Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Nie wiem, jak sobie poradzić z niskim poczuciem własnej wartości, które całkowicie niszczy mi życie.

Całe życie na stażach, później w tzw. gównorobotach, gdzie ludzie, którzy wyczuli moją słabość, na każdym kroku próbują mnie wykorzystywać, a ja nie potrafię się postawić, bo przecież z takim charakterem i umiejętnościami nic lepszego nie znajdę. W momentach lepszego samopoczucia wysyłam CV do takich bardziej ambitnych prac, a gdy jakimś cudem ktoś się odezwie i zaprosi na rozmowę, to jeszcze raz czytam zakres obowiązków i ostatecznie rezygnuję nawet z pójścia na rozmowę, bo przecież w życiu sobie nie poradzę w takiej pracy.

Niska samoocena sprawiła też, że boję się ubrać bardziej kobieco. Mam w szafie kilka, pięknych sukienek i spódniczek, które zakładam tylko po to, by czasami przejrzeć się w nich w lustrze. Na co dzień wybieram jakieś szarobure bluzki, sweterki i dżinsy. Z podziwem patrzę na te wszystkie ładnie i oryginalnie ubrane dziewczyny, które nie wstydzą się wyróżniać z tłumu. Mnie nawet nie wystarcza odwagi, by założyć głupią sukienkę.

Oczywiście niskie poczucie własnej wartości również mocno daje o sobie znać w sferze damsko-męskiej. Biorąc pod uwagę moje problemy z niską samooceną nigdy nie ciągnęło mnie do związków, facetów, bo wystarczy, że problemy z samooceną rujnują moje życie, po co rujnować też czyjeś. Domyślam się, że związek z taką osobą jak ja byłby ciężki. Uwaga, tutaj mała historia i mój "problem".

Jakiś czas temu, zupełnym przypadkiem poznałam faceta. Ku mojemu zaskoczeniu staliśmy się bliskimi znajomymi. Jest to bardzo inteligentna osoba, która posiada ciekawą pasję, interesujący zawód i cele w życiu, do których wytrwale dąży. Do tego jeszcze ma dobre serce i ogromne pokłady empatii do ludzi, zwierząt. Niestety mimo wewnętrznej walki zauroczyłam się w nim, oczywiście z całych sił próbując nie dać tego po sobie poznać. Po pewnym czasie miałam wrażenie, że zaczął się zachowywać inaczej, że dąży do bliskości, ale uznałam, że sobie to po prostu wmawiam. Jednak ostatnio doszło między nami do pocałunku, a kolejne spotkania wyglądały tak jakbyśmy już byli parą, pełne pocałunków, przytulasów, trzymania za rękę. Chyba powinnam się cieszyć, że facet, w którym się podkochiwałam się mną zainteresował. Jednak wcale tak nie jest. Zamiast się cieszyć, szukać imion dla naszych dzieci (XD), to zastanawiam się jak zakończyć z nim znajomość. Po prostu czuję, że jest to facet nie z mojego poziomu, po prostu aż mi głupio, że zainteresował się czymś takim jak ja.

Już podsumowując, czy ktoś z Was sobie poradził z tak niską samooceną? Jak to zrobił? Czy można sobie z tym poradzić samemu? Czy zostaje mi tylko terapia?

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy dla młodzieży
  • 25
NagaElfka: "Po prostu czuję, że jest to facet nie z mojego poziomu, po prostu aż mi głupio, że zainteresował się czymś takim jak ja". Podpisuję się pod tym rękami i nogami. Czuję dokładnie to samo. Jestem w związku z super facetem i nie chce mi się wierzyć, że on chce ze mną być, że mnie kocha i chce dotykać. Walczę ze sobą i próbuje nie dać po sobie tego poznać, próbuje
via Wykop Mobilny (Android)
  • 2
@AnonimoweMirkoWyznania:

W momentach lepszego samopoczucia wysyłam CV do takich bardziej ambitnych prac, a gdy jakimś cudem ktoś się odezwie i zaprosi na rozmowę, to jeszcze raz czytam zakres obowiązków i ostatecznie rezygnuję nawet z pójścia na rozmowę, bo przecież w życiu sobie nie poradzę w takiej pracy.

Skoro i tak nie masz nic do stracenia (staże, gównoroboty) to nowa szansa na pracę może dać taki sam poziom życia lub lepszy.
Próbuj.
@AnonimoweMirkoWyznania: Niestety, ale już mi szkoda tego faceta. Przykro mi to mówić, ale na serio lepiej to skończ, bo zrobisz gościowi krzywdę. Inb4 jak możesz, przecież to biedna i zakompleksiona szara myszka.

No właśnie. Niestety sam miałem z taką do czynienia i psychicznie to było nie do zniesienia, jak laska się nad sobą użalała, kiedy nad każdym słowem musiałem myśleć po 1000 razy żeby jej nie urazić, KOMPLETNY BRAK DYSTANSU DO
MTAE: @bezbekpol: niestety takie osoby są skazane na samobójstwo. Specjaliści często nie potrafią nam pomóc. Sama chodziłam do psychologa i nic. Wiedziałam że moja samoocena to wynik molestowan jakich doświadczyłam. Jednak nadal jestem w tym samym punkcie co kiedys. Czuje że moje życie to porażka. Nie wiem po co sie urodziłam skoro jestem nikim. Też bym chciała uciec od siebie tak jak inni uciekają ode mnie ale nie moge. Nie
@AnonimoweMirkoWyznania: Utarło się, że wystarczy iść do psychologa/psychiatry i problemy magicznie znikną. No niestety, to tak nie działa. Niektórym nie da się pomóc i myślę, że właśnie taki przypadek jak OPka, to jest coś w tym stylu. Najgorsze jest to, że niektórzy pchają tutaj OPkę w ramiona tego faceta mając kompletnie w dupie, jak to się dla niego skończy, a skończy się na pewno źle, bo ludzie ze stałą niską samooceną,
@bezbekpol: szczerze mówiąc to ja nie wiem skąd te przekonanie, że pójście do terapeuty magicznie wszystko rozwiązuje. Ludzie naczytali się za duzo coachów w necie? Wielu zaburzeń czy problemów nie da się wyleczyć nigdy, nawet poradniki dla terapeutów mówią, że w wiekszości przypadków terapia to tylko dbanie o to by się nie pogarszało ( ͡° ʖ̯ ͡°)
@AnonimoweMirkoWyznania: No to też fakt. Nie mówię, że od razu samobójstwo, ale jakość takiego życia jest zdecydowanie niska i poniekąd szkoda mi takich ludzi. Tylko że #!$%@?ą mnie sytuacje, kiedy takie osoby przy okazji niszczą normalne osoby, bo myślą, że ci będą ich "lekiem". Jasne, każdy ma prawo do szczęścia, ale nie kosztem drugiej osoby.

@Eugeniusz_Zua: Dokładnie. Do specjalisty zawsze warto pójść, ale niektórzy jakby nie rozumieli, że tak jak
@AnonimoweMirkoWyznania:

tak jakby oni wiedzieli co robia i jaki to ma wpływ na innych


Sama wiesz, że nie do końca tak jest, bo nawet OPka pisze

wystarczy, że problemy z samooceną rujnują moje życie, po co rujnować też czyjeś. Domyślam się, że związek z taką osobą jak ja byłby ciężki.


Tylko że ciężko sobie powiedzieć "no najwidoczniej muszę być przez całe życie sam/sama, bo nie chcę niszczyć życia innym". Z pewnego
@AnonimoweMirkoWyznania: Rozumiem, że o kobietach po związku z alkoholikami i/lub facetami, którzy je #!$%@? powiesz tak samo? W sensie kochać już nie kochają, mają wyrąbane i jest git? Bo mi się wydaje, że nawet długo po zakończeniu takiej relacji, jeżeli następny partner rzeczywiście je wspiera i kocha, to gdzieś tam w środku zostaną rany, które będą rzutowały na każdy przyszły związek. To samo jest z takimi osobami. Emocjonalne szantaże, wieczne wylewanie