Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Kurczę, ale jestem zły na siebie i na wybór słabej pierwszej pracy i słabej uczelni...

[TLDR] - zamiast po technikum od razu iść na polibudę, aby czegoś się nauczyć i później ogarnąć spoko pracę, to wybrałem słabo płatne "IT Technical Support L1/L2" i bezwartościowe studia zaoczne na pseudo uczelni.
Jestem w kiepskiej sytuacji, bo ze swoją tylko fundamentalną wiedzą (np w programowaniu) nie będę w stanie zmienić pracy na lepszą, a przeniesienie się na polibudę to będzie tylko zmarnowany rok czasu i wyrzucone pieniądze w błoto.
Nie wiem co teraz jest najlepiej zrobić - rzucić pracę i pójść na dzienne, czy może zostać w tym bagnie i liczyć na szczęście...

[Trochę czytania]:
Zaraz po ukończeniu technikum i zdaniu matury byłem zdecydowany, aby udać się, studiować dziennie informatykę na polibudzie.
Pierwsze listy przyjęć zostały ogłoszone, tak więc jadę pociągiem na uczelnie, wszystko pięknie załatwione, podpisy złożone i już po części czuję się studentem.
Ze znajomym zaczynam ogarniać jakieś skromne mieszkanko i ewentualnie akademik. Wszystko idzie po dobrej drodze, już sobie w głowie wyobrażam jak to będzie przeprowadzić się do innego miasta, mieszkać "samemu" i ogólnie jak to wszystko może wyglądać. W międzyczasie dostaję wiadomość, że został mi przydzielony akademik, więc jeszcze bardziej się ucieszyłem, bo na uczelnię będę miał niecałe 100m.

Gdy już wszystko jest fajnie zaplanowane, to dostaję telefon, że zostałem przyjęty do pracy, do której miałem rozmowę ponad miesiąc temu.
Jest to zaledwie marne "IT Technical Support L1/L2" i ze śmiesznym 2750zł brutto, lecz trochę się tym faktem podjarałem, bo jakby nie było pierwsza w życiu praca, świeżo po technikum i od razu po pierwszej rozmowie rekrutacyjnej w życiu.
Większość ludzi, których pytałem się na różnych forach radziło mi, abym podjął tę pracę, w związku z czym tak też zrobiłem.

Po podpisaniu umowy ciągle miałem pełno myśli związanych z tym, czy aby na pewno dobrze zrobiłem, nie umiałem zasnąć, bo byłem tym tak bardzo przytłoczony.
W następny tydzień wysłałem swoją rezygnację na polibudę i przy okazji aplikację w trzecim-ostatnim terminie, również na informatykę, lecz w trybie zaocznym.
Niestety ze względu na małą ilość wolnych miejsc nie zostałem przyjęty i byłem w słabej sytuacji, bo wszystkie uczelnie, które mnie interesowały miały już zakończoną rekrutację.

Chcąc nie chcąc zapisałem się na informatykę zaoczną na prywatną uczelnię w moim regionie.
Od samego początku wiedziałem, że nie będę z tego faktu zadowolony, no ale nie chciałem być rok do tyłu z nauką.

Jestem teraz po kilku zjazdach i przy okazji po kilku miesiącach pracy.
Uczelnia poziom śmieszny, każdy mówi, że jak się płaci, to przechodzi się dalej. Wykładowcy są tutaj tylko dla łatwej kasy, jest tylko kilku wartościowych.
Ludzie, którzy tutaj przyszli na informatykę, w ogóle nie mieli z nią wcześniej styczności - bo gdy było mówione o typowych podstawach podstaw - system binarny to większość robiła tylko wielkie oczy - "co to jest", jprdl...

Na roku tylko ja i kilka osób było powiązanych z tym kierunkiem - ukończone technikum/praca w it.
Jeden wykładowca dowiedział się, że jestem po jednym z najlepszych techników w Polsce i nie dowierzał czemu wybrałem tą uczelnię, i jak to powiedział "przecież tutaj zaocznie niczego się nie nauczysz, tutaj przychodzi się tylko po papier".
Nie ukrywam, poczułem się wtedy tragicznie, chciałem jak najszybciej stamtąd wyjść, bo poczułem się jakbym naprawdę zmarnował kilka miesięcy na te bezwartościowe zjazdy.

Gdy tylko pomyślę o tym, że w technikum nieskromnie mówiąc byłem jednym z najlepszych uczniów - sukcesy z projektami, na olimpiadach, zawsze moja wiedza znacznie wyprzedzała innych itd. i zamiast kontynuować dobrą passę, to wybrałem chyba najgorszy możliwy wybór - słaba praca + słabe studia.

Jestem załamany, mogłem tak jak inni pójść na dzienną polibudę, znacznie więcej się nauczyć i później ogarnąć już w miarę dobrze płatną pracę. Ja poszedłem na łatwiznę i nie dość, że do niczego ta uczelnia mi się nie przyda, to również i praca niczego nie nauczy, bo to jest typowy technik informatyk za psią stawkę...
Aż głupio jest mi spotkać się z moimi naprawdę wspaniałymi nauczycielami z technikum, pokładali oni we mnie duże nadzieje, a ja to wszystko zaprzepaściłem.

Jestem zły na siebie, niepotrzebnie słuchałem się innych, aby podjąć tę pracę. Poszedłbym na te studia dzienne i bym był zadowolony, a tak tylko stoję w miejscu. Jeżeli nawet zdobędę ten pieprzony papierek, to i tak będzie wstyd komukolwiek go pokazać, bo wydaje mi się, że takie papierki z pseudo uczelni nadają się tylko do podtarcia tyłka.

Od pierwszego zjazdu nie mam w ogóle humoru, nie wiem co mnie tutaj jeszcze trzyma, chyba tylko to, że mieszkam jeszcze z rodzicami i obiecałem im, że zdam te studia. Niestety nie rozumieją oni, że jestem niezadowolony.
Uważają, że powinienem się cieszyć, że tak łatwo znalazłem pracę i będę mieć łatwy papierek..
Łatwo mówić, ale uważam, że po studiach dziennych nie dość, że znalazłbym lepszą pracę w czymś, co mnie kręci, to przy okazji i zarobki byłby większe, ehhh...

Niby mogę zrezygnować z tej pracy i studiów, podejść do następnej rekrutacji na dzienne, ale będzie to tylko niepotrzebnie zmarnowane pół roku i zmarnowane pieniądze.
Nie wiem co już mam robić, jestem załamany i zły na siebie.
Pracy nie zmienię, bo moja umiejętności i wiedza na to nie pozwala, ogarniam tylko naprawdę solidnie "rozszerzone" podstawy np. programowania/baz danych, ale nic więcej. Dużo nauki przede mną, ale przez pracę i te pseudo studia mam naprawdę mało na to czasu.

Jestem w bagnie i jakoś muszę się z niego wydostać, bo inaczej to zwariuję, chociaż już chyba wariuję pisząc ten wpis.
Musiałem się wyżalić, bo potrzebowałem wyrzucić to z siebie, a nigdzie nie jest łatwiej niż w internecie ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Jak myślicie, co najlepiej będzie teraz w tej sytuacji zrobić?
Chciałbym rozwijać się w stronę programowania/baz danych, ale jest naprawdę ciężko, bo za dużo rzeczy i człowiek się w tym wszystkim gubi, nie wie, od czego zacząć. Ogarniam solidnie podstawy, ale co dalej to nie wiadomo... ehhh na tirach byłoby znacznie lepiej i prościej....

A teraz idę po tabletki "#!$%@?", bo chyba mi się one naprawdę przydadzą :D
#zalesie #gownowpis #wyznanie
Sorka za te tagi -> #studia #studbaza #informatyka #praca #pracbaza

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: [Wyjazdy studenckie](https://st.pl/$xvynkdla)
AnonimoweMirkoWyznania - #anonimowemirkowyznania 
Kurczę, ale jestem zły na siebie i ...

źródło: comment_KlpPrO1Y4cijweDQczaM8ArLuC6C5nA5.jpg

Pobierz
  • 13
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania:

W tej sytuacji nie wiem co zrobisz, ale brzmisz jakbyś jednak bardzo chciał wrócić na te studia. Dużo osób pewnie Ci tutaj zaraz napisze, że hehe, kończ studia zaocznie i nabijaj exp, ale jak czujesz, że Ci to nie pasuje to idź na te studia przy następnej rekrutacji. Z drugiej strony pamiętaj, że rok w perspektywie życia to nie znowu aż tak dużo i nie jest to też rok
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: jak kogokolwiek może skusić praca za takie pieniądze na takim stanowisku, zamiast melanżowania w akademiku na koszt starych? Nie wiem czy to jest bait czy pasta, bo trochę śmiechłem ale tak jakby z haczykiem w gardle.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: a nie da rady się przenieść na inną uczelnię? Ja bym skończyła ten rok zaocznie, a w następnym się zarekrutowala normalnie, może Ci nawet coś przepiszą. Cóż, człowiek uczy się na błędach, szkoda że zazwyczaj na swoich. Uszy do góry, masz szkołę życia, najważniejsze że już teraz wiesz jak powinieneś zrobić. Rok w plecy? Ludzie kilka lat poprawiają maturę żeby się dostać na wymarzone studia. A Ty w sumie
  • Odpowiedz
Wydupiaj z tej uczelni i składaj za pół roku na to, co Ci pasuje, w tym czasie nie rzucając pracy, aż do momentu semestru zimowego 2020. Złapiesz expa i zarobisz, zanim zaczniesz sensowniejsze studia.
Czasu masz jeszcze w opór, ale szkoda go na tkwienie w studiochlewie (obsranym sam wiesz czym).
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania Studia w Polsce to gówno, jak mawia klasyk. Myślisz, że na dziennych czegoś sensownego byś się dowiedział? XD Jeśli nie pasuje ci ta uczelnia to spróbuj przenieść się na inną, ale nie na dzienne studia - tylko zostań przy zaocznych. Pracę trzymaj dopóki nie nauczysz się czegoś, co pozwoli Ci na znalezienie lepszej. Możesz też chodzić na rozmowy rekrutacyjne, żeby dowiedzieć się czego konkretnie firmy oczekują. Nie napisałeś, czym konkretnie
  • Odpowiedz
Matko jedyna... Chłopaku! Żadne studia w IT nie będą dobre. Papier z uczelni wyższej pokazuje, że wytrzymałeś tam 5 lat. Im bardziej renomowana uczelnia tym więcej sadystów na niej. Tyle. Byłem na inżynierce na dziennych. Uczelnia podobno renomowana. Czuję że zmarnowałem tam 3,5 roku. Na ostatnim semestrze poszedłem do pracy. Coś podobnego do Twojej roboty: IT-cieć. Tylko, że 8 lat temu zarabiałem 1500zł na rękę. Moi koledzy, który byli na zaocznych mieli
  • Odpowiedz
RadosnaEskimoska: Studia na dobrej uczelni nie są stratą czasu, zwłaszcza jeśli chcesz rozwijać wiedzę w różnych gałęziach i uczyć się czegoś więcej niż tylko konkretnego języka potrzebnego do pracy.

Jednak na twoim miejscu bym się nie łamał. Powiem ci z doświadczenia swojego i ludzi z mojego roku (robię teraz mgr z informatyki na AGH). Jeśli interesuje cię stricte programowanie i bazy danych, to możesz się tego spokojnie nauczyć we własnym zakresie.
  • Odpowiedz