Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Historię kieruję do wszystkich #przegryw, #stulejacontent i #szaramyszkadlaanonka

Niecałe 4 lata temu byłem taki jak wy. Ot zwykły, przeciętny Miras lvl 22 prawiczek, który nigdy nie miał atencji ze strony kobiet. Nie miałem jakiegoś parcia na ruchanie, ani na związki, ale gdzieś tam żyłem tymi bajkami o tym, że jak się starasz i angażujesz, to to się nie może nie udać, prawda? Śniłem o pierwszej i czystej miłości, a nie o mniej poważnych związkach co miesiąc. Pewnego dnia poznałem tą słynną szarą myszkę, lvl 22. Ogarnięta, z 3 partnerami na koncie (( ͡° ͜ʖ ͡°)), wierząca, studiująca, pracująca, utrzymująca się sama. Cud, malina. Był fajny, romantyczny wyjazd w góry, romantyczne spacery, seksy, trzymanie za rączki ʕʔ

Po kilku miesiącach pojawił się ktoś trzeci, tak zwany "tylko kumpel". Szara myszka okazała się być maksymalnie zakompleksioną dziewczyną, która łaknęła komplementów innych gości. Czegokolwiek bym nie zrobił, to jej nigdy nie wystarczało. W końcu "tylko kumpel" został #bolecnaboku. Resztami godności zerwałem...

Jak to się skończyło? Dla niej cudownie. Jest z tym gościem do tej pory, co jak można się domyślić, bardziej "poprawia" mi humor. Wylądowała mięciutko z jednego bolca na drugim, znając jej plany, za 2 lata gówniak, szczęśliwa rodzinka itd.

A ja? Z normalnego, przeciętnego gościa, który żył sobie w swoim świecie i miał jakieś plany, stałem się wrakiem. Oczywiście rzuciłem się w wir pracy, pojawiały się jakieś inne kobiety (nic poważniejszego, bo nie będę się w to pchał z niepoukładaną głową). Kariera ruszyła, z biedaka na utrzymaniu starych i bez perspektyw, dobiłem do 4k netto, a oszczędzić udało mi się lekko ponad 30 tysięcy. Zrobiłem prawko, zrobiłem magisterkę, zadbałem o swoje zdrowie, wygląd, kupiłem jakiegoś gruchota, wynajmuje pokój ze znajomymi itd. itd.

Z zewnątrz wyglądam jak zadbany i ogarnięty gość, a w środku umieram. Umieram, bo od 3 lat nie potrafię sobie z tym poradzić, nawet z pomocą specjalistów i psychotropów. Nie chodzi tyle o emocje, bo do byłej nie czuję nawet gniewu, o powrocie nie wspominając. Nie śledzę jej też, jakby to mogło z tego tekstu wynikać, nie utrzymujemy ze sobą żadnego kontaktu. Po prostu... czuję ogromną pogardę i wstyd w stosunku do samego siebie, że dałem się tak zrobić w #!$%@?. Nie rozumiem też jak ona mogła coś takiego zrobić drugiej osobie. To wszystko prowadzi do tego, że kompletnie zamknąłem się na ludzi, bo skoro nie mogę ufać sobie, nie mogę ufać nawet tej najbliższej osobie, to komu mogę? I tak, zdaję sobie sprawę, że to jest kompletnie irracjonalne. Wiem, że ludzie się mylą i popełniają błędy (ja). Wiem, że są na tym ludzie ściery i na takie jeszcze w życiu trafię nie raz (ona), ale... to mi nie pomaga. Nie pomaga też fakt, że oni są 3 lata razem, bo; albo byłem zabawką, albo jestem tak beznadziejny.

Tak jak mówię, chodzę już do psychologa (nawet czwartego), psychiatry, biorę Seronil. Staram się coś z tym robić... nikt mi nie zarzuci, że siedzę na dupie i nie walczę o siebie. No ale niestety, dochodzimy do clue sprawy;

Nigdy nie byłem alfą, by ruchać tak dużo, że odrzucenie mnie nie rusza. Nigdy nie byłem też normikiem, który potrafiłby to stłumić i udawać, że jest ok i będzie super. Byłem po prostu zwykłym gościem, może bardziej w stronę przegrywu, a skończyłem na takim dnie, że nie widzę przed sobą przyszłości. Byłem gnębiony przez całą podstawówkę, byłem odrzucany aż do studiów, rodzice mówili mi, że nic nie osiągnę i powinni "wynająć Ukrów, by mi #!$%@?". Przeżywałem też nieodwzajemnione zawody miłosne, czy... śmierć pierwszego zwierzaka, gdzie już jako 19-letni gość płakałem jak dziecko, a po dziś dzień pamiętam datę śmierci, choć nawet daty śmierci ulubionej babci nie pamiętam. Jednak nigdy, ale to nigdy nie zostałem tak zraniony. Już 3 lata a ja czuję, jakby to się stało wczoraj. Nie jest lepiej, a jest wręcz coraz gorzej.

Czy poszedłbym w drugą stronę, gdybym mógł cofnąć czas? I tak i nie. Nie, bo to mi uświadomiło bardzo wiele rzeczy, dzięki temu ruszyłem swoje życie do przodu. Z drugiej strony tak, bo to wszystko jest zbudowane na naprawdę koszmarnych i destrukcyjnych emocjach i nie wiem, czy aby to nie był początek mojego końca.

To w sumie tyle. Wiem, że wiele osób to wyśmieje, bo dla nich to abstrakcja, że może kogoś boleć rozstanie z jakimś szlaufem, skoro to nie koniec świata. Otóż nie, bo dla mnie to był w pewien sposób koniec świata. Zostałem wrzucony do rzeczywistości, z którą nie potrafię sobie poradzić. Cała wiara w siebie, wiara w miłość, wiara w ludzi... to wszystko po prostu mi się rozpadło.

#gownowpis #zwiazki #logikaniebieskichpaskow #logikarozowychpaskow #niebieskiepaski #rozowepaski

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy dla młodzieży
  • 12
OP: @Ithilnaur: Nie i myślę (zresztą nawet nie tylko ja, tylko psycholog też to doradził), że to jest problem. Tylko że wiem, że moja rozmowa to byłoby wyrzucanie jej wszystkiego w twarz. Nie to, że jej się to nie należy, ale wystarczy pomyśleć logicznie. Czy gdybyś ty miał jakąś swoją dziewczynę od 3 lat, to myślałbyś o jakiejś kilkumiesięcznej miłostce sprzed tamtego czasu, z którą leciałeś w #!$%@? i która
SystematycznyOnkolog: Jesteśmy bardzo podobni. Wczoraj rzuciła mnie dziewczyna, ufałem jej bardziej niż komukolwiek na świecie, kochałem bardziej niż kogokolwiek, zawsze ją wspierałem i otaczałem troską, wyciągnąłem z emocjonalnego gówna, a ona po prawie roku pieprzenia jak to jest we mnie wpatrzona, powiedziała że mnie nie kocha. Czuję, że nic już nie ma sensu, że zawsze już będę sam, że już nigdy nikomu nie zaufam.

Zaakceptował: Eugeniusz_Zua

@AnonimoweMirkoWyznania: Logiczne myślenie - brzmi legitnie, ogarniecie - (z wpisu) też brzmi legitnie, tylko wygląda na to, że bardzo emocjonalny facet jesteś... Niech każdy mówi co chce, ale (generalizując) sporo prawdy w #redpill jest. Nie wiem co mógłbym Ci polecić, doradzić... Na nieszczęście dla Ciebie i wielu z nas świat nie jest taki jak sobie wyobrażaliśmy (tak, ja też wierzyłem w brednie o byciu dobrym i też przeżyłem historię z "tylko
@AnonimoweMirkoWyznania: Wydaje mi się że potrzebujesz więcej czasu. Nie ma nic złego w przeżywaniu rozstania z kimś komu zaufałeś i pozwoliłeś być tak blisko siebie. Można na to spojrzeć tak, że ona jakby dla Ciebie umarła - a ludzie przeżywają żałobę po kimś długo. Pozwól sobie na to jak teraz jest, żeby czuć te wszystkie złe emocje, no bo okej, ogarnianie siebie po czymś ciężkim jest spoko ale jak się jest
@AnonimoweMirkoWyznania: Mirku, faceci robią tak samo jak Twoja była. Dokładnie tak samo. To się może przytrafić każdemu, po prostu są ludzie i są parasole. Wreszcie są różne historie, ktoś może się w kimś nagle zakochać i wszystko przestaje być ważne, ludzie robią wtedy nieracjonalne rzeczy, bo zakochanie jest swego rodzaju chorobą psychiczną. Jedyne co, to trzeba się pogodzić, że tak jest. Im szybciej tym lepiej.
OP: @janeeyrie: Masz absolutną rację. Między innymi to mi uświadomiło, jak wielkim #!$%@?ństwem wobec drugiej osoby jest zdrada. Widziałem kumpli zdradzających swoje dziewczyny, widziałem kumpli z laskami zdradzającymi swoich chłopaków. Wtedy wydawało mi się to czymś normalnym i nieszkodliwym. Dzisiaj, często dostaję ataków paniki kiedy widzę taką sytuację z kumplami na mieście, bo po prostu wszystko staje mi to przed oczami. Zwyczajnie robi mi się słabo, wali serce, żołądek podjeżdża