Wpis z mikrobloga

@void1984: my właściwie całą drogę jechaliśmy w deszczu. nawet moje przeciwdeszczowe ubranka nie dały rady w 100% - choć trudno tego od nich wymagać, skoro jeden samochód mnie oblał tak, że woda mi wleciała za kołnierz ;)
@blubi_su: Ja je szukałem po zmroku i w ulewie. Wraz z vervurax-em.

Gdyby nie miejscowy którego zdybałem w samochodzie, który nieopatrznie stanął za nami na zadupiu to wiele godzin więcej by upłynęło.

(Ten sympatyczny facet widząc że podchodzę do niego najpierw spieprzył do tyłu 6m na wstecznym przy próbie kontaktu. Plotki o krwiożerczych motocyklistach są przesadzone).