Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Siemaszko :)
Piszę z problemem, dla mnie poważnym, może ktoś z was spojrzy na niego z innej strony i udzieli jakiejś rady.
Uprzedzam, będzie długo. I być może chaotycznie.
Opis mojej osoby i sytuacji: Dziewczyna, 22 lata, studentka, w 3,5 letnim związku ze wspaniałym mężczyzną, bliska rodzina z którą mieszkam: mama, tata, babcia, siostra.
Obecnie, jak wiadomo studia zdalne, więc dla zaoszczędzenia pieniędzy uczę się z domu w rodzinnej miejscowości, jak na razie nie pracuję, ze względu na sytuację w domu.
I tutaj zaczyna się cała historia.
Ojciec pracuje jako kierowca międzynarodowy, zarabia dużo, żeby utrzymać całą rodzinę, co wiąże się z pracą w trybie: miesiąc w trasie, tydzień w domu. Rodzicielka pracuje na pełny etat. Siostra (7 lat), dopiero zaczęła chodzić do szkoły i wymaga dużo uwagi, a jeszcze niedawno pojawił się problem z babcią- złamanie kręgów lędźwiowych i wiążąca się z tym operacja, a także problemy po niej.
Zawsze byłam "dobrą córką", pomagałam rodzicom, babci, opiekowałam się siostrą będąc jeszcze w liceum, kiedy oni byli w pracy. Później studia, mieszkałam w dużym mieście, rodzice pomagali mi się utrzymać, ale nie byłam wrzodem na dupie, dodatkowo sama sobie dorabiałam.
No ale przyszła pandemia, umowa na mieszkanie wypowiedziana i powrót do domu rodzinnego.
Jestem typem samotnika, więc ciągłe przebywanie w domu, w którym cały czas coś się dzieje (dziecko, kłótnie, wieczne robienie wyrzutów) bywało chwilami nie do zniesienia. Wtedy z pomocą przychodził mój chłopak, który mieszka 15 km dalej. Spotykaliśmy się głównie w weekendy, mogłam u niego zostawać na weekend, on również studiował zdalnie (studia zaoczne). W lutym się obronił, jest teraz Panem Inżynierem (jestem z niego bardzo dumna). Ze względu na pisanie pracy inżynierskiej, pracę oraz jego obowiązki w domu (samodzielnie musi utrzymać dom, nie może liczyć na wsparcie rodziców, dodatkowo opiekuje się babcią), nieco rzadziej się spotykaliśmy.
Z mojej strony to wygląda tak, że nie zawsze mogę wyjść z domu, bo zawsze ktoś musi zostać i przypilnować młodą, a teraz też babcię, która ma problemy z poruszaniem się. Dodatkowo dochodziły wieczne wyrzuty ze strony matki i babci, że wolę dom chłopaka od swojego, że jestem potworem i że puszczam się na boku. Bolało.
Gdy babcia była w dobrej formie, wtedy ona opiekowała się młodą. Tak samo tata, kiedy tylko wraca z trasy, to on przejmuje opiekę nad nią.
Ja zawsze starałam się wyrwać z domu i po prostu żyć swoim życiem, znalazłam pracę (najpierw wakacyjną, później dorywczą), jednak te uszczypliwe uwagi zawsze ściągały mnie w dół i nie zawsze umiałam się postawić (zawsze myślałam bardziej o innych, niż o sobie), zazwyczaj kończyło się na tym, że byłam tą najgorszą, przez co moje wyrzuty sumienia zmuszały mnie do częstszego zostawania w domu i rezygnowania ze swoich planów.
Obecnie sytuacja wygląda tak: tata bardzo rzadko jest w domu, mama pracuje, a ze względu na to, że studiuję z domu, to prosi mnie o opiekę nad siostrą i babcią. Wynika z tego to, że 5/6 dni w tygodniu jestem uwiązana w domu, bo tak wygląda praca i grafik mamy. Zostaje jeden dzień, w którym mogę spotkać się z chłopakiem. Ale nie zawsze tak jest, czasami nie możemy zgrać nawet jednego dnia.
Jestem tym okropnie zmęczona. Tym byciem "opiekunką". On również, bardzo się na mnie denerwuje, mówi, że jestem za dobra i że powinnam skupić się głównie na sobie.
Nadszedł teraz taki czas, że muszę odbyć praktyki związane ze studiami, w rodzinnym mieście nie mogę na takie liczyć, muszę wyjechać do dużego miasta. Dodatkowo chciałabym szukać w miarę stałej pracy, zacząć się usamodzielniać i oszczędzać. Ale cały czas powstrzymuje mnie ta sytuacja w domu i to, że widzę jak moja rodzicielka jest zmęczona pracą, ogarnianiem domu, opieką nad babcią i byciem matką. Ona nie jest złym człowiekiem, widzę, że się stara nad tym wszystkim panować, a ja staram się jej w tym pomagać. Mamy całkiem odmienne charaktery, więc często dochodzi do spięć, w dodatku jest nieco nadopiekuńcza, przez co często robi mi wyrzuty.
Czuję, że tracę przez to wszystko najlepsze lata, zarówno pod względem studiów, pracy jak i mojego życia towarzyskiego i miłosnego. Nie wiem co mam robić. Został mi rok studiów, później zostanę inżynierem, chciałam również iść na magisterkę. Czy machnąć na to wszystko ręką, wyprowadzić się i próbować samej utrzymać się na powierzchni (jak się wyprowadzę, to raczej na pewno nie będę mogła liczyć na wsparcie rodziny)? Czy odbyć praktyki w większym mieście, później wrócić do domu, znaleźć pracę na miejscu i nadal każdą wolną chwilę poświęcać na opiekę nad siostrą/babcią? Czy zostać w domu i nadal poświęcać się, bo tak trzeba?
Mieszkanie z chłopakiem w jego domu jak na razie nie wchodzi w grę, ze względu na jego rodziców. On również nie może się wyprowadzić.
Ma ktoś jakiś pomysł/radę? Bo ja nie wiem co robić z życiem. Wiem, że może to być gówniany problem, całe życie przede mną, będą gorsze dramaty, ale naprawdę nie wiem co robić i codziennie biję się z myślami, jestem tym wykończona.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #6043fc71d2f37c000a2c0ca8
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Precypitat
Wesprzyj projekt
  • 4
@AnonimoweMirkoWyznania: Dziewczyno, jak najszybciej wyznaczaj granice. Twarde i żelazne. Od opieki nie uciekniesz ale przy okazji nie zostaniesz kozłem ofiarnym i robotem od opieki.

Życie jest trudne, szczególnie w rodzinie. Po pewnym wieku człowiekowi opadają łuski z oczu i widzą jacy rodzice naprawdę są. Ale przede wszystkim dochodzą do tego że rodzice też są ludźmi, którzy też mają pewien limit sił.

Powiem na moim przykładzie: Jak skończyłem średnią szkołę to automatycznie
@AnonimoweMirkoWyznania: Ojciec pracuje jako kierowca międzynarodowy, zarabia dużo, żeby utrzymać całą rodzinę, co wiąże się z pracą w trybie: miesiąc w trasie, tydzień w domu.

Spróbuj pogadać z ojcem, jeżeli spędza 80% czasu w pracy, to chyba ma pieniądze żeby zapłacić za dodatkową niańkę. Matka pracuje, babcia ma rentę serio nie jesteście tacy biedni.

Powiedz ze jedziesz na praktyki bo Ci studiów nie zalicza i tyle. Później będziesz żałować ze tak
@AnonimoweMirkoWyznania: siostra może zostawać na świetlicy do 15-16, czyli do czasu aż jej mama wróci z pracy. Bo to nie ty jesteś jej mamą. A odnośnie babci to rodzice powinni zorganizować jej opiekę. Wiadomo, że okazjonalnie mozesz pomóc i orzy siostrze i banci, ale bez jaj, to nie na Tobie spoczywa obowiązej zajmowania się nimi.
Obawiam się, że musisz się wyprowadzić. Może jakiś kredyt studencki czy coś.
A siostre przyzwyczajaj do