wyglądało to biednie jak diabli. To już w poprzednim sezonie "konflikt" Vettela z Leclerkiem to wyglądało przynajmniej na dramę. A tu bieda jak diabli. Nic się nie klei, nie ma żadnego flow, nie gryzie z rozrywkowego punktu widzenia (oczywiście jeśli chodzi o fakty to DTS jest od dawna w kosmosie).

Chyba ktoś się ogarnął i odcinki 9-10 to w sumie skrócone ostatnie trzy wyścigi do formy odcinków DTS. I to #!$%@? działa. O to chodzi. Nie ma co robić sztucznych dram w momencie, kiedy jest grubo na torze. Dorzuć epicką muzykę, dokręć komentarze, daj niepublikowane wcześniej ujęcia i ogień. I muszę stwierdzić że ostatnie dwa odcinki, nawet pomimo tego, że oglądałem te wyścigi pewnie po 2-3 razy (a końcówkę ostatniego chyba z 50 xD) to było to fajnie opakowane i się oglądało naprawdę przyjemnie.

Czy polecam? Absolutnie nie, może za wyjątkiem dwóch ostatnich odcinków.
#f1 #dts #netflix
  • 5
@klatwazakolaka: Znaczy z punktu fabuły to ma jakiś tam sens, jako iż serial jest robiony pod Amerykanów, a oni kochają takie historie małżeństw sukcesu. Będąc zupełnie szczerym wobec wszystkich problemów tego serialu ta Susie jest gdzieś w 3 dziesiątce problemów. Ale faktycznie, zapychacz.
@Polacco00: W sumie. Ale to taki Haasowy klasyk też był, śmieszki z Guntherem, drama z Genem Haasem (no teraz to był stary Maz), "nasi kierowcy są zajebiści tylko bolid nie dostarcza więc nie wiemy co będzie dalej", jesteśmy małym teamem. Chociaż trzeba przyznać, że ten epizod miał jakąś historię i coś się działo.