Wpis z mikrobloga

Swojego czasu byłem prawdziwym chadem, niczego mi nie brakowało, idealna twarz, idealne geny, idealna fryzura, idealne BMI. Co weekend mogłem sobie pozwolić na inną pannę. Wracałem nad ranem z dyskotek, a mój zapach mieszał się z wonią wódki i płynów ustrojowych z zawilgoconych cipeczek. To były czasy, Panny były łatwe - rwałem je jak wiśnie w sadzie. Nieskrępowany niczym hedonizm, seksualne orgie i brak wszelkich zahamowań, całkowity brak poczucia wstydu.

A dziś? Dziś jak wracam z takiej eskapady czuję się jak człowiek śmieć. Nie jestem w stanie spojrzeć w lustro - zaś woń dziewczyny utrzymuje się na mnie mimo drugiego już prysznicu. Czuję jakiś wewnętrzny wstręt do samego siebie, wstyd mi za to co wyprawiałem zeszłej nocy.

Macie może jakieś rady, jak poradzić sobie z tym poczuciem winy? Z tym uczuciem grzechu?

#przegryw #prawdziwyprzegryw
  • 2
  • Odpowiedz