Wpis z mikrobloga

@Arrado:
I tutaj się mylisz :-)
Manson nikogo nie zabił, zarzucono mu tylko, że zlecił zabójstwo. A skazano go tylko na podstawie zeznań sprawców morderstw. Nie przedstawiono żadnych innych dowodów, że miał cokolwiek wspólnego z zabójstwem. Nie miał też uczciwego procesu, gdy miał zeznawać to wyproszono z sali ławę przysięgłych, więc nie mogli wysłuchać jego stanowiska i zeznań.
Nawet jak dostał kare śmierci, zamieniona na dożywocie, to do końca życia twierdził,
@Arrado:
Nie dano, zamiana kary śmierci na dożywocie wynikała że zmiany prawa stanowego. Gdy sppwoetem przywrócono kare śmierci, nie można było spowrotem go skazać na śmierć.

Pisanie, że wymykał się standardom i kodeksom, nic nie wnosi do argumentacji
"Co ważne, sam Manson nie dokonał żadnej z tych zbrodni sam - jednak prokuratura udowodniła, że wszystkie dokonali jego zwolennicy z jego inspiracji, namowy i rozkazów. Prawo amerykańskie dostrzega nierozerwalny związek między spiskiem w celu popełnienia morderstwa, działaniem sprawczym i morderstwem pierwszego stopnia. Takie ujęcie pozwoliło uznać Mansona za głównego winowajcę dokonanych morderstw" Amen
jednak prokuratura udowodniła, że wszystkie dokonali jego zwolennicy z jego inspiracji, namowy i rozkazów


@Arrado:

Na podstawie czego? Zeznań sprawców. Jaką wiarygodność mogą mieć takie osoby?
Nie twierdzę, że niewinny, nie twierdzę, że nie zlecał. Twierdzę, że procesu uczciwego nie miał.
Istniała szansa, że została skazany niesłusznie.