Wpis z mikrobloga

Troszkę się czuję, jakby ktoś mi napluł w twarz. Wiem, że zaraz powiecie, jakim to jestem Polakiem, który tylko chce, żeby miał somsiad gorzej, ale mam lekki dysonans poznawczy co do medyków na granicy i tego co się rok temu działo w szpitalach i najogólniej rzecz mówiąc w publicznej służbie zdrowia.

Tak się składa, że rok temu miałem problemy ze zdrowiem. Gdyby nie prywatne ubezpieczenie z pracy, to na wizytę u lekarza specjalisty czekałbym od listopada do lutego. Były również problemy z przyjęciem do szpitali, bo po prostu tam gdzie był covid to oddziały były zamykane.

A teraz tutaj, ludzie lecą tysiące kilometrów do ostatniego europejskiego dyktatora, żeby destabilizować polską granicę i brać udział w wojnie hybrydowej, a lekarze normalnie jadą i pomagają, ludziom bez testów, bez maseczek, nieszczepionym na covid i inne zakaźne choroby, nie bojąc się tego wirusa i innych.

#bialorus
#koronawirus
  • 16
@niezdiagnozowany: ludzie chcieli sobie podbić ego, że są ważni, altruistyczni itd., część chciała rozgłosu, a część chciała pokazać, że rząd zły
i oczywiście - szpitale są na codzień bezduszne, w covidzie to umierającej matki nie odwiedzisz, a porody się odbywają na szpitalnych parkingach
ale wszyscy mają w dupie co sie dzieje w szpitalach, a media społecznościowe z postami z granicy się lepiej klika
@oreze: W tym kraju wszystko jest polityczne*. Nie ma głośnych ruchów obywatelskich zwykłych, normalnych ludzi. Jak ktoś idzie komuś pomagać (lub chociaz tak twierdzi) to robi to po cichu, jeśli robi to głośno to zawsze to są lewicujący, "empatyczni" aktywiści, którzy przy okazji robią propagandę (patrz ten cymbał z workami żarcia). Nic dziwnego, że ludzie się wkurzają na takie akcje. Notabene wielce patriotyczna prawica szybciej Ci nos złamie niż w czymś