Wpis z mikrobloga

Cholera, chciałbym przeżywać swój nastoletni wiek w latach 2005-2011.

Mam wrażenie, że wtedy byłoby mi lepiej jako nastolatek. Młode osoby nie były wtedy tak strasznie upolitycznione jak teraz, nie były popularne wtedy tak mocno odpowiedniki tindera, nie było tak, że gdziekolwiek byś nie wyszedł, to ludzie są wgapieni w świecące prostokąty (tak, chodzi o telefony), a jednocześnie był dostęp do internetu i chcąc się skontaktować z kimś mieszkającym w innej części Polski, nie musiałeś wysyłać listu.

Jednak przede wszystkim chodzi mi o to upolitycznienie, bo to trochę denerwujące, że dziś wystarczy że się nie zgodzisz z gówniakiem w wieku 15-25 lat w temacie aborcji/podatków/UE itd. i ten ktoś może już cię przez samo to wykluczyć. Nie wiem w ogóle, po co młodzi ludzie pchają się w jakiś aktywizm polityczny. Jestem w stanie wyborazić sobie, że wśród tych młodych na pewno są jakieś wybitne umysły polityczne, które coś osiągną w przyszłości, ale 95% tych młodocianych aktywistów i członków młodzieżówek nie ma absolutnie nic do zaoferowania. Zdobądź człowieku jeden z drugim jakieś doświadczenie życiowe, posmakuj jak #!$%@? jest ten świat i dopiero wtedy zacznij go zmieniać.

Najwidoczniej komuś zależy na tym, żeby od dziecka programować ludzi na polityków. Po #!$%@?? Nie wiem, ale to jest fakt.

#przegryw #przemyslenia
  • 2