Wpis z mikrobloga

329 + 1 = 330

Tytuł: Pan Lodowego Ogrodu (saga)
Autor: Jarosław Grzędowicz
Gatunek: fantasy
Ocena: ★★★★★★

Ale jestem zły.

W poprzednich wpisach oceniałem tom I oraz II, przebierając w superlatywach i zachwycając się odkryciem stulecia, jakim niewątpliwie zdawał się być Pan Lodowego Ogrodu. Pierwszy tom siadł mi niesamowicie, mimo drobnych bolączek nadal uważam go za absolutny top polskiej fantastyki, 9/10 must read. Ba, uważałem że tego po prostu nie da się spartaczyć, biorąc pod uwagę tak genialny początek. Byłem w błędzie.

Być może używam nieco zbyt mocnych słów, jednak nie mam pojęcia, jak do tego mogło dojść. Cała saga była przez autora pisana przez dekadę, co wg mnie jest głównym powodem dla którego im dalej w las, tym gorzej.

Cykl zaczyna się znakomicie. Osobiście polubiłem głównego bohatera, ale rozumiem opinie niektórych, że da się go jednak nie trawić. Sylwetka sarkastycznego, wojowniczego Fino-Polako-Chorwata od razu zyskała moją sympatię i nie przeszkadzał mi fakt, że bohater praktycznie przez cały czas trwania cyklu niewiele się zmienił. Głównie przez ten fakt po przeczytaniu całości nieco żałuję, że nie wsiąknę znów w klimat Midgaardu (choć pierwszy tom na pewno powtórzę).

Autor się pogubił. Pogubił się w trakcie pisania książek, nie do końca jakby wiedząc, na czym skupić uwagę czytelnika. Od trzeciego tomu historia rozlała się, straciła pazur. Jednak nadal była to historia solidna, nadal dobrze się ją czytało i nadal wciągała, nie pozwalając się od siebie oderwać. To nie w samej historii (poza zakończeniem) tkwi główny problem tej sagi. Problem tkwi w bohaterach.

Vuko jak to Vuko, ja go polubiłem i nie znudził mi się on aż do ostatnich stron. Historia Filara od samego początku została napisana porządnie, z jajem. To właśnie ten bohater przeżył najwięcej i to w nim zaszło najwięcej zmian. Natomiast jeżeli chodzi o resztę... MASAKRA.

Jak można napisać tego rodzaju cykl, gdzie bohater na bohaterze bohaterem popędzany, używając do tego kompletnie płaskich, jednowymiarowych, dziecinnie wręcz napisanych postaci? Przysięgam, że imiona głównych postaci drugoplanowych zaczynałem spamiętywać gdzieś w okolicach połowy czwartego tomu. Nic o nich nie wiadomo, nie ma absolutnie najmniejszego powodu, aby czytelnik związał się emocjonalnie z którymkolwiek z nich.

Autor uważa, że wszystko co wystarczy wiedzieć o kompanach, braciach głównego bohatera towarzyszących mu w przeważającej większości emocjonalnych wydarzeń głównego wątku fabularnego to że jeden lubi się ładnie ubierać, druga jest kobietą (nic ponadto, a dodatkowo uczestniczy w wątku romansowym z głównym bohaterem!), trzeci... eee... no sobie po prostu jest. I ma imię. I tak dalej. Wyobrażacie sobie tego rodzaju sytuację we Władcy Pierścieni? Bogato zarysowana historia Froda, a reszta... Gandalf czaruje, Aragorn jest dobry w mieczach, Legolas w łukach, a reszta to niziołki jakieś. Tragedia. Tak to właśnie jest napisane w powieści Pan Lodowego Ogrodu.

Zakończenie jest gówniane. Napisane na kolanie. Wręcz czuć to znużenie autora, który długopisem na kartce odhaczał wszystkie wątki które wypadałoby jakoś zakończyć i do widzenia. Jedynie epilog nieco ratuje sytuację, ale samo zakończenie dość długiej i bogatej historii to jak naplucie czytelnikowi w twarz. Nie chcę spojlerować, ale Mass Effect 3 to przy tym arcydzieło sztuki kończenia fabuły.

Cały cykl jest zdecydowanie wart przeczytania i zdecydowanie polecam to zrobić. Bawiłem się świetnie, dawno nie wsiąknąłem tak w świat przedstawiony w jakiejkolwiek książce. Należy się jednak liczyć z tym, że po zakochaniu się w Midgaardzie, zostaniemy z niego ekspresowo katapultowani nieudolnością autora.

Szkoda, naprawdę szczerze mi przykro, że tak to się skończyło. Zapowiadało się na miarę Sapkowskiego, skończyło się nędznie i żywię szczerą urazę do autora, że tak potraktował historię, w którą zdążyłem wsiąknąć jak koniak w biszkopt. Ech. Szkoda.

#bookmeter #ksiazki #ebook
Pobierz thePiter - 329 + 1 = 330

Tytuł: Pan Lodowego Ogrodu (saga)
Autor: Jarosław Grzędowic...
źródło: comment_1613078358me6mamSAhTn9HS2PBVUUdT.jpg
  • 10
@thePiter: imo, podobny zarzut da się wytoczyć Sapkowskiemu. Dwa tomy opowiadań, to mistrzostwo świata. Saga, to równia pochyła. Pierwszy i drugi tom jeszcze w miarę trzymaja poziom, trzeci wyraźnie słabszy ale dalej jest dobrze. W czwartym widać zmęczenie autora postaciami, a piąty to byle skończyć.
@brrrum: Nie zgadzam się kompletnie, to co Sapkowski zaczął w opowiadaniach wg mnie godnie zakończył sagą. Właśnie w sadze miał szansę na mistrzowskie rysy psychologiczne bohaterów drugoplanowych, genialnie napisane wątki polityczne, przygodowe, fenomenalną ewolucję głównych postaci z Geraltem na czele i legendarne już dialogi. Czyli wszystko, czego u Grzędowicza zabrakło. A przede wszystkim zakończenie, głębokie i dające do myślenia, na swój sposób piękne. A przynajmniej wiadomo było, o co chodziło głównemu
@thePiter: W moich oczach mało która seria zakończyła taki zjazd jakościowy jak właśnie "Pan Lodowego Ogrodu".

BTW: Ja mam do Sagi Wieśka żal tylko za to, że jest to tak naprawdę książka o Ciri, a nie o Wiedźminach. Cała reszta to mistrzostwo świata, ale zdecydowanie wolał bym coś lokalnego z Jaskrem, Jen, Triss i Wiesławem.