Wpis z mikrobloga

@problematyk04: przechodziłam, można powiedzieć przez podobne akcje - awantury, kilka pobić, ciągle problemy i podejrzenia. I mimo, że byłam sporo młodsza, niebrzydką, wykształcona i lepiej zarabiająca od niego, to nie mam glam się uwolnić. Tacy ludzie są jak rzepy, pasożyty, których nie można się pozbyć. Wszyscy mi mówili, żebym dała sobie spokój, bo widzieli co za typ, ja też wiedziałam już a i tak nie mogłam się uwolnić. Tacy ludzie są świetnymi manipulatorami, którzy żerują na odpowiedzialności drugiego człowieka, na jego potrzebie do bycia "rozsądnym", na tym, że czuje się odpowiedzialny za innych. W moim przypadku uwolniłam się, kiedy właściciel mieszkania nie przedłużył nam umowy - zapewne ze względu na info od sąsiadów o ciągłych awanturach. Zrezygnowałam wtedy z całkiem fajnej pracy, przeprowadziłam się do rodziców 200 km od niego i poszłam na studia. Po roku w końcu telefonicznie - bo nawet nie chciałam się z nim widzieć - oznajmilam swoją decyzję o rozstaniu. Gdybym była cały czas w pobliżu typa raczej nie mialabym jak się uwolnic. Na studiach poznałam mojego narzeczonego, którego nawet nie można porównywać do tamtego - dwie skrajności, dwa światy. Facet nie ma kompleksów i jest najlepszym partnerem, jakiego można sobie wyobrazić. Dlatego - ratuj się, życie ma się tylko jedno, a normalnie to już napewno nie będzie. I nie wierz w żadne deklaracje, że się poprawi. Życie ma się tylko jedno, uciekaj! Jak coś to pisz, może coś pomogę :-P
  • 2
I'm wcześniej się to zrobi, tym lepiej. Jeśli jeszcze nie macie wspólnego dziecka, wspólnego majątku i wspólnych zobowiązań to ostatni moment. Potem będzie tylko trudniej, a lepiej na pewno nie będzie. Po przekroczeniu pewnej granicy nie ma już powrotu, a toksyczne osoby nie przestaną nagle magicznie być toksyczne.