Wpis z mikrobloga

Jak znaleźć pomoc?

Kilka miesięcy temu napisałam Wam o swoich pierwszych wrażeniach z terapii. Po tamtym poście napisało do mnie już kilkanaście osób z prośbą o polecenie psychiatry lub psychoterapeuty. Niestety, nie podam Wam żadnych nazwisk, bo to, że ja się dogadałam ze swoim terapeutą, nie znaczy, że każdy to zrobi :) Ale mogę Wam powiedzieć, w jaki sposób szukałam. Nie jestem żadną wyrocznią i na pewno każdy, kto już przeszedł tę drogę, ma swoją historię. Jestem jednak człowiekiem bardzo rozważnym i odczuwam ogromny lęk przed porażką, więc dołożyłam wszelkich starań, by tej porażki nie przeżyć. Poniżej przedstawiam Wam garść wskazówek i załączam dwie infografiki na ten temat w ramach ściągi :)

PROCES SZUKANIA POMOCY
0. Najpierw poszłam do psychiatry, aby doradził mi, jaki nurt psychoterapii jest dla mnie najlepszy. Wiecie, ile ich jest? Poznawczo-behawioralny, humanistyczno-społeczny, Gestalt, psychodynamiczny, integracyjny, psychoanalityczny, systemowy… Byłam zagubiona, a ponieważ BARDZO nie chciałam przeżyć porażki, poradziłam się psychiatry. Zarówno psychiatry, jak i terapeuty szukałam wedle poniższych wskazówek.

1. Szukałam w poradni zdrowia psychicznego. Byłam kiedyś w prywatnym gabinecie i byłam bardzo zawiedziona, do dzisiaj zastanawiam się, kto dał tej babce dyplom. Postawiłam więc na poradnie i centra zdrowia, bo tam specjaliści są pod stałą kontrolą, przechodzą superwizje. Za wikipedią: “Celem superwizji jest pomoc terapeucie w przyjrzeniu się jego własnemu doświadczeniu w pracy z pacjentem, ewentualnym przeszkodom w tym kontakcie leżącym zarówno po stronie samego terapeuty jak i pacjenta, jak również zapewnienie wysokiej jakości świadczonych usług terapeutycznych.”
Poza tym odnoszę wrażenie, że do takiej poradni, jeśli ma ona renomę, nie zatrudnia się ludzi z ulicy, są to sprawdzeni specjaliści.

2. Dokładnie wczytałam się w doświadczenie każdego specjalisty. Od kiedy praktykuje, gdzie praktykował, brałam pod uwagę wszelkie staże, kursy, konferencje, prowadzone blogi. Wielu z nich ma wpisane w swoje CV obszary zainteresowań - jedni lekarze/terapeuci opiekują się osobami w depresji, z nerwicami, zaburzeniami odżywiania, inni pisali w tej sekcji o schizofrenikach, zaburzeniach osobowości. Wiecie, każdego kręci coś innego.

3. Bardzo ważną dla mnie kwestią była znajomość angielskiego, bo to zwiększa szansę (ale nie jest oczywiście jednoznaczne) na zgłębianie najnowszych badań i doniesień naukowych w swojej dziedzinie. Prawdopodobnie większość z tych specjalistów zna angielski, ale jeśli dla kogo jest na tyle ważny, że nie zapomina go wpisać w swoje CV na stronie internetowej pracodawcy, to prawdopodobnie go używa. Tak mi się ubzdurało, ale z terapeutką trafiłam doskonale, bo rzeczywiście czyta książki, słucha podcasty i dokształca się po angielsku.

4. Po tych krokach miałam co najmniej kilku dobrych specjalistów, więc zaczęłam przyglądać się ich twarzom, zastanawiając się, której bardziej zaufam. Pod uwagę brałam też takie kryteria jak wiek itd. Tu rozważałam wszelkie subiektywne odczucia wobec tych specjalistów (psychiatrów, terapeutów). Płeć może być też ważnym kryterium, bo jeśli ktoś ma jakieś traumy związane z kobietami/mężczyznami, to może być mu trudniej rozmawiać z osobą tej płci. Ale nie musi oczywiście.

FAQ
→ Jaki to koszt?
W przypadku prywatnej psychoterapii w Warszawie koszt waha się między 120 a nawet 450 zł za sesję. Wszystko jest uzależnione od doświadczenia czy też tytułu naukowego danego specjalisty. Wiadomo - u profesora zapłacisz odpowiednio więcej niż u magistra.

→ Czas trwania terapii
To sprawa indywidualna. Jeśli mówimy tu o kilku/kilkunastoletnim bagażu złych doświadczeń, to nie da się tego załatwić w pół roku. No, może się da, ale po co dawać sobie deadline? Moja terapia trwa już ponad rok, w komentarzach pod poprzednim wpisem były osoby, które pisały o 3, 4 i 5 latach. Proces zdrowienia psychiki jest długi i czasem nieprzewidywalny. Poszłam do terapeuty z kwestią tylko rodziców, a okazało się, że potrzebuję przepracować też inne kwestie.

→ Praca własna
Terapia to nie tylko spotkania z terapeutą (czy też farmakoterapia, jeśli jest potrzebna, bo lekarz stwierdza depresję). To też praca własna, np. z różnymi książkami. Polecam, szczególnie te, które się przerabia z ćwiczeniami. To także słuchanie podcastów (polecam na YT: Strefa psyche uniwersytetu SWPS). W poniedziałek polecę Wam pierwszą książkę, pozycję - jak dla mnie - obowiązkową w przypadku problemów z relacją z rodzicami.

→ Zeszyt do terapii
Prowadzę taki zeszyt od momentu, gdy podjęłam decyzję o leczeniu swojej głowy. Zapisuję tam wrażenia po sesji, pytania czy historie, które chcę powiedzieć na kolejnej sesji. Zapisuję też prace domowe, bo takie na swojej terapii dostaję. Już po roku mogę powiedzieć, że doceniam prowadzenie go, bo widzę progres i to mnie motywuje. Widzę, jaka byłam na początku, gdy przyszłam na terapię, a gdzie jestem teraz i wiem, że cholernie było warto.

→ Czy za X czasu po terapii moje demony przeszłości wrócą?
To nie jest tak, że to wraca albo nie wraca. Bo to nie jest tak, że nagle staniesz się nowym człowiekiem. Twój rdzeń jest cały czas taki sam, ale uczysz się inaczej patrzeć na życie. To proces, tak jak proces wychowywania w dzieciństwie. Trudno mi powiedzieć, czy to wraca. Musisz sobie wybudować podwaliny pod siebie, musisz zbudować mocne fundamenty swojej samooceny, asertywności itd. Nauczysz się uważności i tego, że zły okres też jest w porządku, jeśli jest tylko jakimś okresem i nie ma co się biczować, nawet gdy złe myśli wracają. Nauczysz się je okiełznać. Ale wydaje mi się - a na pewno chcę w to wierzyć - że po terapii traumy nie wrócą w tej samej postaci. Jeśli wrócą, to mniejsze, bardziej plastyczne i do pokonania, bo poznasz narzędzia, które Ci pomogą w tym.

→ Czy warto się przygotować do pierwszego spotkania?
Moim zdaniem tak, ale każdy jest inny! Znajomy poradził mi, aby wszystko, co mnie trapi, sobie spisać, bo ze stresu mogę zapomnieć, jak się nazywam. Tak było. Pod gabinetem już prawie zrezygnowałam, bo przecież moje problemy są śmieszne, dajta spokój, co to za problemy. Na szczęście miałam przy sobie zeszyt, w którym przez tydzień pisałam, co mi na duszy leży, co przeszkadza. W pierwszym komentarzu załączam kolejną grafikę o tym, jak się przygotować.

To by było na tyle, moi drodzy. Zachęcam do zadawania pytań i dzielenia się swoimi doświadczeniami w szukaniu dla siebie pomocy! W weekend dodam również dodatkowy post z zebranymi miejscami, gdzie można się udać po pomoc psychologiczną w chwili kryzysu.

Dziękuję każdej osobie, która chciała być ostatnio wołana. Bardzo mnie to cieszy! Mam nadzieję, że uda mi się zawołać wszystkich, nigdy tego nie robiłam ;) Ale! Jeśli macie pomysł na hasztag, który chcielibyście obserwować, to dawajcie znać w komentarzach!

---------------------------------------------------------------------------------------
Nie jestem ani lekarzem, ani terapeutą. Informacje zawarte w poście są oparte na moich doświadczeniach.

#depresja #terapia #psychoterapia #gruparatowaniapoziomu #ciekawostki
nicari - Jak znaleźć pomoc?

Kilka miesięcy temu napisałam Wam o swoich pierwszych ...

źródło: comment_1595584853qnVZlXCQiWSX0nMmmtZ4U9.jpg

Pobierz
  • 149
@carnaval: nie byłam nigdy w szpitalu. mam znajomego, który korzysta z tej formy i jest zachwycony.

Tak jak pisałam kilka razy we wpisie - opieram się tylko na swoich doświadczeniach :) Ale w weekend planuję zebrać różne adresy i telefony, gdzie człowiek może się zwrócić o pomoc bezpłatnie (lub za niewielką opłatą), więc pewnie pojawi się wzmianka i o tej formie pomocy.
konto usunięte via Wykop Mobilny (Android)
  • 7
@tangerine_: ja wtedy miałem przerwę, ale .oka grupa "pracowała" czyli jesteś na L4 po prostu. Teoretycznie o 8:00 musisz tam być, 8:30 śniadanie, a potem to sesja, przerwa, sesja i tak leci. 14 koniec, obiad i dom, ale wiesz jak to jest ( ͡° ͜ʖ ͡°) my po czasie to przychodziliśmy w trakcie albo po śniadaniu, powroty też różnie (niektórzy olewali obiad)

Szpiral jest dobry bo jest
konto usunięte via Wykop Mobilny (Android)
  • 6
@nicari: tak, ja miałem az 3 xD od marca 2019 do czerwca mi zeszło bo

1) chciałem się dostać do Krakowa na pół roku + OLZON, nie dostałem się
2) do Rzeszowa na oddział nerwicowy - też nie

Aż dostałem się na ogólny na szopena :D szpitalem bym tego nie nazwał bo była mega luźna atmosfera, jak w domu. Salka + kuchnia, spoko terapeutki, nawwt na wycieczce 3 dniowej byliśmy


Do
@carnaval: mi terapeutka poleca terapię grupową dla osób DDD, ale trochę się obawiam zarówno tego, że będę musiała mówić o swoich problemach w grupie (a o to chyba chodzi w terapii grupowej :D), oraz tego, że nie wiem, czy bym sobie poradziła emocjonalnie z historiami innych osób.

To musiało kosztować sporo odwagi, bym iść tam i mówić o sobie, pracować nad sobą wspólnie z innymi. Naprawdę szanuję.