Wpis z mikrobloga

Znacie to powiedzenie "Chłopak, dziewczyna - normalna rodzina"? No to z takiej normalnej rodziny jestem. Typowo polskiej nawet.
Pochodzę z rodziny inteligenckiej - mamuńcia jest psychiatrą (tak, tak, kochani; ona psychiatra, ja psychol), a tatuńcio adwokatem (nie chodzi o alkohol, chociaż nazbyt do siebie wziął ten homonim). Najlepsze szkoły, korepetycje, markowe ubrania, ale nie o to przecież chodzi.
Przez większość życia mieli konserwatywne światopoglądy, co nie przeszkodziło im jednak w życiowych wyborach. Zanim się poznali, moja mamusia była rozwódką z dzieckiem, a tatuś podwójnym rozwodnikiem z 4 dzieci, którymi się nie opiekował, rzecz jasna, bo przecież rodzina to świętość. Tylko, że ta nowa, stara nie.
No i tak bez ślubu zrobili sobie mnie. Problemy się zaczęły, kiedy mój stary pijany zaczął chodzić, ups, to znaczy: tatko zaczął mieć problem z alkoholem. Bo mami nie mogąc sobie poradzić nie tylko z samą sobą, byłym mężem i dwójką dzieci, ale nagle jeszcze z nim, zaczęła NADUŻYWAĆ ŚRODKÓW PSYCHOAKTYWNYCH, tak ładnie nazywa się ćpanie, żeby użytkowników ćpunami nie można było nazwać. Leków, rzecz jasna.
I tak sobie żyli, kłócąc się i bijąc na moich kilkuletnich oczach. Traumy mam takie, że większość wspomnień z dzieciństwa mam z okresu do 4 lat, potem pomiędzy tym a końcem podstawówki prawie nic.
Wieloletni stres i przemoc w rodzinie doprowadziły do powstania u mnie poważnych zaburzeń osobowości - a co gorsza, również rozwinięcia się choroby psychicznej.
No właśnie, przemoc. Bo policja bywała u nas często, tylko każde postępowanie i każda Niebieska Karta dziwnym trafem zostawały umorzone. Ciekawe dlaczego...
Papa na starość stwierdził, że jemu to wszystko jedno czy jestem prosta (językowy żarcik, zabawny, prawda?), czy też lesbijką, bo i tak gorzej ze mną nie będzie. Maman zmieniła podejście, kiedy zaczęła mieć podejrzenia, że moja starsza siostra oczko-w-głowie jest homo. Pomyliła się, chociaż nie aż tak całkiem do końca, bo to ta młodsza - moi - lubi dziewczynki. No, tak czy siak na starość została proLGBT, chociaż nawet nie wie o moim biseksualiźmie.
Reasumując: Nie trzeba się nazywać Sebastian i Karina, ani nawet Janusz i Grażyna, żeby sparafrazować "sex, drugs and rock'nroll" na nasz polacki, alkoholowo-przemocowy sposób. A owocuje to takimi #!$%@? Brajankami jak ja.
Jeśli ktoś nie zgadza się z tym, że do #przegryw predystynują nas rodzice, to nie ma pojęcia o czym mówi.
Zaznaczę też, że KAŻDY w dorosłym życiu może zacząć #wychodzimyzprzegrywu i jeśli JanuszPole i typy bez oszczędności zaczną się kłócić, że FCALE NIE GENY MORDA OTYŁOŚĆ DDA, to bubeł w kubeł i usuwanko komentarzy.

Pozdrowionka, przed nami jeszcze tylko pół dnia męki!!!

#sajkostories #depresja #patologiazmiastapatologia #patologia
  • 16
  • Odpowiedz
  • 1
@fatalitymistake: Od kilku lat już nie, odcięłam się od nich całkowicie. Nie mam nikogo, radzę sobie sama. Mój poziom życia spadł, od kiedy z nimi nie mieszkam. W ciągu ostatnich dwóch lat zaczęłam biedować, co jeszcze bardziej pogorszyło moją sytuację. Nie mogę - w obecnym stanie nie umiem - pracować, a codzienność kosztuje.
  • Odpowiedz