Wpis z mikrobloga

#pracbaza #praca #januszebiznesu #toszeronpracuje

#dziendobry z rana :) Zanim zacznę kolejny dzień w biurze, postanowiłem coś skrobnąć na rozgrzewkę.

Pilot był (https://www.wykop.pl/wpis/45135591/pracbaza-praca-gownowpis-od-8-lat-pracuje-w-miejsc/), pierwszy odcinek też, to może coś dalej.

SPACERNIAK

Hurtownia spożywcza to taka pół-korpo. Pół dlatego, ponieważ z jednej strony struktura firmy każe przypisywać poszczególne obowiązki konkretnym działom, pół nie, ponieważ większość zatrudnionych tu ludzi wykonuje pracę każdą, do której tylko się nadaje. Oznacza to, że jeśli jesteś osobą z księgowości to na przykład nie przeszkadza, aby w okresie przedświątecznym przygotowywać paczki bożonarodzeniowe - oczywiście nie dla pracowników, tylko klientów ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Paczek rokrocznie sprzedajemy kilkanaście/dziesiąt tysięcy. Paczka to nazwa zwyczajowa, normalnie jest to torba ze świątecznym nadrukiem wypełniona słodyczami. A żeby taka torba pojechała do pracownika innej korporacji, trzeba ją najpierw wypchać.

Wymyślono zatem motyw taśmy produkcyjnej w postaci ludzi. W centralnym punkcie magazynu rozstawia się palety tworzące coś w rodzaju elipsy. Punktem początkowym jest paleta z siatkami, bierzemy sztukę i rozwieramy. Dalej przechodzimy obok każdej kolejnej palety na której znajdują się displaye z określonymi produktami i ładujemy słodycz do siatki. Po zrobieniu takiego okręgu siatka jest wypełniona po brzegi tak, że można ją trzymać za jedno ucho, do tego staje się zwyczajnie ciężka, nierzadko pęka w szwie. Do tej pory nie wymyślono tańszego rozwiązania, zatem ma się dobrze.

Miejsce i wydarzenie szybko ochrzczono mianem "spacerniak", bo jak się patrzy na to z góry, widok gromadki ludzi poruszających się w określonym kierunku i wykonujących określone czynności jest tak samo komiczny, co charakterystyczny. Dochodzi do tego efekt akustyczny, bo przecież kobity elegancko wykorzystują ten czas na wspólne bajdurzenie o pierdołach, do tego wielu ludzi ma w zwyczaju głośno mówić nazwę wkładanego przedmiotu do siatki (żeby się nie pomylić).

Dla jednego jest to w normalnej pracy nie do pomyślenia, kto inny uzna, że fajna odskocznia od codziennej gównianej roboty - i w zasadzie będzie miał rację. Mimo wszystko, człowiek nie jest od tej codzienności zwolniony a spacerniak w najgorętszym okresie jest dla każdego przymusem. Nie jest potem przyjemnie wrócić do biura i spotkać się z lawiną nieodczytanych maili albo dyrektorem popędzającym do czegoś, co miało być zrobione rano.

Inną formą pracy alternatywnej jest tzw. stickerowanie. Rzeczy sprzedawane za granicę praktycznie zawsze muszą mieć na sobie tłumaczenie składu w ichniejszym języku. Widzimy takie naklejki w naszych marketach np. na piwie sprowadzanym z Ukrainy, toteż tak samo kinder niespodzianka wyprodukowana w Polsce musi mieć tłumaczenie arabskie jak jedzie do arabowni - które trzeba na to jajo nakleić. I gdy taki ktoś jak ja tę naklejkę wyprodukuje (zapewniam, że arabskie szlaczki to szczególna forma rozrywki w edytorach grafiki) w ilości 50k sztuk, okazuje się, że dział naklejkowy (tak, jest taki) nie ogarnie ich do jutra, zatem nakleja każdy, kto ma dwie sprawne ręce. Standardowym obrazkiem jest wówczas dział handlowy zawalony jajami albo innymi snickersami a przedstawiciel jakiejś firmy wpraszający się na rozmowę handlową siedzi otoczony ludźmi naklejającymi karteczki na jakieś gówno. Profesjonalizm od a do z ( ͡° ͜ʖ ͡°).

Jedni mają z tym problem, inni niekoniecznie. W kolejnym wpisie wyjaśnię powody.

Pozdrawiam innych pracusiów :)
  • 6
@Toszeron: Szczerze mówiąc liczyłem na jakieś bardziej szokujące historie, bo takie rzeczy moim zdaniem są codziennością małych firm. Ale plusik na zachętę i czekam na coś mocniejszego :)
@Modelowy: Hmm, nie bardzo wiem, co miałbym rozumieć jako szokujące. Jeśli ktoś spodziewał się historii o tym, że ph pojechał w trasę szrotem, któremu po drodze koła odpadły albo o sprytnym sposobie na oszukiwaniu urzędu skarbowego, to takie rzeczy się u mnie nie dzieją jednak :)

Opowiem natomiast, w jaki sposób powstawał dział eksportu i jak dzięki januszowemu postępowaniu próbowano robić prowizorkę zagranico albo o tym, co wynika z prowadzenia ZPCH.
@Toszeron: Hmm, w sumie sam nie jestem pewien czego oczekiwałem po pilocie. Nie mniej jednak czyta dobrze twoje historie i przynajmniej widać, że nie ubarwiasz ich tylko opowiadasz jak było. Czekam na kolejne części :)