Wpis z mikrobloga

Jeszcze bez żadnego trybu:

1. Fetyszyzacja cyferek z Ministerstwa Zdrowia nie ma żadnego sensu. Cyferki zależą m.in. od a) liczby testów b) jakości (np. swoistości) tych testów c) miejsca robienia testów. O co chodzi? A o to, że jeśli np. zrobi się testy w miejscu "eksplozji" nowego ogniska - w kopalni, w fabryce mebli - siłą rzeczy liczby w statystykach podskoczą. Co to znaczy? Wielkie nic. Liczba zarejestrowanych przypadków nie znaczy nic. Nic. Nie mówi nic o tym co się dzieje poza danym ogniskiem, nie mówi nic o liczbie bezobjawowych, nie mówi nic o wiarygodności przeprowadzonych testów. Jedyny - względnie - wiarygodny wskaźnik to liczba zgonów na COVID.

2. Fetyszyzacja liczb bezwględnych ma tyle samo sensu - zero. Ostatnio usłyszeliśmy o tym, że w USA "pękło" 100 tysięcy zarażonych. Robi wrażenie. Tyle że warto pamiętać, że a) Stany to państwo, ale to nie takie państwo jak Hiszpania czy Belgia (albo jak Luksemburg) b) państwa różnią się populacją, różnią się gęstością zaludnienia (i milionem innych parametrów) c) Stany liczą sobie 320 milionów obywateli, tyle co 2/3 wszystkich państw Unii. Dlatego ich porównywanie w oparciu o gołe liczby nie ma sensu. Podobnie jak epatowanie liczbami bezwględnymi - to tani chwyt. Te 100 tysięcy to ledwie 0,03% populacji Stanów. Do tego pamiętajmy, że większość z zarażonych przejdzie COVID bezobjawowo. Mało tego - Medicare dopłaca 20% do każdego pacjenta "covidowego", więc istnieje realne ryzyko zafałszowywania tych statystyk w górę. Oznacza to, że realnie może to nie być 100 tysięcy, ale np. 85 tysięcy. Albo 80 tysięcy. Albo 50 tysięcy. Najbardziej wymierny (mimo że nadal ułomny) wskaźnik na Worldometer to liczba zgonów / 1M populacji.

#koronawirus #rozumwczasachzarazy
Dutch - Jeszcze bez żadnego trybu:

1. Fetyszyzacja cyferek z Ministerstwa Zdrowia ...

źródło: comment_1590882323E4aObx5tsyWGbk4OYZcYUV.jpg

Pobierz
  • 15
@Dutch: a zaniżone staty mogą być? np 125 tysięcy, 150 tysięcy, 200 tysięcy? Czy w 2 stronę to już nie działa? Bo równie dobrze może ktoś umrzeć na zawał serca i nie mieć wpisanego COVID. Albo nawet nie mieć ubezpieczenia i wtedy nikt go tam nie będzie leczył.
@Croce:

no ale chyba zgodzisz się, że np przy pojedynczym ognisku w stolicy Luksemburgu i pojedynczym ognisku w jakimś podobnym pod względem populacji mieście w USA liczenie skali epidemii poprzez liczbę zgonów na milion populacji całego kraju sztucznie zawyży problem w Luksemburgu?

Zgodzę się, ale umówmy się - Luksemburgów jest mało i to nie o nie się sprawa rozbija ;)