Wpis z mikrobloga

Krótki update mojego wychodzenia z przegrywu.

Nigdy dotąd o tym nie wspominałem, ale janusz, szef firmy budowlanej dla której pracuję od poczatku października przez większość tego czasu miał problem z wyplacaniem mi kwoty adekwatnej do liczby przepracowanych przeze mnie godzin.

W pierwszym miesiacu płacił normalnie, co pozwalało mi wierzyć że jest człowiekiem uczciwym. Później coraz częściej zdarzało się, że nie dostawałem nawet połowy zarobionej u niego gotówki, co zawsze tłumaczył tym, że "klient jeszcze nie zapłacił mu pieniędzy" bądź też "bede miec kase w tygodniu to sie rozliczymy", jednak wówczas nie widzialem go już do konca tygodnia, kiedy to znów przy rozliczeniu czestował mnie kolejnymi wymówkami.

Jak to na budowie wypłacał mi tygodniowki, raz wiecej, raz mniej, ale od października ani razu nie zdarzyło się żebym dostał od niego ustalona kwotę. Ba, podliczylem średnia zarobków z wszystkich wyplaconych przez niego pieniedzy i wyszlo mi srednio 1800 zl na miesiac.
Miesiac pracy po min. 10 godzin dziennie, często w ciężkich warunkach (brud, chłód, dużo dźwigania, brak mozliwosci skorzystania z wc itp.).

Od dawna nie łudziłem się już co do poprawy zarobków, ale do niedawna nie czułem się jeszcze na siłach żeby zmienić pracę, wiec siła rzeczy musiałem pogodzić się z tym jak jest.
Uznałem, że przetrzymam jeszcze trochę, odłożę troche pieniędzy na przetrwanie i poszukam pracy w jakimś kołchozie.

Planowałem odejsc z januszexu dopiero kiedy znajde juz inna prace (zeby nie zostac na lodzie) no i chcialem ztobic to gdzies pod koniec marca, bo do tego czasu zdołałbym odłożyć odpowiednią sumę pieniedzy. Chciałem też do tego czasu uporzadkowac kilka innych spraw.

Niestety, sytuacja potoczyła sie w taki sposób, że w zeszłym tygodniu rzuciłem robotę.

Rosnąca we mnie frustracja spowodowana niskimi zarobkami i olewajacym stosunkiem janusza wzbierala w zawrotnym tempie, a na domiar zlego, janusz oddelegowywał mnie do coraz cięższych i coraz bardziej bezsensownych zadań które sprawialy ze krew sie zaczynała we mnie gotować...

Czułem ze dłużej tak nie wytrzymam bo psychicznie juz mnie to wszystko totalnie wyniszczalo i uznałem, że jeśli janusz nie zacznie mi płacić sensownych pieniedzy to rezygnuje natychmiast.

Skończyło sie na tym, że janusz uciekł od rozmowy na ten temat, ja nie wytrzymujac dałem upust emocjom kłócąc sie z jednym z wąsaczy, który tego dnia traktowal mnie tak, jakbym byl jego służącym i wyszedlem z miejsca pracy trzaskajac drzwiami.

W tamtej chwili nie byłem pewny czy dobrze robię, ale nie moglem juz dluzej tam wytrzymac.
Uznałem, że pod zadnym pozorem nigdy nie wrócę do tej roboty i nie dam sie więcej tak poniżać...

Do domu wróciłem na piechotę. Droga byla na tyle długa, że zdążyłem ochłonąć i zebrać myśli.

Po powrocie do domu od razu zabrałem się za pisanie CV. Z braku innych mozliwosci musiałem to zrobić na telefonie. Zajęło mi to mnóstwo czasu, ale ostatecznie skończyłem tego samego dnia.

Nazajutrz od rana przeglądałem oferty pracy w kołchozach i wysyłałem 4 aplikacje.
Dzisiaj dostałem telefon z jednego z miejsc i umówiłem się na jutro na rozmowę w sprawie pracy.

Wiem, że wielu mirkow narzeka na prace w kołchozach. Ja sam w przeszlosci pracujac w takich miejscach czułem dokładnie to samo.

Jednak dzisiaj, po ostatniej pracy i negatywnych doswiadczeniach praca w tak cywilizowanych warunkach (bez brudu, pyłu, nieprzewidywalnych godzin pracy, a przede wszystkim ze stałą, ustalona pensja) jest dla mnie ogromnym zyciowym awansem i powodem do prawdziwej ulgi.

Nie chcę zapeszać, ale jestem dobrej myśli.
Będę naprawdę szczęśliwy mogąc nareszcie odetchnąć od poprzedniej pracy, majac choc trochę stabilny grunt pod nogami...

#przegryw #wychodzimyzprzegrywu #depresja ##!$%@? #mirekwogniuwyzwan
  • 19
  • Odpowiedz
@mirekonfire: i tak długo tam robiłeś i to jak wyliczyłeś poniżej minimalnej krajowej, dramat jakiś. Lepiej iść do normalnego kołchozu 10-ego wypłata na konto i gitara, a i pewnie robota i zarobki lepsze, bo jednak budowa to gówno w zimę pizga w lato się smażysz
  • Odpowiedz
@Kondziu5: sam nie wiem, Mireczku. Nie jestem za bardzo obeznany w tym temacie. Mimo wszystko bałbym się utraty tej pracy...

@matkaPewnegoMirka: dzięki, Mirek. Wieczorem wrzucę notkę i napisze jak sie sprawy mają.

@Rampo: dzięki Mirek.

@VernonCape: co to ma do rzeczy?

@levi_deadinside: otóż to, stary. Cały czas taki mialem zamiar, ale musialem przepracować parę rzeczy w glowie. Po długim neecie byłem totalnym dzikusem i nie byłem pewien
  • Odpowiedz
@VernonCape: @kamil150794: nie jestem, ale kwestia prawictwa nie ma tutaj żadnego znaczenia.

@yebemNat0: pracowałem na czarno, bez jakiejkolwiek umowy. Nie wiem w jaki legalny sposób miałbym wyegzekwować te kasę, skoro formalnie rzecz biorąc pochodzi z nielegalnego źródła. Jedyne możliwie skuteczne rozwiązanie jakie przychodzi mi do głowy to tradycyine "po męsku", ale nie uważam go za rozsądne.
  • Odpowiedz
@mirekonfire: Ja bym januszowi nie odpuszczał. Może spotkaj się z nim / zadzwoń do niego, prowadząc umiejętnie rozmowę, jednocześnie ją nagrywając? Potem informujesz, że zwraca $ albo zgłaszasz sprawę do państwowej inspekcji pracy. btw jaką kwotę Ci zalega?
  • Odpowiedz
Poza tym, na pewno go nie bij - zrobiłbyś sobie więcej problemów niż to jest warte. Ale nie bój się tego zgłosić, jeśli nie odda po dobroci. Januszowi grożą dużo poważniejsze konsekwencje niż Tobie (o ile jakiekolwiek, trzeba by zrobić research). Może skorzystaj z darmowej pomocy prawnej? W każdym mieście raz w tygodniu coś takiego jest.
  • Odpowiedz
@mirekonfire normalnei zglaszaj go do pip, to ze zatrudnial cie na czarno to jeszcze bardziej #!$%@? dla niego.

Jak miales tam jakoegos ziomka który potwierdzi ze chodziłeś tam do pracy, jakies listy obecności, zdjęcia z pracy, jakies smsy, cokolwiek co potwierdzi ze wykonywałeś tam prace (zakładam że nie byl taki głupi zeby płacić ci przelewem) i normalnie mozesz go podpoerdolic. Sam pracuje na budowie i nienawidzę takich wąsatych Janusz którzy jeżdżą nowa
  • Odpowiedz