Aktywne Wpisy
piotre-gie +169
#przegryw #zwiazki #szaramyszkadlaanonka
40 lat huopskich.
Huop nigdy nawet za rękę nie trzymał.
To koniec dla huopa.
Ehhh...
40 lat huopskich.
Huop nigdy nawet za rękę nie trzymał.
To koniec dla huopa.
Ehhh...
Aktywne Znaleziska
Zawiera treści 18+
Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.
Konkretniej, relacje/interakcje społeczne - z sąsiadami, bądź nieznajomymi, wydają mi się często przesadnie powierzchowne i instrumentalne. Z jednej strony to oczywiste że takie są - ludzie zajmują się w końcu swoimi sprawami i nie zawsze chcemy wchodzić w rozmowy z panią z warzywniaka, ale z drugiej jest to trochę zastanawiające, że posunęliśmy prywatność aż tak daleko - często sąsiedzi to po prostu nieznajome twarze, które widzimy trochę częściej i nawet nie trudzimy się by je zapamiętać. Często nie mamy z nimi żadnego kontaktu poza zwyczajowym "dzień dobry".
Taki profil jest (przynajmniej dla mnie) bardzo charakterystyczny dla dużych miast. Oczywiście opieram te obserwacje na własnych spostrzeżeniach i bardziej niż robię tu komuś wyrzuty, to po prostu zastanawiam się czemu sam tak często tak właśnie się zachowuję. Łapię się, że w obawie przed zajęciem komuś cennego czasu nie rozpoczynam dialogu bez powodu, bądź nie rozwlekam go. A nie uważam się za osobę nieśmiałą. Nieco paradoksalne - ludzie w obawie przed byciem odebranym za dziwaka wolą nic nie mówić i stać z boku. I taki mamy teraz obowiązujący profil społeczny, mocno wypromowany przez powszechność smartfonów (zawsze jest coś, co można w nich przeczytać/obejrzeć/posłuchać), teraz zyskał nowy wymiar przy koronawirusie.
Na kanwie tak popularnych ostatnio walk o zmiany społeczne #sjw zastanawiam się czy faktycznie tak chcemy, żeby wyglądało nasze społeczeństwo, czy raczej jest to niepożądany proces, który należałoby jakoś zmieniać?
I czy okres PRLu, którego w żadnym razie nie zamierzam idealizować, akurat w tym aspekcie tj łączenia ludzi przez wszelkiego rodzaju inicjatywy, wspólnoty, zebrania i spółdzielnie, tzn kładąc duży nacisk na społeczeństwo i na dialog (choćby był on dość powierzchowny, propagandowy i przymusowy) - czy wtedy przynajmniej nie próbowano rozwiązać dość ważnego problemu, który teraz jest pomijany i bagetelizowany, pozostawiany samemu sobie?
Zgodzę się na pewno, że nie jest to najważniejszy problem o jaki należy walczyć, ale skoro żywotnym tematem na wykopie są przykładowo prawa afroamerykanów, to chyba taki temat, dotyczący tu i teraz, większości z nas, tym bardziej się nadaje?
No więc JAK POWINNO BYĆ?
W sumie nie wiem i są to tylko puste spostrzeżenia - może należy wyciągnąć nieliczne dobre cechy z PRLu i niejako odgórnie wymóc tę interakcję w bliższej społeczności? Dzięki temu ludzie nie będą się "chowali" w obawie, że zajmujemy innym cenny czas i zostaniem odebrani jako nachalni? Nie jestem zwolennikiem nakazów, ale z drugiej strony, wbrew libertarianom, zdaję sobie sprawę że niektóre mają rację bytu i są korzystne dla ogółu. Problem jest pewnie głębszy i sięga edukacji i całej sieci powiązań społecznych, o których nie mam pojęcia, ale może ktoś z czytających ma? Jak tak to prośba o podesłanie jakiś materiałów na kolejne posiedzenie ( ͡° ͜ʖ ͡°)