Wpis z mikrobloga

101 i 107 (powieść)

Prolog
fr. 2

20 Przypomniał mu się jego pierwszy kot. Miał siedem lat, gdy znalazł zwierzaczka na rogu ulicy, zmokniętego i zmarzniętego w pudełku. Był już tak głodny, że nie miał siły wołać i pomoc i tylko cichutko miauczał. Wziął go do domu, wytarł w ręcznik i nakarmił. Zaraz zasnął mu na kolanach zadowolony i szczęśliwy. Potem, chyba dlatego że stracił dom, bardzo się do swojego nowego opiekuna przywiązał. Inne koty wędrowały daleko, znikały czasem i na dzień dwa, a ten trzymał się domu i prawie go nie opuszczał. Jakby bał się, że już nie wróci. Miał swój koci kącik, swoją kocią zabawkę i ulubione miejsca. Czasem siadywał w oknie i godzinami patrzył na ulicę, ale prawie nigdy nie chciał wyjść. Wykastrowany przez weterynarza nie czuł pociągu do innych kotów i omijały go wiosenne walki o terytorium i kocice. Był kotem bardziej niż domowym. Bardzo się do tego kota przywiązał. Sypiali razem w jednym łóżku. Bawili się wspólnie. Gdy oglądał coś kot spał mu na kolanach. Wszystkie te wspomnienia krążyły mu po głowie.
Zwierzęta reagowały inaczej na mody niż ludzie. Byli tacy co twierdzili, że one po prostu nie udawały i nie były nauczone, że mody są super, lecz prawda była chyba gdzieś w innym miejscu. Niektóre gatunki zdawały się nie zauważać w ogóle swoich modyfikacji. O ile same modyfikacje nie zmuszały ich do jakichś zachowań, to te zwierzaki nie dostrzegały zmian swojego ciała i żyły tak jak dotychczas, ignorując nowe części swojego ciała. Inne gatunki znowu traktowały mody jako coś zupełnie odrębnego, nie będącego ich ciałem. Kameleony na przykład sądziły chyba, że to jakieś fragmenty drzewa przywarły do ich ciała, bo dostosowywały swoje kolory do nich i używały ich tylko jako kamuflażu. Niekiedy mody były dla zwierzaków czymś w rodzaju zabawki. Gdy były nowe, poszukiwały z nimi interakcji i eksperymentowały chcąc się dowiedzieć co to jest, ale szybko się nudziły i rzadko potem wracały do takich zabaw. Znowu czasami mody były uważane za inny gatunek inwazyjny z którym należało walczyć, bo atakuje i próbuje zrobić im krzywdę. Ale że nie dało się z nim wygrać , to albo poddawały się i zachowywały jak stary pies pierwszy raz uwiązany do łańcucha, który stoi nieruchomo ze zwieszoną głową, albo jak skazaniec czekający na egzekucję. Nic nie jadły i nie piły, aż zdechły lub ktoś usunął moda. Znowuż wilki zawsze odgryzały modyfikacje razem z ciałem do którego były uczepione, nawet gdy miało to się skończyć ich śmiercią. Były też mody, których zwierzaki u siebie nie widziały. Na przykład maleńkie rogi na głowie, holograficzne wyobrażenia, bez zapachu i wagi. Założone u psa nie wywoływały żadnej jego reakcji. Ale znowu inne psy domownicy potrafiły wariować i szaleć na jego widok. Nie traktowały go jak wcześniej, warcząc na niego jakby był kimś innym. Czasami wybuchały z tego powodu psie wojny, tak intensywne, że nawet kończące się śmiercią, któregoś czworonoga. Koty zwykle reagowały na zmiany bardzo źle. Usiłowały pozbyć się modyfikacji, zerwać ją z siebie i usunąć. Czasem biegały w panice, jakby to je goniło chcąc je zjeść. Czasem żałośnie pomiaukiwały, nic nie jadły i nie piły, aż zdechły. Był to dla nich wielki stres.
Jego kot miał już trochę lat, gdy postanowił zmienić mu nogi. Pomyślał sobie, że zwierzak jest jego, to i nogi może mieć takie jak on. Będzie fajnie. Kotek z modowanymi nogami, miniaturkami nóg swojego pana. Zielona błyskawica wokół czerwonej spirali i niebieski ocean. Lecz kot miał inne zdanie. Rzucał się po ziemi, gryzł nowe nogi i starał się je zerwać z siebie. Wyraźnie panikował, bo czasami rzucał się do ucieczki jakby była ona jedynym dla niego ratunkiem. Na nic były próby uspokojenia go. Nie pozwalał się pogłaskać, a gdy ktoś go chciał wziąć na ręce, drapał i gryzł. I tak cały dzień, aż w końcu wszedł pod łóżko i za nic nie chciał wyjść. Następnego dnia było jeszcze gorzej. Biegał po domu i miauczał. Niczym nie dało się go uspokoić. Wyskakiwał na meble i zeskakiwał z ich zaraz a potem biegał w koło. Nigdzie nie przebywał nawet na chwile. Aż w końcu zaczął wymiotować. I to nie raz a wiele razy. Wtedy wezwali weterynarza, lecz on podał mu tylko środek uspokajający, więc kot leżał nieruchowo i tylko dyszał ciężko. Zdechł rankiem.

#101 #powiesc #cyberpunk #prolog
https://www.wykop.pl/wpis/55502021/prolog-10-lezal-juz-dosc-dlugo-i-nie-mogl-zasnac-s/