Wpis z mikrobloga

Szkoda, że z #got zrobiła się taka szmira fabularna w porównaniu do pierwszych czterech sezonów. Później to już tylko równia pochyła, chociaż miał momenty jak chociażby hold the door, ale dno pod względem scenariusza serial osiągnął w poprzednim sezonie. Jakie pamiętacie momenty, które was zniesmaczyły? Bo ja tak:

1. Arya pełen relaks w Bravoos po rzuceniu posady w świątyni Boga Śmierdzi, spacerowała sobie po mieście o zachodzie słońca jakby żegnała się z miejscowością wypoczynkową w ostatni dzień kolonii letnich. A była akolitą w mega czarnej i złej świątyni zabójców zdolnych przybierać dowolne twarze i powinna srać ze strachu i chować się po najczarniejszych zaułkach przed opuszczeniem Braavos. Sztylet się jej należał za tą bezmyślność i beztroskę jak psu buda. Chociaż można było ten wątek pięknie rozwinąć na kolejne sezony i utrzymywać ją w ciągłym strachu, zmuszoną wciąż przybierać różne twarze.

2. Cały rozwój akcji na osi Daenerys, Snow, Cersei i ta kretyńska wyprawa na północ po umarlaka. Fuj.

3. Bitwa bękartów to przecież też ładnie nielogiczne gywno było. Jon Snow taki #!$%@? talent wojskowy, a #!$%@?ł kaszanę z ratowaniem zwłok brata (i to tylko w połowie brata, a własciwie to zaledwie kuzyna) i stanął sam naprzeciw całej armii. Na szczęście uratowali cała bitwę w ostatniej chwili (no któż by odgadł?), przecież trzeba Snowa utrzymywać w ciągłym niebezpieczeństwie, ale zawsze cudownie podawać mu pomocną dłoń i wyciągać z każdej opresji. John Snow zresztą chyba emanuje aurą jak Paladyn w Diablo2 bo tą umiejętność posiedli też bohaterowie, którzy są blisko niego (ale tylko ci z pierwszego szeregu, ci dalsi nie są ważni, im nie potrzeba).

4. Najnowsza bitwa o Winterfell. Zarzut, z którym się zgadzam najbardziej to to, że pompowali balonik WW przez cały serial, zaczynała się robić zajebista tajemnica na temat tego dlaczego Bran stał się #!$%@?ą Sroką i dlaczego, kim był Nocny Krół i czego chciał, a zrobili z nim tylko jedną bitwę i uśmiercili go w tym samym odcinku. No #!$%@?, na cholere w ogóle tworzyć taką postać, która ma bez sensu zdechnąć zaraz na początku swojej drogi tak na prawdę. Na #!$%@? te wszystkie przepowiednie o długiej nocy i wiecznej zimie? Tak w ogóle to podobno reżyserem odcinka był ten od bitwy bękartów. Zauważcie, że schemat bitwy identyczny. Główny obóz popełnia kardynalne błedy już na samym początku, bitwa się toczy krwawo przez cały odcinek, ale nic nie wynika ciekawego z poszczególnych scen, ot fajerwerki, i kiedy wszystko wydaje się przegrane, nagle w ostatniej chwili nadchodzi ocalenie i wszyscy ruchali się długo i szczęśliwie. Przewidywalne do bólu.

Rozpisałem się niepotrzebnie, ale szkoda mi tego czym był ten serial na początku. Teraz pozostaje już chyba tylko to co nam serwują scenarzyści i producenci, bo nie ma co liczyć, że Martin dokończy książki.
#graotron
#seriale
  • 5
@okonato: W pierwszych sezonach "gra" rządziła się swoimi zasadami i jeden błąd wystarczył by umrzeć, teraz pancerz fabularny jest tak mocny, że można szarżować samemu na smoka i nie zginąć, przeżyć starcie z armią NK na środku lodowego jeziora, czy chociażby przeżyć wielokrotne obalenie przez hordę nieumarłych a zginać przebity przez prawdziwy pancerz. No spoko, it makes sense.