Wpis z mikrobloga

Uber eats to nie apka dla mnie. Na start podsyła restaurację, która serwuje śniadania i brunche. Co to #!$%@? jest brunch, że niby 2 śniadanie? No to nie dla mnie. Druga proponowana jakąś burgerownia. Wchodzę, trochę drogo, ale będzie. Wybieram burgera, nie ma dżalapenio, ale #!$%@?, wita mnie wybór sosu do frytek. 10 różnych, połowy nazw nie ogarniam, nie można pominąć, nie ma opcji "wystarczy tylko sól". Dobra wybrałem sos Herbal-G licze, że nie będzie piekło. Podałem adres i wszystko, 20 minut później dzwoni do mnie kurier, że źle adres podałem, ja takie, że nie, no przecież wpisałem poprawnie, ulica jana pawła 2, 21 przez 37 - ale źle pan na mapie zaznaczył - ...że co...? Jakiej mapie? No pojawiła się, - ale ona chyba powinna wziąć adres, który wpisałam - no nie, na niej też trzeba zaznaczyć ręcznie - ...co... Człowiek z głodu umrze, bo nie może zamówić prostego jedzenia, a musi się przebijać przez nowo korpo mowę i jakieś hipsterskie zwyczaje, a na koniec i tak system go wyrucha, bo nie wskazał na mapie...

#pasta #heheszki #jedzenie #ubereats #autorskie
  • 3
@McKeyPL: Trochę technologii i człowiek się gubi. Twoje lamenty nie mają kompletnie podstaw. Za mały wybór - źle. Za duży wybór - też źle, bo nazw więcej. Ty myślisz, że wszyscy te nazwy znają? Otóż nie! Ale jak ktoś nie wie to sobie wygoogluje i już będzie wiedział.
Inna sprawa to lokalizacja. Przecież to nie dostawcy wina, że źle twój adres ściągnęło. Sam miałem kiedyś sytuacje, że google pokazywało adres w