Wpis z mikrobloga

Witam, dziś rano umarła moja suczka. Miała 18 lat i chorowała na niewydolność nerek. W ostatnich dniach dosyć mocno się pogorszyło i cierpiała, mimo to lekarka postanowiła dać jej kroplówkę i dzisiaj miała być kolejna. Niestety nie doczekała jej i umarła własną śmiercią chociaż żałuję, że nie uśpiłem jej kilka dni wcześniej oszczędzając jej męki. Wziąłem ją ze schroniska gdy mialem 13 lat ,dziś mam 28 i płaczę jak bóbr , była ze mną przez cały okres dorastania aż do dorosłości i jej śmierć to tak jak śmierć członka rodziny ,wiem ,że czas leczy rany jednak dziś jestem w totalnej rozscypce. Nie wiem po co to piszę ale po prostu nie mam komu się wygadać.
#psy #zwierzeta #zwierzaczki
  • 34
  • Odpowiedz
@Green81: dokładnie, smutek jest wielki dodatkowo obarczam siebie winą ,że w ostatnich dniach nie ulżyłem jej w bólu i nie uśpiłem, bo cierpiała to nie daje mi spokoju , no ale pani doktor dała mi złudną nadzieję. Najgorsze, że to przyszło nagle. Była w miarę ruchliwa jak na swój wiek a z dnia na dzień zaczał się krwiomocz i wyraźnie ją bolało.
  • Odpowiedz
@marek-gi: bierz kolejnego biedaka ze schroniska i żyj dalej :) Ja też byłem w rozsypce po stracie pieseła, przygarnąłem następnego i przeszło.

Oczywiście jeśli nie przygarniesz następnego pieska to też w końcu będzie git, ale pojechanie do schroniska to najłatwiejsza i najszybsza droga na pozbieranie się :D
  • Odpowiedz
@marek-gi rozumiem Ciebie, ja bardzo długo nie mogłam pogodzić się, że muszę pożegnać mojego pekińczyka. Dostałam ją, jak miałam 12 lat, kilka dni wcześniej straciłam mojego kundelka - miał rok. To były czasy, kiedy prawie nikt nie kastrował swoich psów. Suka sąsiadów miała cieczkę, dlatego zamknęłam swojego w domu, żeby nie uciekł. Instynkt zwyciężył, nie wiem jak i kiedy, ale pies pobiegł do sąsiadów, a tam czekała cała sfora. Usłyszałam tylko pisk
  • Odpowiedz
@marek-gi: z języka prostackiego pochodziłoby gdyby chodziło o człowieka. Wyrażenie "pies umarł" jest wyrażeniem błędnym. "Pies zdechł" jest jak najbardziej prawidłowe w każdym przypadku. Pozdrawiam.
  • Odpowiedz
@tsztsz: myślę ,że to jest podobnie jak z odejściem ludzi. Czas w pewnym sensie pozwala to zaakceptować i się z tym oswoić ale wyrwa w sercu pozostaje tak samo jak i ukochany pies.
  • Odpowiedz
@searena: właśnie moja psinka miała niewydolnosc nerek i już mocznice prawdopodobnie. 2 dni temu w nocy jęczała z bólu i pojawiła się krew w moczu. Rano weterynarz podał jej silne leki przeciwbolowe w kroplowce i do nocy już nie jęczała, przestało ją boleć, tylko leżała na nic nie zwracała uwagi. pozniej dostała ataków padaczki z której już się nie obudziła co najbardziej mnie boli, że nie ukróciłem jej wczesniej męki. Mam
  • Odpowiedz
@marek-gi: Trzeba trzymać się myśli, że już nie cierpią. Ostatnie chwile mojej kotki też były okropne. Nie mogła złapać oddechu. Z jednej strony można sobie wyrzucać, że nie dało im się odejść wcześniej, ale z drugiej pewnie byś wtedy myślał, że może mogłeś ją jeszcze uratować. To nie są łatwe decyzje.
  • Odpowiedz