Wpis z mikrobloga

Jeśli ktoś twierdzi, że dzięki kontaktowi z jakimiś urojonymi siłami nadprzyrodzonymi wie, co się będzie działo z człowiekiem w okresie B (życie po życiu), to dlaczego nie zająknie się nawet o tym, co się z tym samym człowiekiem było działo przed jego poczęciem, czyli w okresie A (życie przed życiem)?
Odpowiedź jest niezwykle prosta. Otóż każdy bez wyjątku ,,ekspert" od zaświatów - papież, astrolog, kardynał, czarownik, biskup, ajatollah, szarlatan, rabin, kapłan, prorok, ojciec, brat, klecha, kaznodzieja, katecheta, szaman, teolog etc. - ,,wie" dokładnie tyle samo w tych kwestiach, co przeciętny zjadacz chleba, czyli ABSOLUTNIE NIC.
W czasie A z człowiekiem dzieje się to samo, co dzieje się z nim w czasie B, czyli ABSOLUTNIE NIC. Z prostej przyczyny - człowiek wtedy po prostu NIE ISTNIEJE. Tak samo jak jego strach, ból czy radość...

Urojone życie po życiu jakoś łatwiej w chorej wyobraźni ,,zaludnić" i ,,umeblować" niż życie przed życiem. W pierwszym przypadku jest ono oparte na zmodyfikowanym doświadczeniu życia doczesnego, natomiast w drugim takiego modelu nie ma. Stąd aniołki w niebie są uskrzydlonymi chłopaczkami, święci mają ludzką postać i nawet Najwyższy wygląda często jak wkurzony Lew Tołstoj czy Rasputin. Ale jednocześnie żaden jasnowidz nie opowiada o niematerialnych ezoterycznych potencjalnych istnieniach ludzkich, które np. stoją przy jakiejś tajemniczej kosmicznej ,,ruletce plemniko-jajowej" w nadziei na wygranie prawa do zostania ,,dzieckiem nienarodzonym" i na przejście z życia przed życiem do życia doczesnego. Powiedzmy, że na spotkanie z Kklechą, który dziecko już narodzone wcieli szybko i sprawnie w poczet członków swojej Kkorporacji za pomocą specjalnych zaklęć i magicznego związku H2O - oksydanu, czyli tlenku wodoru... Na wieki wieków.

Oczywiście wpajanie ludziom (zwłaszcza bezbronnym intelektualnie dzieciom!) jakiejkolwiek religijnej trucizny - nie opartych na żadnym dowodzie ,,prawd" wiary o niebie, piekle, grzechu pierworodnym itp. - jest perfidną, oszukańczą manipulacją, którą powinno się demaskować i bezwzględnie tępić jako jedną z najpodlejszych zbrodni przeciwko ludzkości. To tak, jak gdyby tym osobom regularnie, przez całe życie, w majestacie i z błogosławieństwem prawa stanowionego przymusowo wstrzykiwać do żył uzależniające twarde narkotyki.

Kiedyś w normalnej przyszłości, gdy kodeks karny będzie już zawierał stosowny artykuł zakazujący uprawiania tego kretyńskiego, odczłowieczającego, barbarzyńskiego intelektualnie i moralnie procederu, będzie można zacząć rozmawiać o cywilizowanym społeczeństwie na miarę trzeciego tysiąclecia, bo zaklęty krąg zabobonu zostanie przerwany. Pozostaje pytanie - po ilu bezsensownie straconych pokoleniach to nastąpi?
#przemyslenia #religia #ateizm #zycie #smierc
http://www.blog-operacyjny.pl/2019/04/absurdalia-religijne-cz-3453.html?m=1
robert5502 - Jeśli ktoś twierdzi, że dzięki kontaktowi z jakimiś urojonymi siłami nad...

źródło: comment_gPesRT9og0ZQgNMgXzeGGGLpRjAlD6Xx.jpg

Pobierz
  • 12
Sprawę ciekawie przedstawia hinduizm, od ilości zebranej karmy ( dobrych i złych uczynków ) zależy kim się odrodzimy w następnym wcieleniu ( reinkarnacja ), czyli żyjemy na tym świecie żeby po śmierci tu wrócić w innym wcieleniu
@Logeko: reinkarnacja tu nie pasuje. To nie jest "życie po śmierci" - jeśli nawet założymy z dupy, że atomy z których się składam po mojej śmierci stworzą coś innego, to i tak nie będę ja z własnym bagażem doświadczeń, wspomnień itd. Więc ostatecznie na jedno wychodzi - ego było i cyk - ego w tej postaci, w której je teraz posiadam - znika. Więc co za różnica?
@pelzajacy_slimak chodziło mi o to że hinduizm wyjaśnia co się dzieje z człowiekiem przed narodzeniem, że jest jakiś cykl, ale być może biertole głupoty bo trochę za wcześnie na takie poważne tematy
@robert5502: wszystko fajnie, tylko po co ciągnąć cywilizację, w jakim celu tworzyć nowe istoty zdolne odczuwać, których przeznaczeniem i tak będzie śmierć? Różnica jest taka, że nie wierzysz w bajeczkę o życiu po śmierci, jednak wciąż usprawiedliwiasz świat na którym istnieje cierpienie, choroby, gwałty, wojny. Tworzenie nowych ludzi bez ich zgody i dla nie ich własnej, lecz plemiennej korzyści?
@efilista: wszystkie istoty żywe (jak i rośliny) są zaprogramowane na przetrwanie i przedłużenie gatunku. Tu są dwie drogi, albo nieśmiertelność (wydłużanie długości życia), albo ciągłość linii gatunku. A wszystko nie musi mieć sensu czy celu, bo gdzieś ten łańcuszek się kończy. Jaki sens czy cel ma życie wieczne?
Jaki w tym sens albo cel


@efilista: Jako gatunek ssaka z rodziny człowiekowatych (jedyny występujący współcześnie przedstawiciel rodzaju Homo) taki mamy instynkt- przedłużenie gatunku- a przynajmniej część osobnikow. Jeżeli potrzebujesz czegoś więcej, sam to musisz znaleźć. Odradzal bym tylko korzystanie z "sensow" religijnych.

to my sami powinniśmy umieć nadać sens swemu życiu, bo jeśli tego nie potrafimy, zrobi to ktoś za nas. Znajdą się „przewodnicy duchowi”, którzy bardzo chętnie (i nie
,wie" dokładnie tyle samo w tych kwestiach, co przeciętny zjadacz chleba, czyli ABSOLUTNIE NIC.

W czasie A z człowiekiem dzieje się to samo, co dzieje się z nim w czasie B, czyli ABSOLUTNIE NIC.


@robert5502: Najpierw twierdzisz, że nikt nie wie nic o tym co się dzieje po/przed życiem. A dosłownie w następnym zdaniu ex cathedra stwierdzasz co się dzieje. Konsekwencji trochę kolego ;)
@robert5502: Pytanie (to, które zadał efilista) było, jak sądzę, retoryczne, a chodziło chyba o to, że przedłużanie gatunku nie stanowi w gruncie rzeczy jakiejś wartości samej w sobie (inba - tak, wiem, że prawdopodobnie nic takowej nie stanowi). Przyszło mi swoją drogą do głowy, że w gruncie rzeczy, zważywszy na to, jak destrukcyjny wpływ na świat ma nasz gatunek, chwalebne byłoby raczej jego nieprzedłużanie ;)