Wpis z mikrobloga

Potosi - góra która zjada ludzi.

Książka to reportaż baskijskiego reportera Andera Izagirre o ludziach związanych z pracą na górze Cerro Rico, tytułowym Potosi, górze widniejącej na herbie Boliwii. Reportaż przedstawia losy pracowników z trzeciego świata, a konkretnie nieletniej górniczki i jej rodziny, uwłaczające warunki w jakich żyją, wyzysk, patologie i brutalność życia codziennego. Książka przedstawia także pokrótce historie Boliwii, od czasów kolonizacji rządzonej przez kolonizatorów, a potem przez górniczych miliarderów lub umundurowanych reprezentantów interesów Stanów Zjednoczonych. Cały ten straszny obraz życia w cieniu Potosi starał się chociaż w małym stopniu zmienić lewicowy rząd Evo Moralesa, większych sukcesów jednak nie poczyniono, a i sami górnicy zazwyczaj uważają interwencje rządu za coś, co im... zaszkodzi - a mówią to ludzie, którzy często nie dożywają nawet 40 roku życia z powodu chorób, a wielu ginie wewnątrz samej góry. I mówią to całkowicie szczerze. Podobnie o prawo do pracy zaciekle walczą nieletni, którzy często pracą muszą wspierać finansowo chorych i ledwo wiążących koniec z końcem rodziców. Bogactwa Potosi nigdy nie przysłużyły się lokalnej społeczności, a i rzadko samej Boliwii - czy to przez brak dywersyfikacji gospodarki i skupienie się na samym wydobyciu surowców czy przez omijanie opodatkowania eksportu przez potentatów górniczych.

Co ciekawe większość oficjalnie zatrudnionych górników pracujących w Potosi to członkowie "spółdzielni" - które spółdzielniami są zazwyczaj tylko oficjalnie, a w praktyce przeistoczyły się w quasifirmy żerujące na taniej sile roboczej pracującej z boliwijskiej wsi, nie otrzymującej oczywiście żadnych umów o pracę. Tuż obok prymitywnych spółdzielni funkcjonują normalnie zaawansowane korporacje z Zachodu czy Japonii, które wydobywają ponad 90% całego wydobycia. Wiążę się to z liberalizacją gospodarki Boliwii z lat 80, kiedy to rząd sprywatyzował większość górnictwa, i pokazuje, że nie wystarczy tylko magicznie sprawić, by robotnicy stali się spółdzielcami, a wszelkie wcześniejsze problemy magicznie się rozpłyną.

Zapoznać się z Boliwią także wypada, co jest po części opisane w książce, chociażby z tego powodu, że to tam zginął Che Guevara - którego proamerykański rząd Boliwii ścigał przy pomocy nazistowskiego zbrodniarza Klausa Barbie. To także w Boliwii w latach 80 wcielono przy pomocy Jeffreya Sachsa pierwowzór polskiego Planu Balcerowicza.

Książka jest śmiesznie krótka - 280 stron, sporawą czcionką, więc przeczytanie to kwestia jednego wolnego wieczoru.

#antykapitalizm #socdem #amerykapoludniowa #boliwia
Pobierz Szczykawa - Potosi - góra która zjada ludzi. 

Książka to reportaż baskijskiego rep...
źródło: comment_1629380264tXQrTC8upjSz6Hc7ENrszB.jpg
  • 2