Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Co mam zrobić w sytuacji, gdy znalazłem się między młotem a kowadłem?

Firma, w której aktualnie pracuję przeprowadziła 2 fale zwolnień, prawdopodobnie będzie 3 fala, chociaż firma stanowczo zaprzecza. Tak więc sytuacja niepewna. Praca tam bardzo mi się podoba, zarabiam średnio, ale pracuję w tym co lubię, jest opcja do rozwoju i mam już dość pracy w innych gówno-pracach typu kasjer czy magazynier. Problem w tym, że gdyby mnie zwolnili to nowej pracy szukałbym z 3-6 miesięcy, bo jest mało ofert obecnie, duża konkurencja i nie mam zbytnio doświadczenia, nie chciałbym pracować znowu w innych gównopracach za minimalną tylko w tej konkretnej branży.

Dlatego obecnie mieszkam z rodzicami, ale mam już tego serdecznie dość. W domu nic nie mogę zrobić jak chcę bo awantura, rodzice z tych co zawsze wiedzą wszystko najlepiej, a inni się mylą. Chociaż jedyne co robią to oglądają TV i chodzą do kościoła wiec nie wiem skąd mają ponadprzeciętną wiedzę i umiejętności w każdym temacie. Tak więc wegetuję tutaj i nawet się nie stawiam, bo już nie chcę słyszeć pieprzenia jakichś głupot jak powinien żyć, co robić co nie, zwłaszcza że moi rodzice kilkanaście lat temu mieli własną, malutką firmę, ale zbankrutowali, władowali się w długi na kilkadziesiąt tysięcy, od tego czasu żyją za 2 minimalne dorabiają w gówno-pracach i chcą mi dawać jakieś rady, gdy ja zarabiam więcej niż oni razem. Przed epidemią wynajmowałem pokój i miałem spokój, na czas epidemii wróciłem do domu rodzinnego. Teraz chciałbym wrócić do miasta, no ale jest ryzyko utraty pracy przez zwolnienie, nie mam zbyt dużych oszczędności i szczerze mówiąc szkoda by mi było wydawać całe moje oszczędności na przetrwanie na bezrobociu, szukanie nowej pracy gdybym z dnia na dzień stracił robotę.

Tak więc mam tak naprawdę dwie opcje - młot albo kowadło czyli:
- powrót do miasta i wynajem pokoju. Z jednej strony święty spokój, ale z drugiej stres, bo jak mnie wywalą z roboty przez koronawirusa to szukam pracy 3-6 miesięcy i wydaje praktycznie całe moje oszczędności przez ten okres, bo wynajem, rachunki, jedzenie czyli wegetacja w wersji minimum to 2000 zł miesięcznie. No i jest ryzyko, że jak nie znajdę pracę to będę musiał wrócić do poniżającej pracy typu kasjer czy magazynier, bo nic nie umiem. Ale wtedy też będę ostro wegetował zarabiając 2000 w takiej pracy w mieście.
- mieszkanie z rodzicami i słuchanie pieprzenia każdego dnia, jak wszystko robię źle i że powinien ich słuchać, chociaż w du* byli i gó* widzieli. Wegetacja bo nic tu nie mogę robić oprócz korzystania z internetu, co tylko dobija jeszcze mocniej. Nie muszę się martwić o finanse, spokojnie mógłbym sobie spokojnie żyć nawet jakbym stracił robotę i szukać bez stresu nowej, ale z 2 strony co to za życie?

#przegryw #pracbaza #korposwiat

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #5edcfd06408f73906dad8f45
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: sokytsinolop
Roczny koszt utrzymania Anonimowych Mirko Wyznań wynosi 235zł. Wesprzyj projekt

[........................................] 1% (2zł/235zł)
Uzbieraliśmy już na 1 lat działania AMW!
  • 5
  • Odpowiedz
Zrób jak większość (w tym ja) #!$%@? wszystko i wyjedź za granicę do duzego miasta. Będzie zauważalna różnica.
  • Odpowiedz