Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Ciekawy jestem ilu z was upatruje źródło swojego przegrywu w szkole..
W każdej dziedzinie życia jakoś ogarniam, ale jeśli chodzi o różowe paski to jestem #przegryw do potęgi.
W podstawówce myślałem benisem, nawet nie będąc tego świadomym, zakochałem się w dziewczynie, która była dosłownie oblegana przez całą klasę. Jedyny powód dla którego uznawała mnie za kolegę, był fakt, że miałem cięty język i ogólnie byłem "tym śmieszny gościem". Podstawówka wyglądała niczym scena z filmu historycznego, księżniczka na tronie, otoczona przez sługusów i ja nadworny błazen, który dwoił się i troił, żeby ją rozbawić. Nie wiem co wtedy miałem w głowie, myślałem, że dziewczyna zwróci na mnie większą uwagę, bo jestem śmieszny.
Do dzisiaj mnie to boli, nie dlatego, że "nie zdobyłem jej", tylko dlatego, że w otoczeniu miałem inne fajne dziewczyny, które miały dużo lepszy charakter, a z czasem wyrosły na kobiety jeszcze piękniejsze niż klasowa księżniczka.
Później było gimnazjum, pod względem dziewczyn w klasie - dramat, nie wiem czy to był efekt "okresu dojrzewania", ale miały okropne charaktery, naprawdę do dzisiaj mnie ciarki przechodzą jakie potrafiły być złośliwe, wredne i wulgarne. Trudno było mi wyjść poza ramy klasy, nie było żadnego pretekstu (żałuję, że zrezygnowałem z ZHP), żeby do jakiejś dziewczyny zagadać, szczególnie, że to są istoty stadne, a ja nie byłem aż tak śmiały, żeby wbić się do grupy kilku dziewczyn i zacząć zagadywać jedną z nich.
Skończyło się gimnazjum, został lekki uraz do kobiet, żadna mizoginia, po prostu dziewczyny z klasy gimnazjalnej sprawiły mi tyle przykrości, że serio miałem dość płci przeciwnej, dlatego wybrałem szkołę w której dziewczyn było jak na lekarstwo.
I tak minęły lata, 22lvl, zero doświadczeń z kobietami, zero koleżanek, jednym słowem nic.
Kiedy spotykam kobietę, nie uciekam ze strachu, jestem w stanie prowadzić normalny dialog, a jednak czuję wyraźny dyskomfort.
Mógłbym kogoś znaleźć, mieszkam na wsi, tutaj naprawdę dziewczyny nie mają standardów #!$%@? w kosmos, mój przyjaciel to wręcz specjalista od swatania, wystarczyłoby jedno zdanie. Z jednej strony chciałbym mieć kogoś, a z drugiej strony nie, i tak sobie tkwię w martwym punkcie.
Zawsze jak jestem w nowym mieście i mijam gimnazjum, to ten temat do mnie wraca i zastanawiam się, jak potoczyłoby się moje życie (a właściwie jak wyglądałoby moje podejście do kobiet), gdybym właśnie w tym okresie trafił na normalne, sympatyczne koleżanki z klasy.
#tfwngf

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Nie siedź w domu w ferie i w wakacje
  • 1
  • Odpowiedz