Wpis z mikrobloga

Lu­bię, kie­dy ko­bie­ta omdle­wa w ob­ję­ciu,
kie­dy w lu­bież­nym zwi­sa przez ra­mię prze­gię­ciu,
gdy jej oczy za­cho­dzą mgłą, twarz cała bled­nie,
i war­gi się wil­got­nie roz­chy­lą bez­wied­nie.
Lu­bię, kie­dy ją roz­kosz i żą­dza onie­mi,
gdy wpi­ja się w ra­mio­na pal­ca­mi drżą­ce­mi,
gdy krót­kim, ury­wa­nym od­dy­cha od­de­chem
i od­da­je się cała z mdle­ja­cym uśmie­chem.
I lu­bię ten wstyd, co się ko­bie­cie za­bra­nia
przy­znać, że czu­je roz­kosz, że moc po­żą­da­nia
zwal­cza ją, a sy­ce­nie żą­dzy osza­le­nia,
gdy szu­ka ust, a lęka się słów i spoj­rze­nia.
Lu­bię to - i tę chwi­le lu­bię, gdy koło mnie
wy­czer­pa­na, zmę­czo­na leży nie­przy­tom­nie,
a myśl moja już od niej wy­bie­ga skrzy­dla­ta
w nie­skoń­czo­ne prze­strze­nie nie­ziem­skie­go świa­ta.
  • 1
  • Odpowiedz