Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mirki nie wiem co myśleć i co zrobić.
Ogólnie rzecz ujmując, czuje złość, smutek, zażenowanie tym, co nastąpiło, ale od początku.

Jakoś rok temu mój #rozowypasek po ukończeniu studiów szukał pracy. Szukała dość długo (według niej) i w końcu znalazła, mówiła mi, że będzie zajmować się fakturami czy czymś takim.
W momencie, w którym dowiedziałem się co to za firma i na jakie stanowisko finalnie ją przyjęli (zupełnie co innego niż mi powiedziała) powiedziałem co i jak będzie robić prawdopodobnie i powiedziałem jej, że może lepiej jak skorzysta z innej oferty pracy (pewnej ze względu na znajomości oraz znała go dobrze z praktyk i lubiła) stwierdziła, że spróbuję okres próbny (3 miesiące) i wtedy zdecyduje.
Przez te trzy miesiące widziałem, jak po prostu męczy się z tematami, które nigdy nie były jej mocną stroną (i nadal nie są). Ale teściowa się cieszyła, dziadkowie się cieszyli jedynie teściu miał takie podejście jak ja - temat nigdy ci nie leżał i nie leży? Nie brnij w to, bo się zajedziesz.
Coraz bardziej ją nagabywałem, żeby zrezygnowała z tej pracy czasem nerwowo fakt faktem, bo tylko oboje się tym męczymy (ona pracą a ja jej narzekaniem). Ale że jest ona dość uparta i lubi pokazywać, że da radę, to podpisała umowę na trzy lata, żeby zrobić mi na złość... (sama mi powiedziała że chciała mi zrobić na złość).
Pracuje już tam prawie rok wszystko, o czym jej mówiłem, sprawdziło się (no może wszystko, sprawdziło się w całości tylko to, co uważaliśmy za negatywne a pod względem pozytywów tej pracy w jej przypadku jest mało).
Szansy na awans nie ma ze względu na pojęcie o swojej pracy oraz podejściu do tej tematyki. (odbębnić 8h i wywalone na temat - na początku uczyłem jej podstaw z tego co sam znam i przy czym ona pracuje, ale bezskutecznie. Gdzie przy innych dziedzinach tylko ją wprowadziłem a aktualnie mnie przerosła lub zrównała się ze mną i teraz razem wymieniamy się doświadczeniami czy wiedzą).
Jakoś się trzymałem z tym wszystkim do tego tygodnia. Miała być typową pracownicą biurową bez wyjazdów, bo potrzebowali kogoś stricte do biura (dołożyli jej pracę, której nie ma wpisanej w zakres obowiązków "ale jej pasuje i nic z tym nie zrobi" + ma wszystko, co normalnie ma dane stanowisko wpisane, czyli między innymi wyjazdy, aby przeprowadzać wdrożenia+szkolenia).
No i jakoś to leciało ona, się tam trzymała ja znowu słyszałem, że coś nie wyszło i tak do początku tego tygodnia kiedy to się dowiedziałem, że jednak Ona również ma jechać na wdrożenie mimo tego, co mówiło jej kierownictwo i dyrektorzy (mówiłem jej, że pewnie tak będzie, skoro w papierach ma to i tak wpisane to olała temat i stwierdziła, że jakoś to będzie).
Wyjazd dwa tygodnie (powrót na weekend do domu) i wielki smutek różowej, że jak to tak długo beze mnie ja mam #!$%@? o to a jej smutno, że jestem o to zły (Nie byłbym zły gdyby nie było tak jak mówiłem oraz tak olewczo do tego wszystkiego nie podchodziła i faktycznie coś działała pod względem swojego rozwoju w kierunku pracy i faktycznie jej to wychodziło + nie miałaby na początku swojej pracy ofert o wiele bardziej jej pasujących, ale hej trzeba spróbować czegoś nowego, a potem się w tym kisić i mówić, że nie wie co z tą pracą zrobić). Na argumenty moim zdaniem oraz znajomego, z którym rozmawiałem dość logiczne i rzeczowe, dlaczego nie powinna tam pracować, jest jej smutno i nie wie co zrobić i koniec. Jakiś czas po takiej rozmowie jest spokój z narzekaniem, a potem to samo i tak w kółko.
Chce się rozwinąć w pewnej kwestii i czerpać z tego zysk zakładając firmę. Tylko temat też ciężki, bo tak jak odkąd jesteśmy razem, namawiałem ją, żeby zaczęła tak wzięła się dopiero teraz za to a miała okazje złapać na prawdę dużo fajnych zleceń przez ten czas a teraz jest posucha.
Mirki przesadzam? Czy może faktycznie różowy powinien już dawno zrezygnować z tej pracy dla dobra siebie, mnie i nas? Bywały momenty gdzie chciałem ją rzucić ze względu na jej upartość, aby koniecznie zostać w tej firmie, ale kocham ją i wolałbym to jakoś rozwiązać. Zmiana miejsca zatrudnienia wchodzi w grę, ale ma takie wymagania co do nowego miejsca pracy, że nie znajdzie takiej, tu gdzie mieszkamy.

#logikarozowychpaskow #rozowepaski #praca #pracbaza #zwiazki

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #5f40a12e8fce6809e1a68ffd
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Precypitat
Przekaż darowiznę

[======..................................] 15% (36zł/235zł)
Uzbieraliśmy już na 3 lat działania AMW!
  • 21
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Będziesz miał ciężko z nią kolego. Wiem, że miłość, ale to tylko jedna z wielu cech związku. A jej brakuje dojrzałości i chyba w ogóle nie patrzy w przyszłość z Tobą. Musisz sobie przemyśleć czy aż tak ją kochasz, żeby męczyć wasz związek. Kobieta wyraźnie nie dojrzała do stabilnego związku i dorosłego życia.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania namawiaj ja dalej do rzucenia pracy to wtedy będziesz miał cyrk. Jak nie będzie mogła znaleźć innej to będzie to twoja wina bo ja namówiłeś na rzucenie pracy. Głupio masz poukładane w głowie :/ przykro się czyta ten tekst.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: trochę zachowujesz się jak jej ojciec a nie facet. Wiadomo że chcesz dobrze, szczególnie że praca to ważna sprawa. Ludzie jednak nie lubią jak próbuje się ich zmieniać i raczej nie wyjdzie z tego nic dobrego (a sam widzisz że robi Ci na przekór). Z drugiej strony słuchanie ciągłych narzekać jak to źle może po prostu #!$%@?.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Wiesz czym jest wsparcie? Wsparcie jest wtedy kiedy partnetka mówi Ci "chciałabym spróbować, to dla mnie ważne" a Ty mimo swoich wątpliwości ją wspierasz. Możliwe, że ma do przerobienia jakieś swoje wewnętrzne tematy, może chce sobie coś udowodnić i takie doświadczenie jest jej potrzebne. To dobrze, to znaczy, że się rozwija. Ciebie jakby wkurza fakt, że ona podjęła taką decyzję chociaż Ty byłeś przeciwko. Tylko, że to jest jej życie
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: bo robisz błąd #!$%@?ąc się z nią jak z upośledzonym dzieckiem, sam mówisz, że ją np. "nagabujesz". Gdyby to był Twój przyjaciel, ale taki co możesz być z nim szczery i zależy ci na nim, gdyby to był Twój brat, to po tym okresie próbnym powiedziałbyś mu "stary ale albo przestajesz narzekać albo się zwalniasz, bo tego nie da się słuchać, ja tego nie będe słuchał, bo problemy się rozwiązuje
  • Odpowiedz
@JimNH777: dokładnie, problemy są od tego by je rozwiązywać, a nie wiecznie narzekać, albo słuchać narzekania. Jak przedstawiasz komuś możliwości, które może podjąć, a on z tym nic nie robi, albo nawet nie bierze ich pod uwagę - to najlepiej, żeby skończył #!$%@?ć, bo do niczego to nie doprowadzi, oprócz tego, że będziesz zdenerwowany. Tak się zachowują tylko słabi i niestabilni emocjonalnie ludzie nieradzący sobie z własnymi problemami, rzutując przy tym
  • Odpowiedz
@Ravciu: kobiety mają potrzebę się wypłakać. Co jest dokładnie właśnie narzekaniem bez chęci rozwiązania. Wsparcie dla nich to jak wysłuchasz (określenie emocjonalny tampon nie wzięło się z niczego). Jest jednak różnica między wyzaleniem się po złym dniu a spowodowaniem sytuacji gdzie każdy dzień jest tym złym.
  • Odpowiedz
@JimNH777: i od faceta zależy czy będzie tym tamponem, któremu wiecznie będzie #!$%@?ć humor, czy nie :), ja wole spokojne życie. Masz problemy to jest rozwiązuj. Wkurza Cie praca? - rzuć ją. Wkurza Cie ktoś? - olej go, nie masz pieniędzy? - szukaj sposobu by je zdobyć. Działanie - tylko i wyłącznie.
  • Odpowiedz
@Ravciu: spoko. Jak Ci przyjdzie różowa z pracy po 8 godzinach to zobaczymy :) Tzn jakby. Ci powiedziała że słuchaj mam ochotę teraz przez 20 minut przytulić się i ponarzekać bo to mnie odpręża a jestem nabuzowana. To mnie zrelaksuje i potem będę miła i uśmiechnięta. To co byś zrobił? Tłumaczył jej że różowe są nielogiczne i nienormalne? :)
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@JimNH777: ja nie wiem, Ty zakładasz, że wszystkie baby jedyne co robią to wiecznie narzekają i szukają pocieszenia xd, nie wszystkie tak robią. Legendy głoszą, że kiedyś jakaś różowa powiedziała słowa przez Ciebie przytoczone.
  • Odpowiedz
OP: @blend: czy gdyby jej się podobało to, słuchałbym o tym, że wolałaby robić co innego? Gdzie to narzekanie zaczęło się jakoś po 2 miesiącach okresu próbnego? Wydaje mi się, że nie. Chyba że mam różowego masochistę, ale tak długo jak z nią jestem potrafiła zmienić to co jej nie odpowiada a tu sprawa ma się zupełnie inaczej. Miała możliwość zmiany na coś, co przez okres praktyk podobno mocno jej
  • Odpowiedz